[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nic nie mów. Wsiadaj do swojego samochodu i jedz za mną prosto do
twojego mieszkania.
Sydney posłusznie wykonała polecenie. Po drodze cały czas rozmyślała.
Owszem, bukiet kwiatów to piękny gest, ale dlaczego Jared do niej nie
zadzwonił? Wiedział przecież, że umierała z niepokoju. Bardzo ją zranił swoim
milczeniem. Miała nadzieję, że zdawał sobie z tego sprawę i wszystko jej
wytłumaczy. Oby jego wyjaśnienie miało ręce i nogi!
Podjechała na parking. Jared stał już obok swojego samochodu z rękami
skrzyżowanymi na piersi i patrzył na nią chłodno. Takiego Jareda Sydney nie
znała. Był przerażająco obcy i niedostępny.
- Sydney, dlaczego przez cały dzień mnie unikałaś? Powiedz prawdę! -
nieomal wysyczał ze złością.
- Bałam się usłyszeć, co masz mi do powiedzenia - odparła Sydney,
patrząc uparcie na czubki swoich butów.
- Zgoda, białe lilie to nie najlepsze kwiaty dla dziewczyny, to jestem w
stanie zrozumieć, ale chyba przeczytałaś bilecik? Poza tym gdybyś odsłuchała
choćby jedną z moich wiadomości, wiedziałabyś, że zamierzałem jechać do
ciebie prosto z lotniska.
- Nie rozumiesz...
- Więc mi wyjaśnij. - Jared patrzył na nią z wyrzutem.
- Kiedy do mnie nie zadzwoniłeś, a potem odebrałeś mój telefon i
rozmawiałeś ze mną z taką niechęcią, zaczęłam się domyślać, że dzieje się coś
niedobrego.
- To znaczy?
- Myślałam, że... już do mnie nie wrócisz - odparła Sydney, z trudem
wydobywając z siebie słowa.
107
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Naprawdę uważasz, że mógłbym zrobić coś równie podłego? Przecież
pojutrze jest nasz ślub!
- Nie wiem - odparła bezradnie Sydney. - Myślałam, że to już nieaktualne
- przyznała.
- Jak to? Naprawdę myślałaś, że w czasie krótkiego pobytu w Bismarck
zmieniłem zdanie i odwołam nasz ślub? - zapytał z niedowierzaniem Jared.
- Bałam się. Przecież biskup ma nad tobą władzę i... -zaplątała się i
umilkła.
- W tej chwili tylko jedna osoba ma nade mną władzę. Tą osobą jesteś ty,
Sydney. Przecież o tym wiesz.
- Chyba jeszcze w to do końca nie wierzę. - Sydney nerwowo pocierała
palcami wierzch dłoni. - Spróbuj zrozumieć... nie dzwoniłeś, a mnie
przychodziły do głowy najgorsze myśli.
- A ja wysłałem ci kwiaty, bo chciałem cię zapewnić, że między nami nic
się nie zmieniło. Przeciwnie. Dzięki spotkaniu z biskupem miałem okazję
jeszcze raz nad wszystkim się zastanowić i tylko się upewniłem, że mój wybór
był słuszny - powiedział. - Nie chciałem o tym rozmawiać przez telefon.
Wolałem jak najszybciej znalezć się w Gardiner i wyjaśnić ci wszystko
osobiście. Niestety, samolot miał spore opóznienie.
- Teraz już rozumiem - odparła Sydney.
- Wiesz, jak bardzo mnie zabolało, kiedy zrozumiałem, że unikasz
kontaktu ze mną? A potem nawet uciekłaś. I co? Miałaś nadzieję, że cię nie
znajdę?
- Nie uciekałam przed tobą! Ja tylko nie chciałam być sama.
Postanowiłam pojechać do Gilly. Musiałam z kimś porozmawiać.
- Powinnaś rozmawiać ze mną! - zdenerwował się Jared. - Pojutrze
staniemy się mężem i żoną. Nie ma między nami tajemnic, pamiętasz? Możesz
zwrócić się do mnie w każdej sprawie i o każdej porze. Musimy rozmawiać o
wszystkim!
108
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Tak, ale zostałeś wezwany przez Kościół i...
- Mała uwaga - przerwał jej. - Jestem człowiekiem świeckim, a mój
przyjaciel biskup zwrócił się do mnie z prośbą o przysługę. Naprawdę sądziłaś,
że tylko czekałem na taką okazję, by na powrót założyć sutannę?
- Tak! - wybuchła Sydney. - Nie znalazłeś dla mnie nawet minuty, więc
tak właśnie pomyślałam.
- Róże miały ci powiedzieć przede mną, jak bardzo cię kocham. I będę cię
kochał do końca dni wyznaczonych nam przez Boga na ziemi. Powiem ci,
dlaczego biskup mnie wezwał. Rzeczywiście, masz trochę racji. Wykorzystał
okazję, by spróbować nakłonić mnie do przemyślenia jeszcze raz mojej decyzji.
- O jakiej okazji mówisz?
- Jedna z moich parafianek wpadła pod samochód. Jej stan był bardzo
ciężki. Lekarze nie potrafili powiedzieć, czy z tego wyjdzie. Dzięki Bogu już
jest z nią lepiej.
- O mój Boże! - Sydney zasłoniła usta dłonią.
- Jeanine ma troje małych dzieci, co czyniło sytuację jeszcze bardziej
poważną. Biskup na jej przykładzie pokazał mi, że osierocam całą społeczność
łudzi, którzy pokładają we mnie zaufanie. Dał mi też do zrozumienia, że
wybieram egoistycznie miłość do kobiety, a nie miłość i obowiązek wobec
parafian. Powiedziałem mu, że potrzebujemy siebie nawzajem, żeby nasze
istnienia się dopełniły, żebyśmy mogli żyć. Powiedziałem mu też, że nie
potrafisz być beze mnie szczęśliwa. Ale teraz widzę, że się myliłem. Nigdy nie
będziesz potrafiła pokonać strachu przed opuszczeniem. Nigdy mi nie zaufasz.
A bez zaufania nie ma miłości. Zadzwonię do pastora i odwołam nasz ślub.
Powiadomisz swoich znajomych, ja zajmę się swoimi. Rada nadzorcza i tak
chce mnie zwolnić, więc powinni być zadowoleni. Pozbędą się kłopotu, a i
Maureen oszczędzę niepotrzebnych stresów i problemów -powiedział Jared, po
czym odwrócił się, wsiadł do samochodu i odjechał.
109
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Sydney próbowała go zatrzymać. Krzyczała i machała do niego, on
jednak nie zwracał na to uwagi. Miała ochotę usiąść na chodniku i zacząć
płakać. Nic już nie miało znaczenia. W jednej chwili jej świat się zawalił.
110
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
ROZDZIAA DZIESITY
- Panie dyrektorze, czy mogę zająć panu chwilę?
- Oczywiście. No i jak się pani u nas podoba?
- Uczniowie są wspaniali, nauczyciele zresztą też... -Ale?
- Ale moje całe życie rozpadło się na kawałki. Tydzień temu mój
narzeczony odwołał nasz ślub. Prawdę mówiąc, nie mogę się pozbierać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl