[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tylko za to, jak cię pocałowałem. - Zawiesił głos, po czym
dodał: - A jeśli kiedykolwiek miałaś jakieś wątpliwości co do
moich uczuć względem ciebie, to przestały być tajemnicą.
Poruszona Å‚agodnym, choć wÅ‚adczym tonem jego gÅ‚osu, po­
czuła ucisk w gardle.
- Nie jestem gotowa o tym myśleć, Cage. Tyle się wydarzyło.
- Wiem, wiem. teraz śpij. Musisz się porządnie wyspać.
Jutro biuro bÄ™dzie zamkniÄ™te. PrzyjadÄ™ po ciebie, zjemy Å›niada­
nie i pojedziemy po zakupy. BÄ…dz gotowa o dziesiÄ…tej.
- Dobrze.
- Dobranoc, Jenny.
- Dobranoc, Cage.
- Dzień dobry, Jenny.
-Tak?
- Powiedziałem, dzień dobry.
Jenny ziewnęła szeroko w poduszkÄ™, przeciÄ…gnęła siÄ™ i z tru­
dem otworzyÅ‚a oczy. GwaÅ‚townie usiadÅ‚a. Na brzegu łóżka sie­
dział Cage i uśmiechał się do niej.
- Witaj na jawie.
- Która godzina?
- Dziesięć po dziesiÄ…tej. PrzyjechaÅ‚em punktualnie o dzie­
siątej, zapukałem, a tu cisza. Poszedłem więc do recepcji po
dodatkowy klucz i wszedłem do środka.
W OSTATNIEJ CHWILI 147
- Przepraszam. - Odgarnęła włosy z oczu, zarumieniła się
uroczo pod jego pÅ‚omiennym wzrokiem i podciÄ…gnęła przeÅ›cie­
radło niemal pod brodę. - Byłam wykończona.
- GÅ‚odna?
- Umieram z głodu.
- Zamówię śniadanie w kawiarni, a ty tymczasem się ubierz.
- Pocałował ją leciutko w czubek nosa i wstał.
- Zaraz będę gotowa - obiecała, kiedy zamykał drzwi.
Zwieża i wypoczęta dołączyła do niego dwadzieścia minut
pózniej w kawiarni. Włożyła zwyczajną spódnicę i bluzkę, ale
przyozdobiła ten prosty strój groszkowym szalem, zawiązanym
fantazyjnie wokół talii. Jej pantofle na płaskich obcasach miały
wÄ…skie paseczki, które oplataÅ‚y kostki. PrzyciÄ…gnęły uwagÄ™ Ca­
ge'a, kiedy szła ku niemu przez salkę.
Wiedział, że pierwsze zarobione pieniądze wykorzystała na
uzupełnienie garderoby. Ubierała się teraz z większym smakiem
niż wówczas, gdy była zaręczona z Halem.
- Spózniłam się?
- Dopiero przyniesiono jedzenie. Nawiasem mówiÄ…c, po­
dobajÄ… mi siÄ™ twoje pantofle.
- Są nowe - powiedziała, patrząc na tacę. - To dla mnie?
- Tak.
- Chyba nie sądzisz, że wszystko zjem?
- Sądzę, że zrobisz w tym spory wyłom. Zabieraj się do
dzieła, a ja tymczasem zaplanuję nasz dzień.
- A ty już jadłeś? - spytała, rozkładając serwetkę na kolanach.
- Zanim przyszłaś - mruknął, nie podnosząc głowy znad
notatnika, zaabsorbowany sporządzaniem listy zakupów.
Jenny zapatrzyÅ‚a siÄ™ na tÄ™ jasnowÅ‚osÄ… gÅ‚owÄ™ i pomyÅ›laÅ‚a o fa­
lującym w słońcu łanie zboża.
Cage starannie się ogolił, a orzezwiający zapach jego wody
kolońskiej przebijał nawet zapach świeżej kawy, którą kelnerka
właśnie napełniała filiżankę Jenny. Brązowe brwi zmarszczył
w skupieniu.
148 W OSTATNIEJ CHWILI
Miał na sobie dżinsy i sportową koszulę, a przez oparcie
krzesÅ‚a przerzuciÅ‚ marynarkÄ™ z surowego jedwabiu. Dość dziw­
ny zestaw, odpowiedni tylko dla mężczyzny, który notorycznie
Å‚amie wszelkie zasady.
Był wspaniały w zmysłowy, niebezpieczny sposób. Jenny
wiedziaÅ‚a, jak uwodzicielski może być jego wdziÄ™k. Cage potra­
fił sprawić, że bycie kobietą stawało się wspaniałym doznaniem.
MusiaÅ‚a nakazać sobie spokój. Zanim zjadÅ‚a wystarczajÄ…co du­
żo, by go zadowolić, już zdążył zaplanować ich trasę.
- PamiÄ™taj o moich funduszach - przypomniaÅ‚a, kiedy wy­
mienił sklepy, do których mieli wstąpić.
- Może twój szef da ci podwyżkę.
Zatrzymała się w drodze do samochodu i odwróciła do niego
twarzą. Wysunęła podbródek, jak uparte dziecko.
- Zapamiętaj to, Cage. Nie przyjmę od ciebie jałmużny.
- Wyjdziesz za mnie?
- Nie.
- A więc przymknij się i wsiadaj. - Przytrzymał dla niej
drzwiczki corvetty. Zrozumiała, że sprzeczanie się nie ma sensu.
BÄ™dzie musiaÅ‚a po prostu stanowczo zaprotestować, kiedy przyj­
dzie do konkretnych wyborów.
Miał wybredny gust i wszystko, co mu się podobało, ona
wybrałaby też, gdyby nie brak pieniędzy.
- Nie stać mnie na tę sofę. Tamta kosztuje dokładnie połowę.
- Jest obrzydliwa.
- Funkcjonalna. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl