[ Pobierz całość w formacie PDF ]

robienia wszystkiego, co mógł, by tę bliskość zakończyć.
Gdyby tylko Lucy mu pomogła!
 Mo\e i tak, Dick  oznajmił.  Ale prawda jest taka, \e Lucy i ja nie
mielibyśmy przed sobą perspektywy spędzenia kolejnego półtora dnia związani,
w jakimś zatęchłym pomieszczeniu bez okien, gdyby nie udało nam się wejść. A
nie udałoby nam się wejść do budynku, gdybyś pamiętał o zamknięciu drzwi!
 Nie, nie, nie.  Dick pokręcił głową.  Nie rozumiesz? Odbierasz to
wszystko negatywnie, Chris. Musisz mieć pozytywne nastawienie. Musisz o tym
myśleć jak o... okazji!
 Okazji do czego?  spytała Lucy.
Dick podszedł i przykucnął obok nich. Na jego twarzy malowała się
szczerość i ewangeliczne natchnienie.
 Chodziliście do poradni mał\eńskiej przed rozwodem? Chris
zesztywniał. Czuł, \e to samo zrobiła jego była \ona.
Rozumiał, dlaczego. Pod koniec ich mał\eństwa Lucy wspominała o
mo\liwości poszukania pomocy na zewnątrz. Odrzucił ten pomysł z kilku
przyczyn, zwłaszcza dlatego, \e święcie wierzył, i\ wie, na czym polega
problem i jak ona  nie on, lecz ona  powinna go rozwiązać.
 To nie jest twój interes  oznajmiła Lucy z godnością. Dick pokręcił
głową, najwyrazniej wcale nie poruszony. Wyglądał jak misjonarz stawiający
czoło hordzie barbarzyńców.
 Nie chodziliście  westchnął.  To jasne. Có\, ja chodziłem. I na
podstawie moich doświadczeń z Dorą-Jean...
 Kobietą, z którą się o\eniłeś i rozwiodłeś dwa razy?  wtrącił Chris,
dziwiąc się, \e Lucy go nie zaatakowała.
 To, \e się dwa razy rozwiedliśmy, nie znaczy, \e poradnia nie jest
skuteczna  odparł spokojnie Dick.  Du\o się nauczyłem. śe musicie się ze
sobą komunikować. A to chyba właśnie robiliście, kiedy wszedłem, nawet jeśli
wrzeszczeliście na siebie. Kanały wzajemnej komunikacji muszą być otwarte.
Wa\ne jest, \eby brać i dawać. Musicie się wszystkim dzielić. To jest klucz. Ja
wam pomogę. Z Dorą-Jean robiliśmy to bez przerwy. Lucy, mo\e podzielisz się
z Chrisem...
Drzwi otworzyły się nagle. Dick poderwał się, przechylił do tyłu i
wylądował na siedzeniu, a Tom wpadł do środka.
 Butch pyta, co cię tu trzyma  oznajmił.
 Rany!  Dick wstał i obciągnął bluzę munduru.  Miałem bardzo wa\ną
rozmowÄ™ z Chrisem i Lucy!
Tom wpatrywał się w niego przez kilkanaście sekund i w końcu jęknął.
 Chyba nie zacząłeś znów opowiadać tych głupot z dzieleniem się, co?
 To nie są głupoty!
 Dora-Jean tego nie znosiła.
 Mówiłem, \ebyś nie obgadywał Dory-Jean!
 Wcale jej nie obgaduję! Ale ona na pewno ciebie obgadywała przez te
głupie  kanały komunikacji ! Mówiła, \e wolałaby usiąść na je\u, ni\ znosić
znowu to całe  dzielenie !
 Nie wierzÄ™ ci!
 To sam jÄ… zapytaj!
 Nie wiem, gdzie jest!
 No, mnie nie pytaj  odparł Tom z pogardliwym parsknięciem.  Ja nie
kręcę  Ktokolwiek widział . A zresztą to ty się z nią \eniłeś jako ostatni. Ty
powinieneś jej pilnować.  Odwrócił się do Chrisa i Lucy.  Dick miał was
zapytać, jaką chcecie pizzę.
Chris przyjÄ…Å‚ tÄ™ informacjÄ™ zadziwiajÄ…co spokojnie.
 Wychodzicie po pizzę?  zapytała Lucy. Ona te\ najwyrazniej nie była
zbyt zaskoczona.
 Nie, zamawiamy przez telefon  odparł Dick i rzucił swojemu bratu
ponure spojrzenie.  Nie musielibyśmy, gdyby ktoś tu pamiętał o zabraniu
jedzenia, które kupiłem.
 Pizza jest lepsza ni\ jakieÅ› tam warzywa.
 Kto tak twierdzi?
 Ja, bo ja jestem większy!
 Tak...
 Jestem gotów jeść wszystko, byle nie anchois  wtrącił Chris, który nie
miał nastroju na kolejną kłótnię braci Spivey. Obrócił się, by spojrzeć na byłą
\onę.  Nadal lubisz podwójny ser i pepperoni?
Ona te\ się obróciła. Przez chwilę ich spojrzenia się spotkały. Dojrzał
dziwne uczucia w głębi jej ciemnych oczu. Ogarnęła go nagła tęsknota.
Myślałaś, \e mógłbym zapomnieć? Chciał zapytać. Och, Lucy, Lucy!
Pamiętam wszystko, co dotyczy ciebie. I chcę cię odzyskać, kochanie. Chcę cię
odzyskać, \ebyśmy mogli spełnić to ślubowanie o \yciu długim i szczęśliwym.
 Mo\e być  powiedziała i odwróciła głowę.
 Niezle  ucieszył się Dick.
 Za jakieś pół godziny  obiecał Tom.
Spiveyowie opuścili składzik, poszturchując się i popychając.
 Lucy...
Drzwi znowu się otworzyły. Wszedł Tom.
 Co znowu?
Brodacz zamrugał oczami, podrapał się po podbródku i w końcu
uśmiechnął się nieśmiało.
 Czy... mogłabyś nam po\yczyć trochę pieniędzy na zapłacenie za pizzę?
ROZDZIAA SIÓDMY
Co byli państwo Banks mieli ewentualnie  dzielić przez następne pół
godziny, pozostało wieczną tajemnicą. Skoro tylko Tom zamknął drzwi
składziku, rozległ się pisk świdra. Wkrótce dołączyły do niego głuche uderzenia
młota. Ta potworna kakofonia  przerywana co jakiś czas przekleństwami  nie
sprzyjała prowadzeniu wa\nych rozmów.
Hałas urwał się nagle i zapanowała cisza, którą Lucy mogła określić tylko
jako ogłuszającą.
 Słyszysz to?  spytała Chrisa. W uszach tak jej dzwoniło, \e nie była w
stanie kontrolować własnego głosu.
 Co?  krzyknął jej były mą\.
 Nic!
 Tak  roześmiał się.  Czy\ nie brzmi to cudownie?
Potem otworzyły się drzwi składziku i wkroczył Butch pokryty szarym
pyłem. Na jego muskularnej szyi wisiały słuchawki, a w dłoni trzymał groznie
wyglądający nó\.
Lucy czuła, \e blednie. A tak\e, \e Chris sztywnieje.
 O rany  jęknął były skazaniec, najwyrazniej zdenerwowany ich
reakcją.  Tylko mi tu nie zaczynajcie mdleć. Mam przeciąć sznury, a nie
poder\nąć wam gardła.
 Chcecie nas wypuścić?  Lucy starała się nie ruszać, kiedy Butch
przykucnął i wsunął ostrze między jej nadgarstki.
 Nie.  Przeciął taśmę.  Pozwalam wam wstać, \ebyście mogli zjeść
pizzÄ™.
Wstawanie okazało się dość skomplikowane, przynajmniej dla niej. Te
części jej ciała, w których nie straciła czucia, były obolałe i zdrętwiałe. Chris,
który najwyrazniej nie cierpiał na podobne dolegliwości, pomógł jej się
podnieść.
 Spokojnie  powiedział, kiedy zrobiła krok do przodu i zatoczyła się jak
pijana. Chwycił ją za przedramię, jak wtedy, kiedy wpadli na siebie przed
budynkiem. Ale tym razem dzieliła ich tylko warstwa cieniutkiej wełny w
kolorze czerwonego wina.
Czuła, \e ciepło jego dłoni przenika ją a\ do szpiku kości. Miała wielką
ochotę przywrzeć do niego całym ciałem.
Lucy, jak przy ich poprzednim zderzeniu, uwa\nie wpatrywała się w jego
twarz. Nie była pewna, czego właściwie w niej szuka.
W głębi piwno-szarych oczu dostrzegła błysk szmaragdowego ognia.
Potem, dzięki jakiemuś dziwnemu kątowi padania światła, dostrzegła w nich
własne odbicie. Przypomniała sobie niezwykły komplement, wypowiedziany
przez Chrisa, zanim Dick wpadł do składziku.
Bo\e, Lucy! Uwierz we mnie choć trochę, powiedział z niezwykłą pasją.
A jeśli nie mo\esz, to chocia\ w siebie. Zasługujesz na to.
Nie tylko jego słowa były dla niej niespodzianką. Ton, jakim je
wypowiedział, te\ był czymś zupełnie nowym. Dawniej z takim uczuciem
mówił do niej tylko w łó\ku, rozpalony, u szczytu rozkoszy. A zresztą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl