[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Lauro, czy nic możesz dać mi drugiej szansy. bym
naprawił błędy przeszłości? - przerwał. - Byłem idiotą,
przyznaję. Ale nawet idioci mają prawo do drugiej szansy.
Drugiej szansy na co? Na zniszczenie jej życia? Na
bezpowrotne zniknięcie, kiedy przyjdzie mu na to ochota?
Zadrżała na myśl, że miałaby jeszcze raz przejść przez ten
koszmar.
- Lauro! - Znów był tuż przy niej, śledził uważne uczucia
odbijające się na jej twarzy. Potem chwycił ją za ramiona i
lekko potrząsnął, chcąc zmusić, by spojrzała mu w oczy. -
Proszę, pozwól mi spróbować...
- Nie - wyrzuciła z siebie gwałtownie i spojrzała mu
prosto w oczy. - Lubię swoje życie takie, jakie jest, Liam. Nie
chcę, byś zakłócał je swym egoizmem i arogancją. -
Wypowiedziała te słowa naumyślnie nieprzyjemnym tonem,
by stworzyć emocjonalną barierę między sobą a nim.
Znieruchomiał i zmierzył ją przeciągłym spojrzeniem, a
potem powoli zsunął dłonie z jej ramion.
- Okłamałaś mnie wczoraj - powiedział spokojnie.
- Co masz na myśli? - spytała ostrożnie, myśląc, że
chodzi mu o Bobby'ego.
- Nienawidzisz mnie - oświadczył beznamiętnie - ale
zapewniam, że ja siebie też nienawidzę za dawną głupotę.
Nie mówił o Bobbym! Na jej twarzy odbiła się ulga.
- Nie kłamałam, Liam. Naprawdę nie czuję do ciebie
nienawiści. Po prostu nie chcę ponownie się z tobą wiązać -
dodała stanowczo.
Nawet jeśli kołatały się w niej resztki uczuć dla Liama - a
wczorajszy ranek był na to dowodem - musiała pamiętać o
tym, że romans z nim zakłóciłby jej relację z synem.
- Rozumiem - powiedział.
Laura spojrzała na niego niepewnie. Jakoś zbyt ulegle
zareagował na jej słowa.
Może jednak tak to odczuła, bo odezwała się jej duma?
Czy aby na pewno nie chciała, by dalej się za nią uganiał? A
może odczuwała pewną satysfakcję z tego powodu, że teraz
role się odmieniły. Niezbyt to szlachetne uczucia, trzeba
uczciwie przyznać. Przyłożyła rękę do skroni, która zaczęła
boleśnie pulsować.
- Sądzę, że w tej sytuacji... darujemy sobie raczej kolację
- powiedziała znużonym głosem.
Skinął krótko głową, jego oczy nie wyrażały żadnych
uczuć.
- Chyba tak - przyznał.
Laura wzięła ze stołu wieczorową torebkę, którą położyła
tam po przyjściu. Tak niedawno. Ale tak wiele się wydarzyło
w ciągu tej niecałej półgodziny. Przede wszystkim Liam miał
znowu zniknąć z jej życia.
Powinna być zadowolona. Powinna odczuwać ulgę.
Zatrzymała się przy drzwiach i odwróciła do niego.
- Co zamierzasz zrobić ze swoją książką? - spytała.
Wzruszył ramionami.
- Zapewniłaś mnie, że Perry jest znakomitym redaktorem,
nie mam powodu, by ci nie wierzyć.
- A więc zgadzasz się, by opracował twoją książkę? I
chcesz ją wydać w Shipley Publishing? - zdziwiła się. Nie
mogła uwierzyć, że tak łatwo na wszystko się zgadza. To było
zupełnie nie w jego stylu.
Uśmiechnął się ponuro.
- Nie jestem tak pozbawiony rozsądku, jak ci się wydaje -
zauważył.
Owszem, ale przecież tak mu zależało, by postawić na
swoim, nawet zaangażował w swój plan prasę, choć rzekomo
chciał uniknąć wszelkich z nią kontaktów - coś było nie tak.
- Liam...
- Tak?
Czuła się kompletnie skołowana. Wszystko poszło zbyt
gładko, za spokojnie.
- Przyjdziesz w poniedziałek, by porozmawiać z Perrym?
- Tak, a potem wrócę do Irlandii.
Nie tylko zgodził się współpracować z Perrym, ale do tego
jeszcze wynosi się z Londynu! W tym musiał tkwić jakiś
haczyk!
- Chciałbym, żebyś miała taką zadowoloną minę, gdy
mnie spotkasz następnym razem - zaśmiał się, widząc ulgę
malującą się na jej twarzy. - Bo przecież jeszcze wrócę, by
pracować nad książką.
Ale nie ze mną, pomyślała.
Dlaczego nie wychodziła, tylko sterczała wciąż przy
drzwiach?
Bo wiedziała, że gdy teraz wyjdzie, już nigdy więcej nie
zobaczy takiego Liama. Pisarza Liama O'Reilly'ego - owszem,
ale nie tego mężczyznę, który uganiał się za nią przez kilka
ostatnich dni.
Och, sama już nie wiedziała, czego chce! Przez te
wszystkie dni powtarzała wciąż Liamowi, że wcale nie chce
odnowienia ich związku, a gdy on wreszcie zaakceptował tę
decyzję, wahała się, czy go opuścić.
Wreszcie wyprostowała ramiona i powiedziała stanowczo:
- %7łegnaj, Liam.
- %7łegnaj, Lauro. - Jego twarz była zupełnie pozbawiona
wyrazu.
Czuła, jakby miała nogi z ołowiu, wolnym krokiem
wyszła na korytarz i zamknęła za sobą drzwi.
Tym samym zamknęła drzwi do skrytki w swoim sercu, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl