[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głównym akcjonariuszem i następcą ojca.
- Chcesz mi wmówić, że przez ostatnie dziesięć lat nie
miałeś dziewczyny?
- Nie, skądże. Ale to nie były związki prowadzące do
małżeństwa. Spotykałem się z kobietami, żeby mieć towa
rzystwo na przyjęciach i balach charytatywnych.
- Albo dla przyjemności.
- Tak, to także - przytaknął.
- Ale nie takie, które chciałbyś przedstawić matce?
- W chwili gdy mężczyzna przedstawi dziewczynę swo
jej matce, kończy się spokojne życie.
Uśmiechnęła się, próbując sobie wyobrazić zahuka
nego, nękanego przez matkę Nicka. Mało prawdopodob
ne, pomyślała, żeby znalazł się ktoś, kto potrafiłby go za
straszyć.
- Coś mi mówi, że ty stawiłbyś czoło nawet matce.
- Ostatnio raczej nie. - Pochylił się nad stolikiem. -
Ciągle nie wiem, co ty chcesz osiągnąć, ale ja zrobiłbym
prawie wszystko, żeby przywrócić jej zdrowie.
Patrzyła na niego z zadumą. Kto go tak wykorzystał,
zastanawiała się, że nie potrafi uwierzyć w zwykłą ludzką
życzliwość? Na razie był przekonany o jej wyrachowaniu.
Czy kiedykolwiek spojrzy na niÄ… inaczej?
- Chyba będziesz musiał poczekać i sprawdzić. - Wie-
działa, że niepewność doprowadza go do szału. Ta myśl
nagle poprawiła jej samopoczucie i dodała energii.
- Muszę cię ostrzec. Zupełnie nie nadaję się na jelenia.
Uważaj, żebyś nie wyszła na tym zle.
Zaczynała żałować, że nie poszła na przyjęcie sama. Po
winna zignorować Justina i Brittany, zamiast opracowywać
ten wymyślny plan, który teraz godził w nią rykoszetem.
Tak, trochę żałowała... Ale jednocześnie jej zainteresowanie
Nickiem rosło tym bardziej, im więcej szczegółów pozna
wała. Na szczęście na razie jej potrzebował.
Po pysznej, wytwornie podanej kolacji, zebrali siÄ™ do
wyjścia.
Wsiadając do samochodu, uświadomiła sobie, że w ogóle
nie zajmowali się sprawą ćwiczeń... Czy nie dlatego zabrał
jÄ… dzisiaj na kolacjÄ™? A tymczasem ani razu nie wziÄ…Å‚ jej
za rękę, nie nazwał jej pieszczotliwie, nie używał in
nych czułych słów, nawet przy kelnerze, który mógł być
ich publicznością.
- Co z naszym treningiem? - zaczęła, gdy usiadł za kie
rownicÄ….
- Masz coś konkretnego na myśli? - spytał leniwie, od
wracając do niej twarz. Było już ciemno, jedynie latarnie
i neonowe napisy nad restauracjami i klubami wokół placu
dawały trochę światła.
W półmroku znów przypominał groznego pirata. Zadrża
ła, przewidując zbliżające się niebezpieczeństwo. Czy będzie
potrafiła mu się oprzeć?
- Sam zaczÄ…Å‚eÅ› ten temat.
- Tak... Chciałem, żebyś była mniej nerwowa.
- Nie jestem nerwowa...
Pochylił się w jej stronę i położył dłoń na jej karku. Czu
Å‚a, jak puls jej przyspiesza, jak traci oddech zahipnotyzo
wana spojrzeniem ciemnych oczu. W miejscu, gdzie jej do
tknął, czuła mrowienie. Przestała myśleć logicznie, skupiona
wyłącznie na zmysłach.
- Czyli wszystko będzie dobrze, jeśli cię pocałuję?
Raczej nie użyłabym słowa dobrze", pomyślała. Bar
dziej pasowałyby tu takie określenia, jak: podniecająco, za
chwycająco, cudownie... Choć oczywiście nie zamierzała
o tym informować tego zarozumiałego aroganta. Najwyższa
już pora, żeby utrzeć mu trochę nosa.
- Jeśli o mnie chodzi, na pewno. Pytanie tylko, czy to
będzie dobre dla ciebie.
Przysunęła się bliżej i dotknęła wargami jego ust. Ucie
szyła się, wyczuwając, że go zaskoczyła.
Zanim się jednak zorientowała, Nick przejął kontrolę nad
sytuacją. Przyciągnął ją do siebie, otworzył usta i pogłę
biając pocałunek, otoczył ją ramionami. Miała wrażenie, że
wpada w otchłań. Chwyciła jego ręce, zupełnie, jakby wal
czyła o życie.
Pod powiekami, jak w kalejdoskopie, wirowały kolory,
jej zmysły rozluzniły się, stała się bezwolna. Czuła jego
zapach, dotyk, żar. Język Nicka tańczył z jej językiem, jego
serce biło tuż obok jej serca. Było jej tak gorąco, że za
pragnęła otworzyć okno i pozwolić, by mgła ochłodziła jej
rozpaloną skórę.
Jednak nie za cenę przerwania pocałunku.
Gdyby tak mógł trwać bez końca... Jaki czar rzucił na
nią Nick, że zapominała o zdrowym rozsądku i zaczynała
tęsknić za czymś, co nieosiągalne?
Wydawało jej się, że upłynęło wiele czasu, nim odchyliła
się do tyłu i podniosła wzrok. Odchrząknęła, próbując od
zyskać głos. Tak bardzo chciałaby poczuć się swobodnie,
jak doświadczona, bywała kobieta i umieć rzucić teraz jakąś
ciętą uwagę. Choć przede wszystkim marzyła, żeby znów
znalezć się w jego ramionach i móc całować go przez całą
noc, aż do rana.
- To chyba nie był najlepszy pomysł - powiedziała. -
Jeśli o mnie chodzi, mam na dziś dość wrażeń.
Przesunął kciuk po jej wargach i rozejrzał się wokół.
- Psiakość! Nie chce mi się wierzyć, że stoimy na Wa
shington Sąuare w piątkowy wieczór. Zdaje się, że połowa
San Francisco przejechała tuż obok nas.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]