[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie biegnące w kręgu. A kiedy zobaczyłam tę nalepkę,
pomyślałam, że może to nie były prawdziwe konie, a ta
kie na karuzeli? Albo na pozytywce lub na mobilu nad
łóżeczkiem dziecinnym? - Co by się zgadzało, bo sły
szała kołysankę.
Justin wjechał na główną drogę.
- Jak to siÄ™ ma do opuszczonego domu?
- Dwadzieścia pięć, trzydzieści lat temu ten dom
mógł być taki jak w mojej wizji. Mówiłeś, że większość
właścicieli się wyprzedała. Ale może został tam ktoś, ko
go Del Brio znał i umieścił tam Lenę, żeby ją było trud
niej znalezć?
- C jak Clawson! - uderzył się w czoło Justin. - Nie
mogę uwierzyć we własną głupotę. Jak mogłem na to
nie wpaść?
- Na co?
- %7łe Del Brio mógł wciągnąć w to swoją dziewczy
nę. To ta rudowłosa kelnerka z klubu, Erica Clawson.
Chyba to Bobby mi mówił, że lubi jezdzić konno, bo
jej ojciec miał hodowlę koni, ale zbankrutował. Zakład,
że ta ziemia nadal należy do jej rodziny? - Walnął pięścią
w kierownicę. - Powinienem był sprawdzić ten dom. Po
winienem był sprawdzić ją samą i nie dać się nabrać na
te słodkie minki.
- To już nie ma znaczenia. Musimy dotrzeć tam, za
nim Del Brio wezmie LenÄ™ i ucieknie w sinÄ… dal.
Kiedy skręcili na polną drogę, zewsząd ogarnęła ich
czytelniczka
scandalous
ciemność. Dojechali do zakrętu tuż przed domem i zgasili
światła.
- Jeśli Del Brio tam jest, to nie chcę, żeby nas wy
patrzył. Zamknij drzwi i poczekaj tu.
Nie traciła nawet czasu, żeby się z nim kłócić. Kiedy
wysiadła, powiedział tylko:
- Trzymaj siÄ™ za mnÄ….
Miała serce w gardle, gdy minęli zakręt. Stary dom
ukazał im się w całej okazałości. Był oświetlony jak cho
inka w Boże Narodzenie i choć nadal podupadły i za
niedbany, z pewnością nie był opuszczony.
- Wygląda na to, że miałaś rację - szepnął Justin.
Brama była otwarta, a obok leżała w pyle zardzewiała
tabliczka z koniem i literÄ… C.
- Del Brio musiał się spieszyć - mruknął Justin.
Nigdzie nie widać było półciężarówki Del Bria, lecz
pod domem stał inny samochód. Justin dotknął ręką ma
ski. Silnik był jeszcze ciepły.
- Poczekaj, sprawdzę od tyłu.
Zajrzała przez okno. W środku było pusto, ale na pod
łodze leżało przewrócone krzesło, a obok lampa. Weszła
cicho po schodach do drzwi wejściowych i nacisnęła
klamkÄ™.
- Co robisz?
Justin chwycił ją od tyłu w pasie i przyciągnął jedną
ręką. W drugiej miał pistolet.
- Dom jest pusty - szepnęła. - Nie ma ich.
Otworzył kopnięciem drzwi, a kiedy nikt się nie po
kazał, zarządził:
- Wchodzimy.
czytelniczka
scandalous
Od razu znalazła mały obskurny pokoik z łóżeczkiem,
gdzie trzymano Lenę. Szuflady komody były otwarte
i opróżnione, na podłodze leżała maleńka różowa skar
petka.
- Popatrz - powiedział Justin. - Tam przy stole. -
W rogu leżała przewrócona pozytywka z karuzelą z ko
nikami. - Miałaś rację we wszystkim.
Angela przycisnęła do piersi różową skarpeteczkę
i powiedziała impulsywnie:
- Stajnia! Musimy znalezć stajnię!
Wybiegli na tył domu. Spod bramy brzydkiego czer
wonego budynku sączyło się światło. Podeszli na palcach
i Justin, trzymając broń w pogotowiu, uchylił nogą
drzwi. Ciszę nocy rozdarło głośne skrzypnięcie, a potem
płacz przestraszonego dziecka. Ciemnowłosa dziewczyn
ka stała w małym kojcu, ściskając pluszowego misia. Po
jej buzi spływały łzy. Angela, niewiele myśląc, wysunęła
się zza pleców Justina i rzuciła do dziecka.
- Angela, nie!
Była o krok od kojca, kiedy z cienia wystąpił Del
Brio z pistoletem w ręce.
- Spokojnie, pani Mason - powiedział, mierząc jej
prosto w serce. - Wainwright, wychodz. A teraz rzuć
broń albo ją zastrzelę. - Usłyszała głuchy odgłos pisto
letu spadajÄ…cego na ziemiÄ™. - Kopnij go tam, w stronÄ™
stogu siana i chodz tu do nas. - Gdy Justin podszedł,
Del Brio uśmiechnął się i Angela z przerażeniem ujrzała
w jego oczach błysk szaleństwa. - Ręce do góry! - roz
kazał. - Sprawiliście mi już oboje dość kłopotów. Naj
wyższy czas z tym skończyć.
czytelniczka
scandalous
Justin wystąpił przed Angelę i zasłonił ją swoim
ciałem.
- Jeśli nas zabijesz, nigdy nie ujdziesz stąd żywy.
Agenci federalni zablokowali już wszystkie drogi. Wy
puść Angelę i dziecko i wez mnie jako zakładnika. To
twoja jedyna szansa.
- Bardzo szlachetnie, Wainwright, ale zaryzykujÄ™.
Dam sobie radÄ™ bez ciebie, za to z dzieckiem Haley.
- Nie sądzę, Frank - dobiegł ich z ciemności starczy
głos.
Z rogu stajni wyłonił się Johnny Mercado z bronią
wycelowanÄ… w Del Bria. W ciÄ…gu ostatniego czasu skur
czył się i posiwiał, ręce mu drżały i wyglądał jak czło
wiek na skraju załamania nerwowego. To nie jest prze
ciwnik zdolny pokonać Del Bria, pomyślała Angela, cze
kając na odpowiedni moment, by sięgnąć do swojego pi
stoletu ukrytego za cholewkÄ… kozaczka.
- Johnny, co jest? - syknÄ…Å‚ Del Brio. - Ty i ja... je
steśmy rodziną.
Johnny splunÄ…Å‚.
- Nie jesteśmy żadną rodziną. Zabiłeś moich bliskich.
- Mówisz jak szaleniec. Twoja żona umarła na atak
serca, nie pamiętasz? A Haley byłaby moją żoną, gdyby
nie utonęła przez tego pieprzonego Luke'a Callaghana
i jego przyjaciół.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]