[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeden lat. Studiował prawo, a wieczorami pracował
jako wykidajło w jednej z miejscowych dyskotek.
Ponieważ byłam nieletnia, Cole musiał wystąpić
o opiekę nade mną, którą dostał, ale pod warunkiem
utrzymywania mnie i brata.
– Zrezygnował z nauki?
– Cole? – W jej głosie usłyszał nutkę cynizmu,
podszytą niechętnym poczuciem dumy. – Nie, udało
mu się pogodzić szkołę z wychowywaniem mnie
i brata oraz z pracą na pełnym etacie. Jest najbardziej
ambitną osobą, jaką znam, do tego stopnia, że
czasami ma klapki na oczach, nigdy nie rezygnuje ze
swoich celów ani z pracy i zawsze stara się spełnić
oczekiwania, jakie pokładają w nim inni.
Jo równie dobrze mogłaby mówić o nim.
– Hej, znam kogoś takiego.
– Ty przynajmniej zaczynasz teraz dostrzegać,
że w życiu może być coś więcej niż tylko następny
projekt, następna sprawa albo następny kontrakt.
– Ciepło i wilgoć szalejącej na zewnątrz burzy
przeniknęły w końcu do środka i Jo włączyła klima-
tyzację, żeby zmniejszyć tropikalny upał.– Straci-
łam jednak nadzieję, że i Cole kiedyś to dostrzeże.
Od tak dawna był za wszystko odpowiedzialny, że
nie potrafi już zatrzymać się i powąchać kwiatów,
nie mówiąc już o tym, by zauważył, że jego własna
sekretarka jest w nim zakochana.
Dean uniósł brwi w wyrazie zdziwienia.
– Naprawdę?
– Tak, naprawdę. – Potrząsnęła głową z dez-
aprobatą dla poczynań brata, który nie był nawet
w stanie dostrzec widocznego zainteresowania ko-
biety. – Poza tym, sam fakt, że Melodie Turner
jest córką człowieka, który był kiedyś dowódcą
i przyjacielem ojca i który wciąż jest dla Cole’a
wielkim autorytetem, już stawia Mel poza jego
zasięgiem, przynajmniej w jego mniemaniu.
Dean nie mógł powstrzymać cichego chichotu.
Nie mógł się już doczekać chwili, w której pozna jej
brata i będzie mógł sam sobie wyrobić opinię na
temat tego człowieka. Zapewne będzie ona zupełnie
inna od opinii Jo.
– Wracając do mojej opowieści... – powiedziała,
sprowadzając rozmowę na poprzednie tory. – Po
śmierci ojca Cole zaczął pracować dla prywatnego
detektywa, który był przyjacielem taty. Zajmował
się głównie dozorowaniem, ochroną i uczeniem się
tajników tego zawodu, kończąc jednocześnie studia.
Żeby zarobić dodatkowe pieniądze, zaczął przyjmo-
wać zlecenia na aresztowanie osób, które w jakiś
sposób sprzeniewierzyły kaucję. Ponieważ Noah był
wtedy w marynarce, Cole musiał w czasie wakacji
zabierać mnie ze sobą do pracy. Nie było nikogo, kto
mógłby się mną zajmować, a on nie chciał mnie
zostawiać samej. – Rzuciła mu szybkie spojrzenie
i najwyraźniej odczytała jego myśli. – Tak, wiem, że
nie powinien zabierać nieletniej na takie wyprawy,
ale i tak byłam pod stałą opieką brata, a wydawało mi
się to niezwykle ekscytujące.
Słyszał podniecenie w jej głosie i nie mógł po-
wstrzymać uśmiechu.
– I w taki sposób nauczyłaś się tego zawodu?
Skinęła potakująco głową, patrząc przez przednią
szybę, jak światła samochodu rozcinają ciężkie za-
słony deszczu.
– Taki był początek. Przebywając z Cole’em,
zauważyłam, jak dużą przyjemność sprawiają mi te
polowania, ale byłam wtedy za młoda, żeby poma-
gać mu w jakikolwiek sposób. Chociaż i tak nie
pozwoliłby mi się zaangażować, nawet gdybym
chciała. – Pociągnęła kolejny łyk z butelki, oblizała
wargi i kontynuowała: – Przez wiele lat Cole zaj-
mował się pościgami i udało mu się zaoszczędzić
wystarczająco dużo pieniędzy, żeby wysłać mnie do
college’u i otworzyć własną agencję detektywistycz-
ną. Ale kiedy postanowiłam pójść w ślady ojca,
bynajmniej nie był tym zachwycony.
Dean ugryzł kawałek kolejnego wafelka, zastana-
wiając, się czy Jo, podejmując tę decyzję, nie próbo-
wała czegoś udowodnić.
– Byłaś jego małą siostrzyczką – wsunął drugą
połówkę ciastka do jej ust – i na pewno bał się, że coś
ci się może stać.
– Bycie małą siostrzyczką to jedno z wielu przeci-
wieństw losu, z którymi musiałam się borykać
– powiedziała, przeżuwając ciastko i wzdychając
z irytacją – Bycie kobietą wcale nie pomaga, tak
samo jak przynależenie do ,,wagi piórkowej’’ – tak
zakwalifikował mnie mój drugi brat, Noah.
Dean przekrzywił głowę, jednocześnie rozbawio-
ny i zaciekawiony.
– Wagi piórkowej?
– Tak – mała i delikatna – odpowiedziała mu.
Obejrzał jej szczupłą, ale silną sylwetkę. Podobało
mu się to, co widział.
– Z mojego punktu widzenia to nie jest zła
kombinacja.
Wydała z siebie głośnie prychnięcie.
– Moja postura i płeć zawsze ustawiały mnie na
niższej pozycji wobec moich braci, zwłaszcza kiedy
postanowiłam zostać policjantką. Wielu moich kole-
gów i nawet mężczyzn, z którymi się umawiałam,
nie wierzyło, że jestem w stanie sprostać wymogom
tej pracy. – Jej głos zamarł i Jo wyjrzała przez okno
od strony kierowcy, patrząc na otaczające ich góry
Oregonu. – A ja chyba udowodniłam, że mieli rację
– dodała bolesnym szeptem, tak cichym, że nie był
pewien, czy ten komentarz był przeznaczony dla
jego uszu.
Zachował ciszę, czekając, aż powie coś więcej, ale
jej milczenie wskazywało, że nie chce mu niczego
wyjaśniać. Kiedy znowu na niego spojrzała i zoba- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl