[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rytmiczny oddech.
Z wahaniem wśliznęła się pod koce. Gdy dotknęła zimnej pościeli, wstrząsnął
nią dreszcz. Przez kilka sekund bala się ruszyć, by nie obudzić Nialla.
- Zimno ci - odezwał się. - Chodz, ogrzeję cię. i Robina poczuła jego rękę na
ramieniu. Przyciągnął ją do siebie. Leżała sztywno, wdychając znajomy zapach.
Niall był nagi, przynajmniej od pasa w górę. Czuła promieniujące z jego ciała
ciepło, twarde mięśnie i opuszki jego palców, muskające jej skórę.
R
L
T
Drżała, ale już nie z zimna. W jego ramionach było jej ciepło i dobrze. Zasta-
nawiała się, jak by się to skończyło, gdyby nie Ella. Kochaliby się, a potem roz-
mawiali aż do świtu? Czy Niall powiedziałby, że wciąż ją kocha?
Ku swemu rozczarowaniu usłyszała, że jego oddech się pogłębił. Zasnął! Na-
gle ogarnęła ją złość. Jak mógł zasnąć, trzymając ją w objęciach? Jakby nie robi-
ła na nim wrażenia. Odsunęła się od niego. Jeśli potrzebowała dowodu, że to ko-
niec ich małżeństwa, właśnie go otrzymała.
Niall leżał boleśnie świadomy bliskości swojej żony. Uśmiechnął się, myśląc,
że wszystko idzie zgodnie z planem. No, prawie. Dom nie był dokładnie taki, ja-
ki miał być, ale Niall wiedział, że jest tu tylko jedno łóżko. Obiecał już dziadkom
Elli, że wnuczka zostanie u nich na kolejną noc. Pohamował westchnienie.
Gdyby nie córka, nie zapanowałby nad sobą. Wątpił, by tym razem Robina go
odtrąciła. Przydałby mu się zimny prysznic albo spacer w lodowatym powietrzu.
Wiedział, że nie zaśnie. Mało nie oszalał, kiedy codziennie ją widział i nie mógł
się z nią kochać. Wciąż miał przed oczami jej nogi, które go oplatały, jej odrzu-
coną do tylu głowę, jej wygiętą szyję. Czy zdawała sobie sprawę, jaka to tortura
mieć ją znów w łóżku i nie móc jej dotknąć? Dobry Boże, im szybciej odzyska
żonę, jej serce i ciało, tym lepiej.
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
Kiedy Robina obudziła się nazajutrz, była w łóżku sama. Powietrze wypełniał
aromat świeżej kawy. Słyszała stukot talerzy i podniecony szept Elli.
Wysunęła się spod kołdry i z przyjemnością stwierdziła, że w domu jest cie-
pło.
- Dzień dobry - powiedział Niall, kiedy się przeciągała. - Dobrze spałaś?
Nie miał pojęcia, jak długo rzucała się na łóżku, nim zapadła w sen. On spał
jak dziecko, pomyślała.
- Udało mi się rozpalić w piecu - oznajmił. -W dziennym świetle okazało się
to dosyć proste.
- Byliśmy po zakupy - wtrąciła Ella. - Kupiliśmy bułki. Pomogę tatusiowi
przygotować śniadanie, a potem pójdziemy na spacer, pózniej zjemy lunch, po
czym pojadę do babci i dziadka. - Kiedy urwała, by złapać oddech, Robina za-
śmiała się i zmierzwiła jej włosy.
- W takim razie muszę się ubrać. - Przypomniała sobie o prysznicu. Zerknęła
na Nialla. Miał wciąż wilgotne włosy. Czyżby się odważył...?
Posłał jej rozbrajający uśmiech.
- Podejdz tutaj. - Robina z wahaniem podeszła do niego. - Widzisz ten mały
guzik? Trzeba go nacisnąć, jeśli chcesz, żeby prysznic działał. - Poklepał ją po
głowie, jakby była niewiele starsza od Elli.
R
L
T
Po prysznicu Robina włożyła dżinsy, swój ulubiony kaszmirowy sweter i cie-
płe skarpety. Nie zamierzała ryzykować przeziębienia, jeśli Niall planuje spacer
w góry.
Jajecznica była za bardzo ścięta, za to bekon chrupiący, taki jak lubiła. Ale
najważniejsze, że siedzieli razem przy stole, przekomarzając się jak dawniej.
Niall i Ella uparli się, że pozmywają. Wyrzucona z kuchni Robina wyszła z
filiżanką kawy na dwór. Jej oczom ukazał się przepiękny widok. Dom stał w
małej dolinie, otoczonej ze wszystkich stron przez góry. Zwieciło słońce, a po-
wietrze, choć wciąż zimne, było niezwykle przejrzyste. Robina oddychała głę-
boko. Wiał lekki wiatr, niosąc zapach dymu i morza. Miała wielką chęć natych-
miast wyruszyć na wycieczkę.
Kiedy Niall i Ella posprzątali po śniadaniu, Robina spakowała do małego
plecaka termos, jajka, kanapki i jabłka. Pomimo chłodu nie zapowiadało się na
deszcz, ale na wszelki wypadek wzięli kurtki przeciwdeszczowe.
Szli wzdłuż strumienia, a następnie ścieżką do góry. Ella prowadziła, co i rusz
do nich podbiegając z rozmaitymi znaleziskami.
- Co to była wczoraj za pilna sprawa w szpitalu? - odezwała się Robina. Mi-
łość do medycyny była jedną z rzeczy, które ich połączyły. Robinie brakowało
tych rozmów, nawet jeśli bywały burzliwe. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl