[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Seth zobaczył, jak oczy Grace wypełniają się łzami, i po raz
pierwszy w życiu poczuÅ‚ gwaÅ‚towny przypÅ‚yw czuÅ‚oÅ›ci. PocaÅ‚o­
wał jeszcze raz. Zaczął poruszać się wolno i ostrożnie.
ByÅ‚o to doznanie tak cudownie delikatne i sÅ‚odkie, że po rozpÅ‚o­
mienionych policzkach Grace popłynęły łzy. Zadrżały jej wargi.
178 TAJEMNICZA GWIAZDA
- Nie zamykaj oczu - poprosił Seth, scałowując łzę płynącą
po jej policzku. - Muszę je widzieć, gdy wezmę cię całą.
Nie potrafiÅ‚a powstrzymać pÅ‚aczu. PoddaÅ‚a siÄ™ fali rozczule­
nia. Ledwie go widziała przez łzy. Raz po raz powtarzała jego
imię. Ciałem wstrząsnął spazmatyczny dreszcz.
- Oddaj mi się- wyszeptał gardłowym głosem. Opadł na nią
całym ciałem. Poruszał się powoli i rytmicznie. Wreszcie zatopił
twarz w jej włosach. - Oddaj mi się. Cała.
ROZDZIAA 10
Na oddziale dla niemowląt Grace kołysała dziewczynkę.
Tak malutkÄ…, że mieÅ›ciÅ‚a siÄ™ na rÄ™ku miÄ™dzy Å‚okciem a prze­
gubem. Dużymi, niebieskimi oczÄ™tami niemowlÄ™ wpatrywa­
Å‚o siÄ™ w opiekunkÄ™. Dopiero co przeszÅ‚o operacjÄ™. Zlikwido­
wano dziurę w serduszku. Lekarze mieli nadzieję, że wydo-
brzeje.
- Carrie, wszystko będzie dobrze - Grace przemawiała do
drobniutkiej dziewuszki. - Wyzdrowiejesz.
Poklepała czule policzek niemowlaka. Wydawało się jej, że
Carrie odpowiedziaÅ‚a uÅ›miechem. Grace miaÅ‚a ochotÄ™ coÅ› zanu­
cić, aby dziecko szybciej zasnęło. WiedziaÅ‚a, że dyżurne pielÄ™g­
niarki niemal zatykały sobie uszy, gdy tylko zaczynała śpiewać
jakąś kołysankę. Maluchy rzadko jednak reagowały na fałszywe
tony, więc półgłosem nuciła Carrie do ucha, dopóki nie opadły
jej powieki.
Kiedy maleÅ„stwo już smacznie spaÅ‚o, nadal koÅ‚ysaÅ‚a je w ra­
mionach. Teraz robiła to dla siebie. Każdy, kto lulał dziecko do
snu, wie, że wywiera to dobroczynny wpływ na obie strony.
Z niemowlęciem śpiącym w ramionach, Grace myślała o swoim
największym pragnieniu.
Marzyła o własnych dzieciach. Pragnęła nosić je w sobie,
180 TAJEMNICZA GWIAZDA
czując, jak rosną i poruszają się w brzuchu, a potem urodzić,
przyłożyć do piersi i stać się ich karmicielką.
Pragnęła bawić się z dziećmi i przyglądać się im, gdy śpią.
Wychowywać je i obserwować, jak dorastają, marzyła dalej,
z zamkniÄ™tymi oczyma koÅ‚yszÄ…c na rÄ™kach cudzÄ… maÅ‚Ä… dziewu­
szkę. Troszczyć się o nie i uspokajać, gdy z lękiem obudzą się
w nocy, a nawet przeżywać pierwsze rozstanie.
MacierzyÅ„stwo byÅ‚o najwiÄ™kszym pragnieniem Grace. I naj­
skrytszym. Gdy po raz pierwszy znalazÅ‚a siÄ™ na pediatrii z zamia­
rem podjęcia tu pracy, miała obawy, że robi to tylko dlatego, aby
ukoić własny ból. Szybko jednak stwierdziła, że tak nie jest. Kiedy
tylko wzięła na rÄ™ce chore dziecko i zaczęła je pocieszać, zrozumia­
ła, że to, co czyni, znaczy dla niej samej znacznie więcej.
Miała wiele do zaofiarowania. Rozpierał ją nadmiar miłości,
którÄ… chciaÅ‚a dać innym. A tutaj, w szpitalu, nikt nie kwestiono­
wał jej intencji. Mogła robić coś pożytecznego, co miało głębszy
sens. PodniosÅ‚a siÄ™ z krzesÅ‚a i delikatnie wÅ‚ożyÅ‚a Carrie do łóże­
czka.
- Niedługo cała i zdrowa wrócisz do domu - szepnęła. -
I nie będziesz pamiętała, że to ja kołysałam cię do snu, gdy twoja
mama nie mogła być przy tobie. Ale ja to zapamiętani. Chyba
Carrie jest w lepszej formie - powiedziała do podchodzącej
pielęgniarki.
- To dzielna dziewczynka. Ma pani cudowną rękę do dzieci,
pani Fontaine.
- Wpadnę za dwa dni - obiecała Grace. - Gdybym była
wcześniej potrzebna, proszę dzwonić do mnie do domu.
PielÄ™gniarka popatrzyÅ‚a uważnie. Morderstwo u pani Fon­
taine stało się ostatnio tematem szpitalnych rozmów.
- O co chodzi?
- Czy w domu będzie się pani czuła bezpiecznie? - spytała
z troskÄ….
TAJEMNICZA GWIAZDA 181
- Postaram siÄ™, żeby tak byÅ‚o. - Grace pożegnaÅ‚a spojrze­
niem Carrie i opuściła salę.
PostanowiÅ‚a wstÄ…pić jeszcze na chwilÄ™ na pediatriÄ™ i odwie­
dzić starsze dzieci. A potem zadzwoni do Setha do biura i zapy­
ta, czy zechce zjeść u niej w domu małą kolację.
Odwróciła się i niemal wpadła na DeVane'a.
- Gregor? - Uśmiechem starała się pokryć niepokój, który
nagle ją ogarnął. - Ty tutaj? Co za zbieg okoliczności! Ktoś ci
zachorował?
Coś dziwnego działo się z jego oczyma. Były rozbiegane
i przekrwione.
- Zachorował? - powtórzył.
- Jesteśmy w szpitalu - uprzytomniła mu Grace. Położyła
dłoń na ramieniu ambasadora. - Nic ci się nie stało?
Drgnął nerwowo. Przyszedł tu tylko dla tej kobiety.
- Nie, nic - zapewnił. - Na chwilę się zamyśliłem. Nie
spodziewaÅ‚em siÄ™, że tu ciÄ™ zobaczÄ™. - OczywiÅ›cie, mówiÅ‚ nie­
prawdę. Niezwykle starannie zaplanował to spotkanie. Ujął rękę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl