[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Z niedołężnych zawiści drwinki sobie stroję,
Z możniejszych, jeśli którzy na mnie niełaskawi,
Czas i ziarno kadzidła wszystko to naprawi.
[1776/1777]
58
OSTATNI WTOREK
%7łebym miał być łańcuchem do ściany przykuty,
Urwałbym się i jechał dzisiaj na reduty.
Nie taniec mię tam zwabia; miłość nieszczęśliwa
Pewnie mię swą srogością na nie nie przyzywa.
Jedzmy jednak! Stój ze mną, przyjacielu miły,
Tobie się me najskrytsze myśli wyjawiły;
Ty wiesz, jak o kim sądzę; ty mnie, ja znam ciebie:
Chwalę, kto wart pochwały, ale nie pochlebię.
Siądzmy tu, przypatrzmy się tym cudownym wzorom,
Ich tańcom, ich chodzeniom, ich dzikim ubiorom,
A z tych rozmaitości biorąc pochop śmiechu,
Ucieszmy się prawdziwie godzinkę bez grzechu.
Otóż Turczyn... strój ci to i postęp Turczyna,
Sułtana wspaniałego nawet wzrok i mina;
Dobre to wszystko na dzień, ale w ciemnej nocy
Nikt nic nie wart w seraju bez tureckiej mocy.
Huzar za nim, człek miły z figury i z duszy,
Serca go otaczają, gdziekolwiek się ruszy;
W łatwym umyśle jego jam też kiedyś gościł,
Ale mi ten ponury gilbas pozazdrościł:
Zwierz cichy, który to ma za zasługę całą,
2e nic nie znając gada i głupio, i mało.
Co za ścisk, oo za twarze! a każdy w tym tłumie
59
Na siebie oczy wszystkich obracać rozumie.
A, jak się masz, kochanku, i tyś tu jest z nami
Muskany kawalerze z słabymi piersiami?
Jak cię ten tłok tak wielki dzisiaj nie zagniecie?
Idz prędzej prawić jakiej płaszczyzny kobiecie!
...Ustąpmy się! niech mają miejsce te dwie panie.
Teraz ledwie szanowny wzrok kto rzuci na nie;
Ach! jakże się to z wiekiem czasy odmieniły:
Przed dziesięcią latami wyście rej wodziły!
...Obróć koło nas kroki swe, Hiszpanko żywa!
W tobie i dowcip bystry, i grzeczność prawdziwa.
Zrzuć maskę! nadto miła pod nią twarz się kryje:
Rozum z sercem (co rzadko) przed nią czołem bije.
...Hałas jakiś... zapewne wąsal pełen wina
Kłótnię o pierwszą parę lub o pannę wszczyna...
Bynajmniej... Nowe maski wchodzą tak wesoło.
Oj, żebyśmy się mogli jak dostać w te koło!
Co za tłok! przejść nie można, pcham się sobą
[całym:
Jakie to jest nieszczęście być ślepym i małym!
Ach! przecie... Dzięki tobie, mospanie wysoki,
%7łeś mię raczył przed siebie puścić na dwa kroki.
Będę wielbił twą względną grzeczność, bo inaczej
Nie widziałbym tych masek i byłbym w rozpaczy.
...Któż poprzedza? Księżniczka... dziękujmy naturze,
Ze nam tę doskonałość dała w miniaturze.
Jak się w tak małym ciele tyle wdzięków mieści?
Będzie to swego czasu mały dziw niewieści,
60
A wstępując w matczyne ślady, słane różą,
Tak podchlebne zawiązki czego nie wywróżą!
Sześć par widzę, a wszystkie i hoże, i ładne;
Suknie ich są gustowne, strojne i paradne.
Tę słodkość ujmująca, cudna świeżość lica,
Tę zaś dowcip przenikły i piękność zachwyca,
Tę jeszcze wiek dziecinny milszą oku czyni;
Na końcu matka  wdzięków i gustu mistrzyni.
...Już po wszystkim... Idzmy stąd, bo znowu na nowe
Tany się zaczynają, widzę, narodowe,
A mnie to nic nie bawi, że kto z tego tłoku
Pójdzie za łby o taniec lub wezmie po boku.
Teraz się przecie między szczęśliwszymi liczę,
Gdy twoje, Amazonko, oglądam oblicze.
Twe oczy są twym łukiem, strzałmi  twe wejrzenia,
I sposobu przed nimi nie masz ucieczenia,
A jeśli się kto śmielszy na cię porwać waży,
Czujna zazdrość przy twoich wdziękach jest na
[straży.
Idz sobie, a daremnie myśli mych nie drażnij;
Za cząsteczkę nadziei  trzy części bo jazni!
Już jej nie masz i świece po lichtarzach gasną;
Muzykanci nad graniem ledwie co nie zasną.
Jedzmy stąd!... Sny łaskawe, bądzcie na pomocy
I, czegom w dzień nie zyskał, nadgródżcie mi w nocy!
[Wnet po 10 lutego 1777]
61
DO KSICIA
KAZIMIERZA P O N I A T O W S K I E GO
Pomiędzy gromadą wieńców
I ten dla ciebie zakwita,
Za którym naszych młodzieńców
Chęć się ubiega niesyta.
W pośrodku twojej jesieni
Wiosenne rosną ci kwiaty;
Każdy się z wiekiem odmieni,
Tyś ten sam, co i przed laty.
Wdzięczna Miłość, co ze statkiem
Ma czciciela w twej osobie,
Bawi szybki Czas ukradkiem,
%7łeby nie myślał o tobie.
Umiesz trzymać więzy miłe,
Które na cię Piękność wkłada,
I choć Miłość traci siłę,
Przyjazń w tobie nie upada.
Ty jeden masz talent rzadki,
%7łe i w nowej przeniewierce
Przez niewidziane przypadki
Dawnym wierne trzymasz serce.
62
Nie rozumiem, by w tę chwilę
Inna cię ponęta zwiodła:
Nadtoś się uwikłał mile,
By cię nowa żądza bodła.
Jej wdzięki pewnym zakładem,
%7łe twa miłość jest stateczna.
Rad bym, by twa tym przykładem
Przyjazń dla mnie była wieczna.
[1777?]
63
SEN PIERWSZY
%7łONA
Patrz no, czym się nie odmienił?
Dzisiem się przez sen ożenił.
Ach, bracie, jaka wygoda
W pierwszych nocach żona młoda!
Pomyśl sobie tylko, proszę,
Jakie mogą być rozkosze!
Aż mi jeszcze idzie ślina:
W piętnastu leciech dziewczyna,
Na twarzy z różą lilija,
Gębusia a la Davia;
Oczy duże, żywe, czarne, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl