[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pierwszą ofiarą  chirurga". Martwił go fakt, że prawdopodobnie nie ostatnią.
Pół godziny pózniej zameldował się u swego szefa, nadinspektora Far-leya
Watermana, stając przed nim jak zwykle z poczuciem własnego braku kompetencji.
Waterman był perfekcjonistą, człowiekiem bardzo
35
wymagającym. Miał imponującą posturę: metr dziewięćdziesiąt wzrostu,
przenikliwie patrzące niebieskie oczy, bujną czuprynę stalowosza-rych włosów i
szorstki, wojskowy sposób bycia. Forrest umyślnie stanął na baczność i milcząc,
przyglądał się zwierzchnikowi powoli czytającemu jego wstępne wnioski. Gdy
Waterman w końcu podniósł wzrok, Forrest odczuł całą siłę jego spojrzenia.
 Ma pan tu mały pasztet, co, Forrest?  rzekł dosadnie. Forrest poruszył
zdrętwiałymi nogami.  Tak jest, sir.
Dałby wiele za to, by móc usiąść. Ten człowiek był sadystą, trzymając go tyle
czasu na baczność.
Waterman patrzył prosto przed siebie.  Nie widzę tu motywu.
 To prawda, sir.
 - W każdym razie żadnego typowego motywu. %7ładnej kradzieży?  Spojrzał na
Forresta, szukając potwierdzenia.
Forrest potwierdził.  %7ładnej, sir. Jego portfel znajdował się w kieszeni
koszuli wraz ze wszystkimi kartami kredytowymi i dziesięcioma funtami w gotówce.
 %7ładnych śladów napaści seksualnej?
 %7ładnych, sir.
 I, jak rozumiem, żona ofiary nie miała romansu?
 Wygląda na bardzo mu oddaną. Mają kilkumiesięczne dziecko. Zbadaliśmy jego
życie osobiste i zawodowe.  Milczał chwilę.  Wnioskując z tego, czego udało
nam się dowiedzieć, został zaatakowany przez kogoś nieznajomego.
To stwierdzenie spotkało się z ostrym spojrzeniem spod krzaczastych brwi i
Forrest poczuł, jak się rumieni. Wiedział jednak, że nie działa jak naiwniak.
Detektyw sierżant Fielding opisała życie rodzinne Colina Wilsona jako spokojne i
harmonijne. Z pewnością nie uznała pani Wilson za famme fatale odpowiedzialną za
zabójstwo męża  niczego takiego nawet nie zasugerowała. Co do życia zawodowego,
Co-lin Wilson pracował sam, nie miał żadnych zawistnych kolegów. Nie było
również skarg od klientów, przynajmniej oni na takowe nie natrafili.
Waterman skrzyżował ramiona na piersi, ciągle patrząc prosto przed siebie.  Tak
więc pozostał nam najgorszy z możliwych motywów. Ktoś go zabił, bo lubi zabijać.
 Na to by wyglądało  przyznał Forrest ostrożnie.
36
 A jakie jest zdanie patologa na temat rany pachwiny?
 Pani doktor była zaintrygowana, sir.
 Czy według niej nacięcie mogło powstać na skutek wypadku?
 Owszem.
Waterman przeniósł spojrzenie, by patrzeć Forrestowi w oczy.  A szwy?
 To samo, sir. Była zaintrygowana.
 A zatem...  Waterman pogłaskał się po brodzie.  ...nie ma motywu, a pani
patolog jest zaintrygowana.
 Tak jest, sir.
Waterman milczał przez chwilę. Gdy znowu przemówił, w jego głosie dało się
wyczuć lekkie zażenowanie:  Forrest, zgłosił się do mnie ktoś, kto twierdzi, że
może nam pomóc.
 Tak, sir?  Forrest nie krył zainteresowania.
 Usłyszałem o tym człowieku na jednej z tych...  Waterman chrząknął. 
...policyjnych konferencji.
Wyciągnął wizytówkę z górnej kieszeni marynarki i rzucił na biurko. Forrest
podniósł ją. Na białej kartce tłustym, czarnym drukiem napisane było: Dr Barney
Lewisham. Psychiatra Sądowy. Pod spodem widniał numer telefonu komórkowego.
%7ładnego adresu. %7ładnego numeru kierunkowego stacjonarnego telefonu, który
pozwoliłby umieścić mężczyznę w jakimś konkretnym miejscu w kraju. Ten brak
bliższych danych sprawiał, że psychiatra wydawał się dziwnie nierealny,
pozbawiony cielesnej powłoki, co z kolei z góry stawiało Forresta na gorszej
pozycji.
 Nigdy nie korzystaliśmy z usług psychiatry  zauważył. Waterman podniósł
rękę.
 Chyba się pan ze mną zgodzi, Forrest  rzekł swym ostrym głosem  że to jest
dość szczególna, jeśli nie całkiem wyjątkowa sprawa.  Ponownie chrząknął.  A
do tego niebezpieczna. Nie chcę nie rozwiązanych spraw zabójstw w moim wydziale.
 Pochylił się nad biurkiem.  Morderca może uderzyć ponownie.
Wstał, a Forrest zdusił w sobie pokusę zasalutowania. Waterman podszedł do drzwi
i otworzył je. Ich oczy spotkały się na moment, po czym Waterman jak zwykle
utkwił wzrok ponad ramieniem Forresta.
 Zdaje się, że ta sprawa zrobiła wrażenie na innych wydziałach. A ten człowiek
to doktor  dodał niepotrzebnie i zamknął drzwi.
37
Forrest ponownie spojrzał na wizytówkę. Słyszał o wielu przypadkach, w których
psychiatrzy sądowi pomogli znalezć rozwiązanie. Lecz w policyjnych czasopismach
czytał też o sprawach, w których psychiatrzy hamowali śledztwo  a nawet [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl