[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jestem tchórzem.
 Lepiej być zboczeńcem niż takim cykorem, Bayer. Więc chyba nadszedł czas, żeby
spuścić na twojego pieska złoty deszcz, Sammy  Cały czas patrząc na mnie, sięgnął do
rozporka i wyjął fiuta. Pośpiesznie odwróciłem głowę. Usłyszałem metaliczny dzwięk
rozpinanych rozporków i głupawe chichoty.
A potem:  Pssssssss...
Zerwałem się i ruszyłem biegiem tą drogą, którą przyszliśmy. Gdy dobiegłem do
drugiego końca hallu, usłyszałem, jak Johnny Petangles krzyczy:  Hej! Co wy tam wy-
rabiacie? Hej! A potem warczenie psa.
Ponieważ ciągle omijałem ten dom wzrokiem, nie zauważyłem, że ziemia wokół
niego jest rozkopana i wszędzie stoją tabliczki informujące o budowie.
 Co się tutaj dzieje?
Frannie wskazał palcem na dom.
 Zatrzymaj. Wysiadamy i idziemy się przejść. Tyndallowie są tak chciwi, że trzy-
mali ten dom trochę za długo. Myśleli, że trafią im się nie wiadomo jakie pieniądze. Ale
dostali niezły prysznic, kiedy w okolicy spadły ceny nieruchomości. Potem przez cztery
lata nie mogli go sprzedać. Wreszcie kupiła go za grosze jakaś grupa mózgowców z No-
wego Jorku. Robią z niego takie weekendowe centrum konferencyjne.
Z daleka budynek wyglądał tak nędznie jak przed laty. Lecz gdy podeszliśmy bli-
żej, zorientowałem się, że przeprowadzono już tam sporo prac. Wstawiono nowe drzwi
i okna; niektóre miały jeszcze naklejki na szybach. Odrestaurowano też częściowo we-
randę. Na poręczach i drzwiach frontowych lśniły mosiężne ozdoby.
Weszliśmy po schodkach i zajrzeliśmy przez okno do środka. Głęboki brąz lśniących
podłóg idealnie kontrastował ze świeżą bielą ścian.
 Stary! Ostatnim razem było tu całkiem inaczej! Wygląda jak klasztor!
 Chcesz wejść?  Frannie już wkładał klucz do zamka u drzwi.
 Skąd masz klucz?
 Ciągle zapominasz, że jestem gliną.
142
 Byłeś gliną. Teraz jesteś na zwolnieniu.  Wszedłem za nim do środka i natych-
miast otoczyła mnie woń farb, klejów i innych chemikaliów.
 W przyszłym miesiącu wracam do pracy. Tak ustaliłem z Magdą.
 To świetnie! A wiesz, o czym myślałem, kiedy tu jechaliśmy? O tym, jak nalaliście
na Johnny ego Petanglesa i mojego psa. Nawet nie wiesz, jak ci wtedy chciałem przypie-
przyć. Ale teraz wystarczy, że pogadam z Magdą. Ona to za mnie załatwi.
Potrząsnął głową.
 Nie bądz taki pewny. Równie dobrze mogłaby nalać na nich razem ze mną. To mi
się właśnie w niej podoba. A teraz chodz, coś ci pokażę.  Ruszył przez hall, stukając
skórzanymi obcasami po lśniącej, drewnianej podłodze.
Tyle się tu pozmieniało od czasu, kiedy byłem chez Tyndall po raz ostatni. Wtedy
było tu jak w piekle, a naokoło unosiła się woń przypominająca zapach popiołu wymie-
szanego z mokrą wełną. Podłoga usłana była brudnymi, poplamionymi, potrzaskanymi
przedmiotami, których nie miało się nawet ochoty wziąć do ręki. Dziś wszystkie pokoje
były bielutkie, czyste i puste. I zapach był całkiem inny, choć równie silny. Wdzierał się
dumnie do nozdrzy, obwieszczając, że wszystko jest nowe, wyczyszczone, pomalowane
i gotowe do użytku. Początek nowego życia.
 Pamiętasz mojego kuzyna, Lesliego DeMichaela? Jest kierownikiem tej budowy.
Wie, że interesuję się sprawą Ostrovej, więc dwa tygodnie temu powiedział, żebym się
tu zjawił. Znalezli coś, gdy zabierali się do malowania tego pokoju. Powiedział, że muszę
przyjść. O, patrz, to tutaj. Powiedziałem, żeby zostawili to tak jak jest na pewien czas.
Dlatego jeszcze nie skończyli.  Wskazał palcem na jedną z nie pomalowanych ścian.
Ktoś tu niezgrabnie wyrył fiuta z osprzętem, co przypominało rysunek dziesięciolet-
niego szczeniaka na ścianie w ubikacji. Pod spodem były słowa:  Ul i Gnat  zawsze
razem . Włożyłem palce w głębokie bruzdy liter.
 Ciekawe, kto to zrobił?
 Pauline, ty głupku, a co myślałeś? Dlatego właśnie chciałem, żebyś to zobaczył.
Wiesz przecież, że Durant nazywał ją  Ulem .  Gnat to była jego ksywa. Ale mało kto
o tym wiedział. Podobno miał fiuta jak pień sekwoi.
 A skąd ty możesz coś wiedzieć o penisie Duranta?
 Od Jitki. Pauline jej opowiadała. Zawsze tu przychodziła uprawiać seks. Coś ją
widać podniecało w tym nawiedzonym domu.
 Pauline przychodziła tu się dymać? Wez nie gadaj!
 To prawda. I to nie tylko z Eddym Durantem. Wcześniej było wielu innych.
Pamiętaj, że w tamtych czasach nie bardzo było gdzie pójść. Robiłeś to na tylnym sie-
dzeniu samochodu albo w lesie, albo... w domu Tyndalla. Tu przynajmniej był dach nad
głową.
Wzdrygnąłem się z obrzydzenia.
143
 Tfu! Przecież pamiętasz to miejsce! I ten smród! Jak coś takiego może kogoś pod-
niecać?
 Za przeproszeniem, panie Best Seller, ale czy nie był pan ostatnio z kobietą, która
grała w filmach porno i należała do Malda Vale? Nie obraz się, ale... no cóż, dla wielu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl