[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyrządami, które z pewnością będą o wiele doskonalsze od tych, które mamy dziś do
dyspozycji.
Tymczasem szczególną uwagę poświęca się badaniu strefy włosów. Budzi ono
nadzieję na dobre rezultaty. Wydaje się bowiem, że dzięki temu badaniu będzie można
wykluczyć hipotezę, iż wizerunek powstał pod wpływem odciśnięcia. W takiej sytuacji
byłoby widać wyraznie, że włosy są wgniecione, spłaszczone, podczas gdy są one giętkie i
faliste, tak jakby nie zaznały żadnej formy nacisku.
Tajemnicze ślady pisma
W roku 1978 chemik Piero Ugolotti poddawał badaniu negatyw całunu uzyskany z
niektórych fotografii zrobionych mniej więcej dziesięć lat wcześniej. Zwrócił uwagę na
pewne znaki, które wyraznie rzucały się w oczy. Nie były to plamy w ścisłym tego słowa
znaczeniu, ale raczej osobliwe punkty o określonym kształcie geometrycznym,
ukierunkowane w taki sposób, że z bliska przypominały czcionki alfabetu, a w dodatku
znajdowały się w grupach. Krótko mówiąc, wydawało się, że są to słowa. Historia napisów na
całunie rozpoczyna się właśnie w ten dzień przed trzydziestu laty i nadal trwa. W książce tej
powiemy o niej tylko w najważniejszych zarysach, ponieważ w przeciwnym razie wywody na
ten temat zmusiłyby nas do wejścia na szlaki, które zaprowadziłyby nas do SyriiPalestyny
epoki Drugiej Zwiątyni, do judaizmu epoki rzymskiej, i bylibyśmy zmuszeni do poruszania
zagadnień zbytnio oddalonych w czasie od historii templariuszy. W każdym razie obecność
tych napisów, a szczególnie niektórych w alfabecie hebrajskim, jest istotna także dla naszych
wywodów, ponieważ prawdopodobnie może nam pomóc zrozumieć, dlaczego templariusze
zdecydowali się zachować w tajemnicy istnienie całunu w tym ważnym momencie historii,
kiedy zakon wszedł w jego posiadanie.
Piero Ugolottiemu udało się rozróżnić kształty niektórych liter greckich i łacińskich,
ale - chociaż był osobą wykształconą - nie zamierzał odczytywać sam tych napisów i zwrócił
się o pomoc do specjalisty w tej dziedzinie. Był nim Aldo Marastoni, profesor filologii
antycznej na Uniwersytecie Katolickim w Mediolanie, który przygotowywał ważne wydania
dzieł Seneki i innych autorów łacińskich, współpracując także przy publikacji różnych tomów
cenionej serii Teubner wydawanej przez berlińską Deutsche Akademie der Wissenschaften.
Marastoni natychmiast wyodrębnił litery, ale spostrzegł także inne rzeczy, które rozbudziły
jego ciekawość. W tej sytuacji poprosił o nowe negatywy w turyńskim Międzynarodowym
Centrum Syndologii, najbardziej znanym i budzącym szacunek instytucie badań nad całunem.
Po otrzymaniu negatywów Ugolotti i Marastoni zabrali się do pracy. Te ślady pisma są
widoczne tylko dzięki kontrastowi odcieni jasnych i ciemnych na zdjęciu; konieczne jest więc
wielokrotne wywoływanie zdjęć, a następnie wykonanie licznych fotokopii, aby uwydatnić
możliwie jak najwięcej znaków.
Rezultat badań jest elektryzujący: na całunie odznaczają się ślady pisma w językach
greckim, łacińskim, a także hebrajskim. Nie są to czcionki naszkicowane bezpośrednio na
płótnie lnianym, lecz fragmenty słów napisanych na innym przedmiocie; są to słowa, które
tylko częściowo zostały uwiecznione na materiale. Patrząc z bliska na całun (który, jak
przypominamy, ma właściwości negatywu), nie sposób prawie rozróżnić czegokolwiek,
natomiast na negatywie (który oddaje realistyczny wizerunek człowieka, tak jakby był to sam
pozytyw zdjęcia) czcionki stają się możliwe do rozpoznania. Biorąc pod uwagę kontekst, jest
rzeczą naturalną, że w pierwszej chwili myśl kieruje się do opisanych w Ewangelii wydarzeń:
Piłat nakazał umieścić na krzyżu Jezusa napis powiadamiający wszystkich o przyczynie
wyroku skazującego; był to osławiony titulus crucis. Trzy Ewangelie synoptyczne (Marek,
Mateusz i Aukasz) informują o wydarzeniu w formie skróconej, podając do wiadomości tylko
tę najprawdziwszą przyczynę, która skłoniła przywódców Sanhedrynu oraz uczonych w
piśmie do wydania Jezusa gubernatorowi rzymskiemu. Chodziło o ukazanie Go jako
przywódcy buntowników, czyli zarzucenie Mu, że sam ogłosił siebie królem żydowskim .
Ewangelia świętego Jana opisuje natomiast tę sytuację o wiele obszerniej, w bardziej
szczegółowy sposób:
Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: Jezus
Nazarejczyk, Król %7łydowski . Ten napis czytało wielu %7łydów, ponieważ miejsce, gdzie
ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i
greckim (J 19,19-20).
Po okresie uzasadnionego entuzjazmu na początku badań Marastoni zauważył
natychmiast z pewnym rozczarowaniem, że sprawa napisów jest bardziej złożona. To, co jest
napisane na całunie, nie pokrywa się bowiem z opisem ewangelicznym, ponieważ nie sposób
znalezć pewnych istotnych szczegółów, o których wspomina Ewangelia świętego Jana,
występują natomiast osobliwe rzeczy, które nie mają nic wspólnego z Ewangeliami. Nad
prawym łukiem brwiowym (nad lewym na negatywie) Marastoni zauważa obecność
przynajmniej trzech czcionek kwadratowego alfabetu hebrajskiego. Są to: jedna Taw, jedna
Waw albo Jod, a następnie znak, który wydawał mu się podobny do Sade, w formie
znajdującej się wyłącznie na końcu wyrazu, i wreszcie inny niejasny znak, który uważał za
sop pasuh, znak interpunkcyjny odpowiadający naszej kropce na końcu zdania. Marastoni
uważał, ze jest to część jakiegoś słowa w języku hebrajskim albo aramejskim, które jednak
nie jest tożsame z napisami znajdującymi się na krzyżu Jezusa według przekazu
ewangelicznego. Na środku czoła filolog odczytuje ciąg liter greckich 1BEP na górze oraz IB
na dole, gdzie szczególnie rzuca mu się w oczy, że napis dolny jest częściowym odciskiem
napisu górnego, lekko przesuniętym w prawo. Marastoniemu natychmiast przychodzi do
głowy, że ten ciąg liter może być podwójną pozostałością imienia TIBEPIOS napisanego w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl