[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Na meczach polo, wieczornych przyjęciach
i hucznych balach.
- Polo, przyjęcia i bale - powtórzyła powoli,
myśląc, że tutejszy światek był daleki od drinka
w pubie w piątkowy wieczór i niedzielnej wizyty
w McDonaldzie i w kinie. Jednak, co dziwne, nie
czuła się tu wyobcowana. Bez trudu mogła sobie
wyobrazić, że żyje tu u boku Jamesa. Tak dziwnie
siÄ™ staÅ‚o, że matka przygotowaÅ‚a jÄ… do takiego ży­
cia. Marina była wykształcona, znała się na sztuce,
jezdziła konno.
MiaÅ‚a ochotÄ™ powiedzieć mu, że nie pochodzi z ro­
botniczych sfer:  Ech, połowa mnie to krew Bingha-
mów. Znasz Binghamów, prawda? Zwietny ród, ist­
nieje od wieków. Nie wiem, gdzie mieszkają, pozbyli
TYLKO NA JEDN NOC
114
się mojej matki ponad dwadzieścia pięć lat temu, ale
poza tym, to twoja sfera".
- Wujek James niezbyt lubi przyjęcia - wtrąciła
Rebeka. - Prawda, wujku?
- Już nie, kochanie.
- Henry mówi, że się zmieniłeś - dodało dziecko,
powodując, że James uniósł brwi. - Powiedział, że
strasznie rozrabiałeś, gdy byłeś młodszy, ale teraz się
ustatkowałeś.
Marina nie mogła się powstrzymać od śmiechu,
tym bardziej że dziewczynka doskonale naśladowała
pompatyczny styl Henry'ego.
- Czy Henry mówił to do ciebie? - spytał James
z niedowierzaniem.
- NiezupeÅ‚nie - odpowiedziaÅ‚a z minÄ… winowaj­
czyni. - Pił w kuchni herbatę z Williamem i ja...
- Podsłuchiwałaś - skarcił ją. - Wiesz, Rebeko, że
tak nie można.
- Nie wiem, czy to takie złe - broniła się. - Tylko
w ten sposób mogę się dowiedzieć ciekawych rzeczy.
Dzieciom nic się nie mówi!
Marina próbowała się nie śmiać. Po drżących
kÄ…cikach ust poznaÅ‚a, że James miaÅ‚ ten sam prob­
lem co ona.
Samochód zatrzymaÅ‚ siÄ™ przed frontowymi scho­
dami. Rebeka domagaÅ‚a siÄ™ natychmiastowego wyj­
ścia z, samochodu.
- Zgoda, ale nie biegaj - uprzedził James, nim
TYLKO NA JEDN NOC 115
odpiÄ…Å‚ jej pas i otworzyÅ‚ tylne drzwi. Rebeka wysko­
czyła i natychmiast pobiegła do schodów.
Pulchna, siwa kobieta właśnie wyszła z wnętrza
budynku i rozłożyła ręce na powitanie dziecka.
- To Mildred - wyjaÅ›niÅ‚, wzdychajÄ…c. - Jest tu go­
spodyniÄ… od stu lat, a przynajmniej tak siÄ™ wszystkim
wydaje. Naprawdę ma dopiero około sześćdziesiątki.
Jest bardzo przywiÄ…zana do Rebeki. Nie wiem, co by
zrobiła, gdyby ten przeszczep się nie udał. Boże, a co
ja bym zrobił?!
Marina dotknęła jego ramienia. Gdy spojrzał na nią
smutnymi oczami, zdała sobie sprawę, że zrobiłaby
wszystko, żeby go pocieszyć.
- Nie martw się, James - powiedziała miękko. -
I nie denerwuj. Traktuj jÄ… jak normalne dziecko. Mu­
sisz wierzyć, że wszystko będzie dobrze.
- Wierzyć? - Pokręcił głową. - Obawiam się, że
nie jestem zbyt religijny
- Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. JeÅ›li uwie­
rzysz, że wyzdrowieje i tak będziesz z nią postępował,
Rebeka sama w to uwierzy i szybciej dojdzie do siebie.
Szukał oczami jej spojrzenia.
- Obiecaj, że dziÅ› w nocy siÄ™ nie wycofasz - nie­
spodziewanie zażądał niskim, ochrypłym tonem. -
Powiedz teraz!
- Przyrzekam - wyszeptała drżącym głosem.
- Nie na godzinę czy dwie - nalegał. - Na całą
długą noc.
116 TYLKO NA JEDN NOC
DrżaÅ‚a, sÅ‚yszÄ…c namiÄ™tność w jego gÅ‚osie. Potwier­
dziła skinieniem głowy.
W tym momencie William podszedÅ‚ do samocho­
du. Marina uwolniła się od natarczywości Jamesa,
choć wiedziaÅ‚a, że tylko chwilowo. DziÅ› w nocy znaj­
dzie się całkowicie w jego mocy. Miała nadzieję, że
będzie dla niej łaskawy.
ROZDZIAA JEDENASTY
Marina obudziÅ‚a siÄ™, czujÄ…c siÄ™ nieswojo, jak zwy­
kle, gdy zasypia siÄ™ w obcym łóżku. UniosÅ‚a siÄ™ i ro­
zejrzaÅ‚a po sÅ‚abo oÅ›wietlonym pokoju. OpadÅ‚a z wes­
tchnieniem na poduszki, spoglądając na postać śpiącą
obok. Rebeka spała bardzo spokojnie. Prawie nie
drgnęła, od chwili gdy zasnęła w czasie bajki czytanej
przez MarinÄ™. ByÅ‚a bardzo zmÄ™czona po pokazywa­
niu i objaśnianiu gościowi absolutnie wszystkiego.
Gdy po lunchu stała się senna, James zdecydował, że
powinna się zdrzemnąć. Marina położyła się obok,
żeby jej trochÄ™ poczytać, a James usadowiÅ‚ siÄ™ w fo­
telu w przeciwnym koÅ„cu pokoju i sÅ‚uchaÅ‚ z przyje­
mnością.
Nie mogła sobie przypomnieć, czy doczytała do
końca. W pewnym momencie musiały zamknąć jej
się oczy. Książka zsunęła się na dywan. Rozejrzała się
za Jamesem. Nadal tam siedział. Głowa opadła mu na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl