[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie, nie - zaprotestowała. - To byłby błąd. Nie wolno
nam zwracać na siebie uwagi.
- Oczywiście, masz rację - przyznał Lyle. - Tak to jest,
kiedy przebywa się w towarzystwie pięknej kobiety. Zawsze
są z tym kłopoty.
- Teraz jesteś nieuprzejmy - nadąsała się.
- Wiem, że nic nie możesz na to poradzić - przyznał Lyle.
- %7łyczę ci dobrej nocy i miłych snów. Jeśli będę ci potrzebny,
zapukaj w ścianę.
- Dobrze. - Nadina rozpogodziła się. - Ale myślę, że nie
będę do tego zmuszona.
Uśmiechnęli się do siebie i Lyle udał się do swojego
pokoju.
Zaniknęła drzwi na klucz i rozebrała się. Tuż przed
położeniem się do łóżka z ulgą zdjęła perukę. Pomyślała, że w
przeciwnym razie rano mogłaby mieć kłopoty z
doprowadzeniem jej do odpowiedniego stanu, a nie chciała
paradować rozczochrana, poza tym wolała spać wygodnie -
Ostrożnie umieściła perukę na stojącym obok miednicy
dzbanku na wodę pitną.
Weszła do łóżka i zamknęła oczy. Już prawie spała, kiedy
przestraszył ją jakiś dzwięk. Zastanowiła się, skąd mógł
pochodzić, a po chwili z przerażeniem zorientowała się, że
ktoś wchodzi przez okno do jej pokoju, Przed położeniem się
do lóżka nie zamknęła okna i nie zaciągnęła zasłon, ponieważ
było bardzo gorąco.
Usiadła na łóżku i krzyknęła, gdy w świetle księżyca
rozpoznała zbliżającego się do niej Greka.
Rozdział szósty
Lyle nie rozebrał się, zdjął tylko sutannę. Okna jego
pokoju były szeroko otwarte; w pomieszczeniu było bardzo
duszno. Mając na sobie jedynie koszulę i spodnie, studiował w
świetle świecy mapę wybrzeża. Zastanawiał się, gdzie będą
czekać na okręt.
Wtedy właśnie usłyszał krzyk przerażonej kobiety. Serce
zamarło mu w piersi, gdy się zorientował, że to Nadina.
Wyskoczył z łóżka i chciał biec do jej pokoju, lecz
przypomniał sobie nagle, że po wyjściu od niej usłyszał zgrzyt
klucza w zamku.
Teraz jego umysł pracował już bardzo szybko.
Uzmysłowił sobie, że zanim Nadina krzyknęła, słyszał jakiś
hałas za oknem.
Znów rozległ się krzyk. Lyle podbiegł do okna; poniżej
rozciągał się pochyły dach werandy. Znalazł się na nim w
ciągu kilku sekund i trzymając się ściany, dotarł do okna
Nadiny.
Wskakując do jej pokoju, dostrzegł Greka przyciskającego
ją do łóżka swoim ciałem. Ze wszystkich sił walczyła, by się
spod niego uwolnić. Krzyczała wciąż, tocząc głową po
poduszce.
W kilku susach Lyle znalazł się przy łóżku i ściągnął
Greka z Nadiny, po czym z całej siły uderzył go w podbródek.
Grek zatoczył się i upadł na podłogę, ale Lyle podniósł go i
uderzył jeszcze raz. Podtrzymując półprzytomnego jedną ręką,
otworzył drzwi i wywlókł go na korytarz. Przez chwilę
żałował, że nie wyrzucił intruza przez okno, wolał jednak nie
ryzykować. Gdyby Grek złamał nogę, spowodowałoby to
wielkie zamieszanie i zapewne musieliby odpowiadać na
wiele pytań. Przypomniał sobie, że nie wolno im zwracać na
siebie uwagi.
Grek wyślizgiwał mu się z ramion. Lyle podniósł go i
zawlókł do swego pokoju. Kiedy kładł go na podłodze,
mężczyzna jęknął tak, jakby odzyskiwał świadomość, więc
uderzył go jeszcze raz. Grek bezwładnie opadł na plecy i
znieruchomiał,. Lyle związał mu nogi, ręce za plecami i
zakneblował usta.
Zamknąwszy z zewnątrz drzwi na klucz, wszedł do pokoju
Nadiny. Czekała na niego, stojąc przy łóżku. Ujrzawszy go w
progu, podbiegła i ukryła twarz na jego piersi.
- Już po wszystkim - powiedział, przytulając ją. - Nie
będzie ci się więcej naprzykrzał.
- On... mnie przestraszył! Był... okropny... jak zwierzę! -
wyszeptała.
Lyle czuł, że Nadina drży na całym ciele pod białą koszulą
nocną, tą samą, którą wybrał dla niej w brytyjskiej
ambasadzie. Przytulił ją jeszcze mocniej, domyślając się, że
po raz pierwszy zdarzyło jej się mieć kłopoty z mężczyzną z
powodu swej urody;
- Już po wszystkim, musisz być dzielna - powiedział
łagodnym tonem.
Mówiąc to, pomyślał, że Nadina wykazała się niezwykłą
odwagą. Wiedział, jak wielki szok przeżyła. Kiedy zobaczył
leżącego na niej Greka, miał ochotę go zabić. Tylko dzięki
swej zimnej krwi tego nie zrobił. Był zmuszony zabijać
kilkakrotnie w obronie własnego życia, kiedy uciekał przed
Rosjanami. Jednak gdyby zabił kogoś, kto mógł zranić lub
skrzywdzić Nadinę, także czułby się usprawiedliwiony.
Nagle zdał sobie sprawę, że przepełnia go dziwne, nie
znane mu dotąd uczucie. Nawet jemu samemu wydawało się
to niewiarygodne, a jednak nie mylił się - był zakochany.
Nadina wciąż się do niego tuliła. Jej jasne, jedwabiste
włosy łaskotały jego podbródek.
To niemożliwe - pomyślał - żeby była taka dziewczęca, a
jednocześnie tak dzielnie zachowywała się w trudnych
sytuacjach. Zastosowała się do wszystkich instrukcji, jakich
jej udzielił w Konstantynopolu. W milczeniu zniosła długą,
uciążliwą podróż przez Bosfor i Morze Marmara, na nic się
nie skarżyła.
Był pewien, że ją kocha, ale w tej chwili nie chciał nawet
o tym myśleć. Skomplikowałoby to jedynie i tak trudną
sytuację, w jakiej się znalezli. Delikatnie skierował Nadinę w
stronę łóżka.
Przywarła do Lyle'a.
- A gdybym była tu... sama... i ciebie by tu nie było?
- Ale jestem przy tobie - powiedział uspokajającym
tonem. - A teraz pomóż mi, musimy się zastanowić, co mamy
z nim zrobić. .
Poczuł, że dziewczyna sztywnieje. Odchyliła głowę i
popatrzyła na niego.
- Więc... go... nie... zabiłeś? Lyle pokręcił głową.
- Nie, choć miałem na to wielką ochotę.
- Gdzie... on jest?
W jej głosie krył się niepokój; Lyle zorientował się, że
Nadina nie przestała bać się Greka.
- W tej chwili leży nieprzytomny na podłodze w moim
pokoju - rzekł. - Niestety, nie ma tam szafy, w której
mógłbym go zamknąć. Wolałbym, żeby nikt go nie widział w
takim stanie; Czuł, że Nadina jest bardzo zdenerwowana,
jednak nie płakała. Pomyślał, że inne kobiety w tej sytuacji na
pewno by histeryzowały.
- Wiesz, co zrobimy? - powiedział cicho. - Położysz się
do łóżka i zaśniesz, a ja przyniosę tu materac i zostanę z tobą.
Zanim ten bydlak odzyska przytomność, zdążymy stąd
wyjechać.
- A... co... z... promem?
- Będzie tu jutro o siódmej rano - odpowiedział Lyle. -
Będziemy na niego czekać.
- Jesteś pewien, że on nie pojedzie z nami... i nie urządzi
nam awantury?
- Jestem pewien - odparł z przekonaniem. Wydała
głębokie westchnienie ulgi.
- Nie ma powodu... żebyś tu... był ze mną. Zamknę
okno... i... wszystko będzie dobrze.
Zawahała się przed wypowiedzeniem tych ostatnich słów,
co uzmysłowiło Lyle'owi, jak bardzo jest przerażona.
- Wiem, co jest dla ciebie najlepsze - powiedział. - A ja
chcę spać, a nie leżeć, nasłuchując podejrzanych szmerów.
Musisz się zgodzić na moją propozycję.
Pomyślał, że niewiele kobiet w stanie takiego
zdenerwowania i przerażenia martwiłoby się o jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]