[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Steve'a, Petera i Samuela - z Faterim, jedynym mężczyzną - nagle stała się nie do zniesienia.
Mieszaniec jakby odgadł jego myśli, bo szarpnął go mocno.
- Szybko!
Zbliżali się do piwnicy. Vale widział wąską smugę światła. Czy Chloe patrzy? Czy widzi? Czy
wiedziała, co się stanie? Ta myśl zabolała go tak mocno, że zachwiał się i krzyknął.
- Vale! Nie jesteś ranny?
Wyraznie słyszał głos Chloe. W głowie tłukły mu się słowa Steve'a, który błędnie założył: Nic mi
nie zagrozi, póki będzie ze mną oczywisty następca".
Ogłuszony zrozumieniem, o co chodziło Steve'owi, Vale nie opierał się, gdy Fateri ciągnął go po
śliskim zboczu do piwnicy.
- Elric też, Fateri? - zapytała Chloe, gdy mieszaniec dowlókł go przed sam próg.
- Wiedziałaś! - Vale odzyskał głos. Znalazł dość siły, by uwolnić rękę. - Wiedziałaś, co się stanie
ze Steve'em. I z Peterem, i z Samuelem.
- Vale, kochanie. - W kojącym głosie Chloe brzmiała dziwnie niepokojąca nuta. - Vale, wejdz,
serce moje. Chodz, gorący gulasz rybny postawi cię na nogi.
Chloe zrobiła krok w jego stronę... wyszła z piwnicy! Zrobiła drugi krok i złapała go za rękę,
wzięła w ramiona i wciągnęła za próg. Przytuliła go do siebie, wodząc rozpalonymi rękami po jego
przemarzniętym ciele.
Chloe cieszyła się, że wrócił do domu. Miała dla niego jedzenie. Naprawdę wyszła z piwnicy, żeby
go przywitać. Ustawiła go przed sobą i spojrzała mu głęboko w oczy. Wyraz kryjący się w
niebieskich głębiach przyprawił go o zdenerwowanie. I strach. Bał się bardziej niż wtedy, gdy
zaczęła się ostatnia zmiana, gdy Steve upadł przy drzwiach, gdy Fateri zepchnął go z gałęzi. Był
przerażony do szpiku kości. Widział to spojrzenie wcześniej. Widział, jak Chloe patrzyła w ten
sposób na Steve'a i Burleigha, a raz nawet na Elrika.
I każdy z nich został przeniesiony, bez ostrzeżenia. Przeniesiony nie do swojego czasu.
Nim Chloe czy Fateri zdążyli jakkolwiek zareagować, wybiegł z piwnicy, ślizgając się na
zdeptanym śniegu. Potykał się i ześlizgiwał, szlochając, lecz myślał tylko o tym, że w
społeczeństwie, które chroni swoją własność, musi panować ład i uprzejmość. I że gdzieś tam
znajdzie sobie matkę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]