[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Myślisz, że mógłbym zrobić to, co zostało zrobione, w jej imieniu? -
Zamknął oczy, starając się odzyskać kontrolę nad swymi emocjami. -
Była łagodna i dobra. Nie powiem już ani słowa na jej temat. Nie tobie.
Skinęła głową i wstała. Nim się jednak odwróciła, Summerset
dostrzegł w jej oczach głęboki żal i współczucie. Otworzył usta, by
coś powiedzieć, cokolwiek. Jednak ona przemówiła pierwsza.
- Czy zdajesz sobie sprawę, że we wszystkich tych zbrodniach
elektronika odgrywa bardzo ważną rolę i że transmisja, którą rzekomo
odebrałeś dziś rano, może zostać uznana za sfałszowaną?
Znów otworzył usta i zamknął je, zbity z tropu. Zastanawiał się,
co to za kobieta, która potrafi w mgnieniu oka przejść od tkliwego
współczucia do bezlitosnej służbistości. Tym razem pił długo i powoli.
- Odebrałem transmisję na moim nadajniku, tak jak powiedziałem.
Opanowana już, Eve wróciła na swoje miejsce i usiadła. Wiedziała,
że musi być bezwzględna, dlatego usunęła ze swego umysłu obraz
Marleny.
- Czy próbowałeś skontaktować się z Audrey Morrell i zweryfikować
te informacje?
- Nie, ja...
- Jak dostałeś się do Klubu Syrenek?
- Pojechałem swoim samochodem, a potem kierując się wskazówkami
tego człowieka, zaparkowałem przed bocznym wejściem do
klubu, przy Piętnastej Ulicy.
- Jak wszedłeś do środka?
- Drzwi były otwarte.
- Co działo się potem?
- Zawołałem Audrey. Nikt nie odpowiadał, ale muzyka była
bardzo głośna. I świeciły się wszystkie światła. Wszedłem do głównej
sali. Zobaczyłem go od razu, w basenie. On... Wydaje mi się, że się
poruszał. Poruszał ustami. On... on nie miał jednego oka, a jego twarz
nosiła ślady bicia. - Summerset zbladł, przypominając sobie ten
przerażający obraz. - Woda ciągle lała się do basenu. Nie wiedziałem,
jak ją zakręcić. Wszedłem na drabinę, pomyślałem, że uda mi się go
250
wyciągnąć. Potem wy wbiegliście do środka.
290
- Jak zamierzałeś go wyciągnąć, skoro przymocowany był do
podłogi?
- Nie widziałem tego. Nie zauważyłem. Widziałem tylko jego twarz.
- Znałeś Patricka Murraya w Dublinie?
- Znałem tam wielu ludzi. Nie pamiętam żadnego Patricka Murraya.
- Dobra, zaczynamy od początku.
Pracowała nad nim przez dwie godziny, pracowała naprawdę
ciężko. Za każdym razem podawał identyczną wersję wydarzeń.
Kiedy wyszła z pokoju przesłuchań, przywołała do siebie Peabody.
- Sprawdz, czy dostałam już nowy samochód i skąd mogę go
odebrać. Daj mi znać jak najszybciej i czekaj tam na mnie za pięć minut.
- Tak jest. Trzymał się twardo - skomentowała. - Gdyby mnie
ktoś tak przyciskał, wyśpiewałabym wszystko, żeby tylko mieć święty
spokój.
Trzymał się twardo, ale kiedy skończyła, jakby przybyło mu
dziesięć lat. Wyglądał na starego, schorowanego i złamanego człowieka,
pomyślała Eve z poczuciem winy.
- Za to, co zrobił dzisiaj rano, powinien dostać jedynie nagrodę
za głupotę roku - mruknęła Eve, maszerując w głąb korytarza.
Znalazła Roarke'a w swoim gabinecie, tak jak przypuszczała.
- Zostawiam cię z nim na dziesięć minut. Musisz przekonać go,
żeby przyjął pomoc prawników. Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz.
- Co się stało? Co on tam robił?
- Nie mam czasu. On ci wszystko powie. Mam parę spraw do
załatwienia, to nie powinno zająć więcej niż godzinę. Potem jadę
z Peabody do domu. Musimy zrobić rewizję. Właściwie nie potrzebuję
nakazu, bo mieszkanie Summerseta jest na terenie twojej posiadłości,
ale możesz mi w tym przeszkodzić.
- Nie mam najmniejszego zamiaru. Wiesz, że chcę to jak najszybciej
załatwić.
- Więc zrób nam obojgu przysługę i trzymaj się z dala od domu.
Dopilnuj też, żeby on się tam nie pokazywał, kiedy już twoi prawnicy
wpłacą za niego kaucję, przynajmniej do trzeciej po południu.
- Dobrze. Znasz już tożsamość ofiary?
- Facet żyje, ale na razie nie odzyskał przytomności. Nazywa się
Patrick Murray, sprzątał w klubie. Muszę skontaktować się z jego żoną.
291
- Pat Murray. Jezu, nie poznałem go.
- Ale znałeś go kiedyś.
251
- Głównie załatwiałem z nim interesy. Lubił hazard, pomagałem
mu w tym. - Starał się przywołać odległe, zamglone wspomnienia. -
Sprzedał mi wiadomość o tym, gdzie mogę znalezć Rory'ego
McNee. Musiał powiedzieć o tym komuś. Ja na pewno tego
nie zrobiłem, nie byliśmy przyjaciółmi. Wiem, że często robił
jakieś interesy z 0'Malleyem i innymi. Nawet o nim nie pomyślałem.
- Podniósł rękę, potem opuścił ją bezradnie. - Wiadomość
o Rorym okazała się fałszywa, więc nawet o nim nie
pomyślałem.
- Ale ktoś to zrobił. To nieważne, czy wiadomość była prawdziwa
czy nie. Sprzedał ci ją, a więc był zdrajcą. I potencjalną ofiarą. -
Przerwała, gdy zapiszczał jej nadajnik. - Dallas, słucham.
- Poruczniku, może pani odebrać swój samochód. Garaż w sekcji
D, poziom trzeci, stanowisko 101.
- Zaraz tam będę. Muszę iść- zwróciła się do Roarke'a. -
Skontaktuj się ze swoimi prawnikami.
Roarke uśmiechnął się słabo.
- Zrobiłem to godzinę temu. Teraz powinni już przekonywać
sędziego, żeby wyznaczył kaucję.
Eve spieszyła się, więc podjechała do sekcji D służbowym
skuterkiem, a właściwie podjechała nim do sekcji C, gdzie maszyna
odmówiła posłuszeństwa. Eve zostawiła go tam, nie tracąc nawet
czasu na przekleństwa, i biegiem dotarła na następny poziom.
Odszukała stanowisko 101 i zastała tam Peabody, która gapiła się
z otwartymi ustami na nowiutkiego sunspota z rozsuwanym dachem, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl