[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Krążą różne plotki, niektóre może nawet uzasadnione, jakoby policja czasem na-
wet współdziałała ze złodziejami. Bierzemy łapówki i bez mała sami organizuje-
55
my te afery. Otóż ja mam tego dosyć. Moim zadaniem jest walka z przestępczością
w tej dziedzinie, łapówek nie biorę i niczego nie kradnę. Zamierzam ukrócić pro-
ceder i wykorzystam każdą okazję i każdą możliwość. Być może stracę tutaj czas,
ale pułapkę już zastawiłem. Na wszelki wypadek. Z góry przyjmuję, że to może
potrwać, bo złodzieje ruszą do akcji nie dziś, a na przykład jutro, albo pojutrze. . .
Pawełek prychnął wzgardliwie i porucznik przerwał. Popatrzył na niego pyta-
jąco. Pawełek poczuł się zmuszony złożyć wyjaśnienie.
 Jutro mogą się wypchać  mruknął.  O piątej po południu będzie tu
nowy zamek i matka wjedzie do garażu.
 Jeszcze pytanie, czy oni o tym wiedzą. . .
 No przecież chyba nie uważają nas za półgłówków? Powinni zgadnąć, że
myśmy zgadli!
 W porządku  zgodził się porucznik.  Istnieje zatem prawdopodobień-
stwo, że liczą się ze zmianą zamka i spróbują ukraść samochód jeszcze dziś. Był-
bym bardzo zadowolony, gdyby udało mi się ich zidentyfikować.
 A nie złapać?  zdziwił się Rafał z naganą.
 Uderza pan w naszą bolączkę  odpowiedział mu porucznik z wyraznym
rozgoryczeniem.  Na czym złapać? Zamierzamy uniemożliwić kradzież. Zło-
dzieje potem powiedzą, że chcieli ten samochód tylko obejrzeć. Tak jak z uporem
twierdzą, że wcale nie mieli zamiaru niczego ukraść, tylko ogarnęła ich nieprze-
parta chęć przejażdżki. Aapiemy ich, oczywiście, i zaraz potem są zwalniani. . .
 Luki w kodeksie karnym?  zainteresował się wujek Andrzej.
 W tym miejscu wielka dziura, nie tylko luka. Postanowiłem zatem pójść
drogą może dłuższą, ale za to pewniejszą. Zdobyć całą dokumentację, ile razy bo-
wiem te same osoby mogą opowiadać bzdety o przejażdżkach? Muszę udowodnić
uporczywość czynów i mam nadzieję, że zdoła to w końcu zmienić kwalifikację.
Może wybrałem się z motyką na słońce, może zaczynamy walczyć z wiatrakami,
ale powiem państwu, że mnie to naprawdę zdenerwowało. Uparłem się osiągnąć
jakiś rezultat.
Janeczka uniosła nagle głowę znad zwiniętych pięści.
 I bardzo dobrze  pochwaliła uroczyście.  Pomożemy panu.
 Niewykluczone, że już mi pomogliście. Ta pułapka tutaj. . .
 Co za pułapka?  przerwał nieufnie Pawełek.  Pan sam jeden, to ma być
pułapka? Nikogo więcej nie widzę.
 Pułapka ma to do siebie, że nie może jej być widać  pouczył porucznik.
 Ja sam jeden przyszedłem porozmawiać i dowiedzieć się szczegółów, a reszta
czeka w ukryciu. Przy okazji, proszę o pozwolenie wykorzystania ogrodu pań-
stwa.
Pani Krystyna uczyniła ręką gest, który oddawał mu do dyspozycji nie tyl-
ko ogród, ale cały dom razem ze strychem i piwnicami. Porucznik podziękował
z lekkim roztargnieniem. Wzrok skierował na Chabra.
56
 Gdybym miał pewność, że ten pies jest rzeczywiście wytresowany. . . 
zaczął.
Janeczka wyprostowała się, obrażona prawie śmiertelnie.
 On nie jest wytresowany  skorygowała potępiająco i z ciężką urazą. 
On jest po prostu nadludzko mądry i wszystko umie sam z siebie. O panu powie-
dział, że jest pan porządnym człowiekiem i tylko dlatego rozmawiamy z panem
jak ludzie!
 Janeczko. . .  jęknęła pani Krystyna.
 Interesujące  powiedział porucznik, nie tracąc spokoju.  Sam też usi-
łuję uważać się za porządnego człowieka, więc jestem skłonny uwierzyć w nad-
ludzką mądrość psa. Może mógłby pomóc?
Pełne wyższości prychnięcie wydarło się równocześnie z ust Janeczki i Pa-
wełka. Porucznik zainteresował się wyrazniej.
 Z jakiej odległości wywęszy wroga i jak go nastawić na tego wroga? 
spytał rzeczowo.
 Nastawiać go wcale nie trzeba  odparła Janeczka stanowczo.  To prze-
cież on powiedział wszystko o tym zapchaniu dziurki od klucza w bramie. A od-
ległość nie ma znaczenia, bez węszenia będzie wiedział i zawiadomi. Ale chcemy
być przy tym.
 Nie możecie być przy tym. To może potrwać całą noc.
 No to co?  spytał wyzywająco Pawełek.
 Szkoła  mruknęła ostrzegawczo pani Krystyna.
 Iiiiiii. . .
 Spóznimy się z powodu spraw rodzinnych  załatwiła Janeczka.
 Nie zgadzam się!  zaprotestował porucznik.  To nie są rzeczy dla dzie-
ci!
Milczenie całej rodziny zdziwiło go niezmiernie. Ze strony osób dorosłych
oczekiwał poparcia, nikt na ogół nie pozwala dzieciom mieszać się w afery kry- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl