[ Pobierz całość w formacie PDF ]

myczki krwi nadal sp³ywa³y mu z czo³a. Twarz mia³ bezkrwist¹, skó-
rê blad¹. Nie oddycha³. Ale Fava i bez tego wiedzia³a, ¿e go nie ma.
OpuSci³ cia³o.
Zamknê³a oczy, dysza³a. Przebieg³ j¹ spazm smutku. Nie wie-
dzia³a czy to jej smutek, czy smutek Tulla. Czy op³akuje swoich
zmar³ych braci, Ayuvaha i ma³ego Chaa? Bola³o j¹ czo³o i ca³e cia-
³o, jakby j¹ ktoS obi³.
Chaa zdj¹³ ³añcuchy z drzwi do klatki z koSci, otworzy³ je i wy-
ci¹gn¹³ Tulla.
Fava objê³a Tulla w pó³ i zap³aka³a.
 Jego tu nie ma  powiedzia³ ³agodnie Chaa, wskazuj¹c na cia-
³o.  On jest tam!  skin¹³ g³ow¹ w kierunku s³oñca.  Pehethwa,
Favo. Wezwij go imieniem Wspania³omySlny.
Fava popatrzy³a na Chaa. W tym momencie ziemia zatrzês³a siê
z tak¹ moc¹, ¿e wzgórze koSci omal siê nie rozpad³o. Fava nigdy
jeszcze nie praktykowa³a kobiecej magii, ale zrozumia³a.
22  Rcie¿ka bohatera 337
 Wezwij go, Favo  Tull uczyni³ ich wszystkich wêdrowcami
ducha. Fava wiedzia³a, jak nawi¹zaæ kontakt.
W brzuchu poczu³a pierwsze trzepocz¹ce ruchy dziecka. By³o
przygotowane na otwarcie siê, na przyjêcie ducha. Fava us³ysza³a
jak w oddali zawali³ siê budynek i setki ludzi krzyknê³y z przera¿e-
nia. Nie obejrza³a siê. Zamknê³a oczy, zakry³a uszy, wstrzyma³a od-
dech. Trzyma³a ch³odn¹ d³oñ Tulla. Cia³o by³o ju¿ tak dalekie od
¿ycia, ¿e nie s¹dzi³a, by Tull mia³ ochotê ponownie w nim zagoSciæ.
Usiad³a na chwiej¹cym siê pagórku. Raczej wyczuwa³a ni¿ wi-
dzia³a Krainê Kszta³tów. Wyczuwa³a te¿ w oddali Tulla. Wys³a³a za
nim pojedynczy czu³ek Swiat³a swojej duszy, schwyta³a pojedyncz¹
ga³¹zkê b³yskawicy jego duszy i przyci¹gnê³a j¹ do siebie.
 Teraz bêdziesz przewodnikiem duchowym w moim ¿yciu 
wyszepta³a i sprawi³a, ¿e b³yskawica jego duszy zatañczy³a nad ma³¹
czarn¹ dziur¹ jej wnêtrza. Tull nie by³ Pwi, nie potrafi³ odczuwaæ tak
g³êboko jak ona. ¯ycie nios³o z sob¹ wiêcej ni¿ o tym wiedzia³. Roz-
mySla³a o ich dniu weselnym, o ¿¹dzy, któr¹ czu³a, gdy by³a z nim
w ³Ã³¿ku, o mi³oSci, która przeprowadzi³a j¹ przez kontynent a¿ do
krainy Panów Niewolników, a jej duch wyszepta³ do Tulla:
 To mia³ byæ dopiero pocz¹tek mojej mi³oSci do ciebie...
338

ahkawn by³ zdenerwowany, gdy nastêpnej wiosny wyprawia³
siê do Smilodon Bay. W morzu roi³o siê od wê¿y, a niektóre
okazy na pó³nocy by³y wiêksze od p³ywaj¹cych tam niegdyS i nie-
zbyt goScinnie traktowa³y samotnych ¿eglarzy. Pirazha ostrzega³a go.
Odk¹d wyginê³y bia³e wê¿e, a prawie wszystkie krwiopijce zosta³y
z³apane, bezpieczniej by³o podró¿owaæ l¹dem, lecz Mahkawn wola³
wyprawê morzem.
 Nie tyle bojê siê wê¿y  mówi³  co tego, ¿e w Smilodon Bay
nie zaakceptuj¹ mnie.
Pirazha uSmiechnê³a siê i objê³a jego szeroki kark.
 Przecie¿ wszyscy jesteSmy Pwi, prawda? Nale¿ysz do rodzi-
ny. OczywiScie, ¿e ciê zaakceptuj¹!
Mahkawn pokiwa³ g³ow¹, ale czu³ siê nieswojo. Zabi³ tylu ludzi
w Smilodon Bay, nie s¹dzi³, ¿eby mieszkañcy mu to wybaczyli. Dla
innych wszystko okaza³o siê ³atwiejsze: mogli dotkn¹æ miejsca, w któ-
rym spoczywa³ ich wewnêtrzny spokój i oprzeæ siê na nim. Ale z Mah-
kawnem by³o inaczej. Nawet po tym, jak wkroczy³ na Scie¿kê skru-
szonego serca, nie zawsze udawa³o mu siê osi¹gn¹æ spokój duszy.
Podobnie jak wielu innych by³ych rycerzy Klingi nazywa³ siebie te-
raz Pwi, choæ nie by³ pewien czy zas³uguje na to, by inni te¿ go tak
nazywali.
Mimo wszystko wsiad³ w ma³¹ ³Ã³dkê i po¿eglowa³ do Smilodon
Bay. Gdy zakrêci³ ko³o Wdowiej Ska³y i pop³yn¹³ w g³¹b l¹du, towarzy-
szy³y mu krzyki mew i huk grzywaczy. W tym ha³asie jak gdyby rozpo-
znawa³ nat³ok g³osów, które s³ysza³ tamtej nocy, kiedy ca³y Swiat wybra³
339
siê na wêdrówkê duszy i usi³owa³ uporaæ siê z bólem, wSciek³oSci¹, pa-
sj¹ i ukojeniem k³êbi¹cymi siê w jednej ludzkiej istocie.
Mahkawn p³yn¹³ fiordem, po obu stronach ros³y ogromne se-
kwoje. Czu³ siê przy nich ma³y i nic nie znacz¹cy. Miasto, do które-
go zawin¹³, wydawa³o siê malutkie w porównaniu z Bashevgo. W ci¹-
gu ostatniego roku niektórzy mieszkañcy zbudowali tu kilka z gruba
ciosanych domów. Pozostali ¿yli w namiotach. Wielkie nabrze¿e by³o
nie tkniête, a z komina nie ukoñczonej karczmy stoj¹cej na szczycie
wzgórza wznosi³ siê dym zwiastuj¹cy, ¿e przygotowywane jest je-
dzenie.
Gdy jego ³Ã³dx dotar³a do przystani, na powitanie wysz³o kilkana-
Scioro ludzi. Szczup³a Vo-olai przyby³a ze swoim mê¿em Anorathem
i trojgiem dzieci. Chaa i Zhopilla przyprowadzili trzy córki. Karcz-
marz Theron Scandal pofatygowa³ siê osobiScie, ¿eby zaproponowaæ
obiad i nocleg. Mahkawn podziêkowa³ i przyj¹³ ofertê.
Na koñcu, z czêSci miasta zamieszkanej przez ludzi, przyszed³
Gwiezdny ¯eglarz Phylomon. Wygl¹da³ m³odo i blado. ZapuSci³ bro-
dê, w³osy opada³y mu na ramiona. Szed³ z ciê¿arn¹ Darrisse¹. Mah-
kawn nie widzia³ ich ca³e miesi¹ce  od czasu, gdy powrócili do
Bashevgo po zrównaniu z ziemi¹ wyspy kreatorów. Ale i wtedy nie
by³o to prawdziwe spotkanie, bo Mahkawn sta³ w wiwatuj¹cym t³u-
mie, który wita³ bohaterów.
Czu³ siê dziwnie skrêpowany. Wszyscy znali siê za poSrednic-
twem umys³u Tulla, wszyscy przypomnieli sobie, kim byli wczeSniej.
Mahkawn wiedzia³, ¿e pod pewnym wzglêdem niewiele siê zmieni³
i zas³uguje na ich pogardê. Mimo to traktowali go jak brata, obejmo-
wali, witali. Tylko Chaa powiedzia³:
 Nie przyby³eS po to, ¿eby zobaczyæ siê w³aSnie z nami,
prawda?
Wtedy Mahkawn popatrzy³ w dal, na zbocze wzgórza, gdzie na
uboczu sta³ samotny dom Tulla z unosz¹cym siê nad dachem dy-
mem.
 Nie. Przyby³em, by naprawiæ, co siê da  powiedzia³ i posze-
d³ z powrotem do ³odzi. Wyci¹gn¹³ z niej dwa tobo³ki. By³o w nich
trochê ubrañ, jakieS narzêdzia, stara butelka z waniliowymi perfu-
mami, kula z br¹zu, miecz ze szk³a z Benbow  wiêkszoSæ rzeczy,
które zabra³ z tamtego domu ponad rok temu.
 Idx tam  powiedzia³ Chaa.  Bêdziesz mile widziany.
Mahkawn poszed³ z tobo³kami do domu na zboczu wzgórza.  Kie- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl