[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że woła o pomoc, nie tylko dla siebie, lecz również dla
ukochanego mężczyzny, krzyknęła głośniej:
- Ratunku! Na pomoc! Ratunku!
Z miejsca, gdzie stała lady Morag, nie było słychać
żadnych odgłosów i Fiona zastanawiała się, czy kobieta nie
uciekła. Chciała odwrócić głowę, żeby spojrzeć, ale nie
odważyła się ruszyć.
Spadł jej kapelusz, buty zsuwały się ze stóp i miała
uczucie, że najmniejszy ruch może sprawić, że podłoga się
oderwie, a tego najbardziej się obawiała.
Tuż nad sobą zobaczyła otwór, który był kiedyś oknem.
Część kamieni wykruszyła się i był on większy i dłuższy niż
szczeliny strzelnicze. Wpuszczał też dużo więcej światła.
Widziała przez nie niebo i pomyślała sobie, że może tędy
jej głos wydostanie się na zewnątrz i ktoś ją usłyszy.
- Na pomoc! Na pomoc! - krzyknęła ponownie. Nagle
zrozumiała, dlaczego lady Morag była tak cicho. Wielki
kamień, najwyrazniej odłupany ze ściany, uderzył w podłogę
tuż nad jej rękami i odbił się o jej plecy.
Przez jakąś sekundę nic nie było słychać, potem daleko w
dole rozległ się plusk wody.
- Tam utoniesz! - krzyknęła lady Morag. - Puść się,
głupia! Nikt cię nie uratuje, a ja będę tak długo rzucać
kamieniami, aż spadniesz!
Poszła chyba po następny kamień, bo głos jej cichł w
oddali. Fiona ponownie zaczęła wzywać pomocy. Krzyczała
rozpaczliwie, wiedząc, że jeśli lady Morag uda się dokładniej
wycelować, trudno jej będzie utrzymać się desek. Już teraz
bolały ją ręce, a palce zaczęły drętwieć.
Ktoś musi mnie usłyszeć!, myślała w desperacji. W tym
momencie krzyknęła z bólu: następny kamień uderzył ją w
plecy.
- Giń! - krzyczała lady Morag. - Giń tak jak Janet!
Książę Rannock mijając z earlem of Selway bramę
wjazdową ujrzał majordomusa wpatrującego się w okno lady
Morag.
Książę zerknął niedbale i już miał zamiar jechać dalej, gdy
w małej postaci za zamkniętym oknem rozpoznał Mary -
Rose.
Zawrócił konia i ruszył w stronę stajennego.
- Co się dzieje, Malcolmie? - spytał.
- Nie wiem, wasza wysokość - odpowiedział chłopiec -
ale wydaje mi się, że panienka Mary - Rose jest zamknięta w
domu jaśnie pani.
- Czy jest tam sama? - spytał książę.
- Z tego, co wiem, wszyscy służący udali się na ćwiczenia
przed zawodami, wasza wysokość.
- Tak, rzeczywiście - powiedział książę. - Widziałem ich.
Ale gdzie jest lady Morag?
- Portier powiedział mi, choć jest to raczej mało
prawdopodobne, że widział, jak jaśnie pani i panna
Windham wchodziły parę minut temu do Wieży
Strażniczej.
- Do Wieży Strażniczej? - powtórzył książę z
niedowierzaniem. - Przecież przestrzegałem je, że to
niebezpieczne miejsce.
- Dziwna sprawa - wtrącił się earl Selway, słysząc tę
rozmowę. - Chodzmy sprawdzić.
Ruszył przez trawnik, a książę Rannock za nim, rzucając
przez ramię:
- Przyprowadz Mary - Rose, Malcolmie, nawet gdybyś
musiał wyważyć drzwi!
Jezdzcy dotarli do Wieży Strażniczej i nie tracąc czasu na
rozmowę książę Rannock zeskoczył z konia i podbiegł do
otwartych drzwi.
Wówczas usłyszał krzyk Fiony i głos lady Morag, tak
zniekształcony, że trudno było go rozpoznać.
- Giń! - wrzeszczała. - Giń tak jak Janet! Książę Rannock,
a za nim earl zaczęli wspinać się po schodach.
Gdy dotarli do podestu na pierwszym piętrze, Aiden
zatrzymał się i ujrzał w górze suknię Fiony zwisającą zza
naderwanej podłogi powyżej.
Przekrzywiając głowę do góry, dostrzegł też lady Morag.
Stała na podeście piętro wyżej, trzymając w dłoni wielki
kamień.
- Stój! - ryknął. - Nie waż się tego zrobić!
- Ona musi zginąć! - wrzasnęła lady Morag. - Ona usiłuje
zabrać mi ciebie. Musi umrzeć!
- Co, na Boga, się dzieje? - spytał zdyszany earl of
Selway.
- Idz na górę i powstrzymaj Morag - rozkazał książę. -
Muszę dostać się do Fiony z drugiej strony wieży.
Minął earla i zaczął zbiegać po schodach tak samo szybko,
jak wszedł.
Earl, nie tracąc czasu na zadawanie dalszych pytań, z
trudem pokonywał strome schody. Nagle ujrzał, że Rollo,
który wbiegł za nimi, znalazł się teraz przed nim. Pies nie
zorientował się, że jego pan jest już na dole.
Gdy earl dotarł już prawie na szczyt, usłyszał warczenie i
ujrzał, że Roiło ze zjeżoną sierścią szykuje się do skoku na
lady Morag.
Cofała się przed nim. Jej oczy miały dziki wyraz i patrzyła
na doga z przerażeniem.
- Idz sobie! - rozkazała. - Idz sobie!
Potem podniosła kamień, który trzymała w ręce, i rzuciła
nim w głowę psa.
Z dzikim ujadaniem, które zdawało się wypełniać
powietrze, Rollo skoczył.
W następnej sekundzie, zanim earl zdążył wykonać
jakikolwiek ruch, lady Morag, krzycząc przerazliwie, runęła w
czarną otchłań.
Rozdział 7
Do pokoju wszedł służący i podał hrabinie Selway list na
srebrnej tacy.
- Wiadomość z zamku Rannock, milady - powiedział. -
Na dole czeka posłaniec, jeśli zechce pani zaraz
odpowiedzieć.
Siedząca po drugiej stronie stołu Fiona poczuła, że rośnie
w niej napięcie, gdy obserwowała, jak hrabina podnosi list z
tacy i otwiera go.
Ruchy jej były jak zwykle pełne gracji i Fiona pomyślała
po raz kolejny, że matka earla jest osobą bardzo atrakcyjną.
W młodości była bardzo piękna, a teraz na jej twarzy
odbijała się słodycz charakteru. Bardzo przypominała Fionie
jej własną matkę.
Chociaż hrabina miała ponad pięćdziesiąt lat, Fiona często
zapominała o jej wieku i traktowała ją jak rówieśnicę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl