[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dłoni, wpatrując się niezdecydowanie w wystawione smakołyki. Teraz nie mogła już wątpić w charakter
jego skłonności. Ariane ostrzegła ją nie bez powodu. Jednocześnie jednak nie mogła oprzeć się wrażeniu, że
jej rozmówca nie tylko sam pragnie rozkoszować się zaletami oczekiwanego gościa, ale że przede
wszystkim wynosi je pod niebiosa dla niej.
Nie wie już, co ma o tym wszystkim myśleć. Jeżeli Mario pragnie ją posiąść, to przecież jest na to
przygotowana, gdyż w końcu po to tu przyszła, zdecydowana popełnić to wykroczenie przeciw dobrym
obyczajom - ze względu na Marie-Anne - albo po prostu dlatego, że owa pokusa jest silniejsza, niż byłaby to
gotowa przyznać a świadomość, że wkrótce jej ulegnie, rozpala jej żądzę w tym samym stopniu, co
przeświadczenie, że już wkrótce sama rozepnie spódniczkę, rozsunie uda i poczuje jak ciało, którego ciepła i
dotyku nie zaznała jeszcze do tej pory, wdziera się w nią; być może jednym jedynym pchnięciem, co za
rozkoszny gwałt! albo też wprost przeciwnie, powoli i z wahaniem, aby już po chwili wycofać się
pozostawiając ją wyczekującą, otwartą, pokorną, spragnioną, wilgotną, o słodka niepewności! a potem
wrócić znowu i znowu, o cudzie! tak twardy i gruby!, pieszcząc władczo jej płeć od wewnątrz, i wreszcie
wytrysnąć w nią lubieżnie, aż do ostatniej kropli, i opuścić ją dopiero, gdy będzie już cała wypełniona jego
nasieniem - niczym przekopana, nawodniona, wzięta w posiadanie glina... Zagryza wargi. Jest gotowa, a
nawet pała żądzą, by inny posiadł jej ciało. Nie chodzi jej jednak o zbyt skomplikowane igraszki, na samą
myśl o tym odchodzi ją ochota. Nie powinna była zdawać się na łaskę tego włoskiego geniusza!
Już chce powiedzieć do Maria: Ma pan rację wykorzystując każdą okazję, ale dlaczego nie zadowala się pan
tym, co ja oferuję? Pokochajmy się, a potem proszę odesłać mnie do domu, abym mogła położyć się obok
mego męża. Pan zaś będzie się mógł wtedy zabawić ze swoim Anglikiem. Ale w tej samej chwili wyobraża
sobie własne zakłopotanie, w jakie wprawiłoby ją ugrzecznione, ale zarazem pełne lekceważenia stanowisko
Maria, który odparłby: Moja droga, jest pani w błędzie. Owszem, pani mi się podoba, nawet bardzo! Ale...
Tym samym tonem, jaki sobie akurat wyobrażała, Mario przerywa jej rozmyślania:
- Chciałbym, aby pani nogi były widoczne tak dalece, jak to możliwe. Quentin będzie siedział na tym pufie.
Czy zechciałaby pani odwrócić się trochę w tę stronę, tak aby mógł patrzeć na pani kolana i zerknąć pod
spódnicę?
Emmanuelle ogarnia zawrót głowy. Dłoń Maria spoczywa na jej nagim ramieniu, a jego długie palce
dotykają niemal jej piersi. Aagodnie popycha ją, by odwróciła się nieco w prawo, podczas gdy drugą ręką
chwyta za rąbek czarnej spódnicy i podciąga ją ukośnie do góry, odsłaniając jedno udo bardziej niż drugie:
lewe tylko do połowy, prawe zaś aż do pachwiny.
- Nie, proszę nie zakładać jednej nogi na drugą - dodaje. Właśnie tak jest wspaniale. I proszę się teraz nie
ruszać. Otóż i on. Jego dłoń ześlizguje się z niej na podobieństwo fali, powracającej do morza.
Mario wskazał przybyszowi miejsce, obdarzając przy tym Emmanuelle uśmiechem, tak jak czyni to
wyrozumiały nauczyciel, pragnąc dodać otuchy speszonemu na egzaminie kandydatowi. Ale najbardziej
onieśmielony w tym towarzystwie zdawał się być Anglik.
On nawet nie patrzy na moje uda, uświadomiła sobie Emmanuelle, przy czym owo fiasko wymyślnych
planów Maria sprawiło jej nie tyle przykrość, co raczej przekorną satysfakcję. Nagle dostrzegła w Quentinie
nie przeciwnika, a sprzymierzeńca. Wyglądał zresztą bardzo pociągająco. Musiała przyznać w duchu, że jest
niezwykle przystojny i wcale nie sprawia wrażenia pederasty!
Gość nie znał, niestety, ani jednego słowa po francusku. Zawsze składa się tak pechowo, pomyślała
Emmanuelle, że ląduję w ramionach człowieka bywałego w świecie, ale zupełnie niezdolnego, jeżeli chodzi
o języki. Dwuznaczność tego sformułowania rozbudziła w niej lubieżne myśli; usiłowała wyobrazić sobie
własne odczucia, kiedy język Quentina odszukałby jej język, a potem podążałby w dół, ku jej łonu. A potem
wydało jej się, że ten język wnika w nią... Z trudem przyszła do siebie, próbując zrobić użytek z tych kilku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl