[ Pobierz całość w formacie PDF ]
opisał to jej brat, mówiąc, że wygląda nie tyle jak brazyliska sztuka walki i tańca, a bardziej
jakby ludzie próbowali powąchać nawzajem swoje tyłki, albo obsikać, jak psy.
Poczuła na ramieniu dotyk chłodnej, smukłej dłoni.
- Przyszłaś na kampus na zajęcia ze sztuki? wyszeptał w jej ucho głos.
- Meredith. Aria zesztywniała. Dzisiaj Meredith miała na sobie zielony blezer w prążki i
porozdzierane dżinsy, oraz plecak khaki prze-rzucony przez ramię. Patrzyła na nią tak, że Arii
wydawało się, że jest maleńką mróweczką pod szkłem powiększającym.
- Chodzisz na Sztukę Intuicyjną, prawda? powiedziała Mere-dith. Kiedy Aria milcząco
potaknęła, Meredith spojrzała na zegarek. To lepiej tam idz. Zajęcia zaczynają się za pięć
minut.
Aria poczuła się jak w potrzasku. Rozważała odpuszczenie so-bie w ogóle tych zajęć
ostatnie, na co miała ochotę, to spędzenie dwóch godzin w towarzystwie Jenny Cavanaugh.
Sam jej widok na ostatnich zajęciach przywołał całą masę nieprzyjemnych wspomnień. Ale
Aria wiedziała, że Meredith przekazałaby wszystko Byronowi, a on dałby jej wykład, jak to
nieuprzejmie jest odrzucać wspaniałomyślny prezent Meredith. Aria naciągnęła na ramiona
różowy kardigan
- Odprowadzisz mnie? zapytała ostro.
Meredith wyglądała na zaskoczoną.
- W sumie& nie mogę. Muszę coś załatwić. Coś& ważnego.
Aria przewróciła oczami. Nie mówiła poważnie, ale Meredith rozglądała się podejrzliwie,
jakby ukrywała wielką tajemnicę. Arię naszła straszna myśl, że może robi coś związanego ze
ślubem. Chociaż Aria za nic nie chciała wyobrazić sobie ojca i Meredith przed ołtarzem
składają-cych przysięgę, i tak ten okropny obraz pojawił się w jej umyśle.
Aria bez pożegnania podeszła do budynku i zaczęła przeskaki-wać po dwa stopnie na raz. Na
piętrze Sabrina zaraz zaczęła wykład i kazała wszystkim artystom zająć stanowiska. To było
jak wielka gra w krzesła, a kiedy opadł już pył Aria nadal nie miała miejsca. Wolny został
tylko jeden stolik& obok dziewczyny z białą laską i wielkim golden re-trieverem-psem
przewodnikiem. Oczywiście.
Aria miała wrażenie, że Jenna śledzi ją wzrokiem, gdy podcho-dząc do pustego miejsca
uderzała cienkimi podeszwami chińskich panto-fli o drewnianą podłogę. Pies Jenny sapnął z
sympatią do Arii, kiedy przechodziła obok. Jenna miała na sobie czarną bluzkę z dekoltem,
spod którego wystawał rąbek czarnego koronkowego stanika. Gdyby był tu Mike, pewnie
uwielbiałby Jennę, bo mógłby patrzeć na jej piersi, a ona nic by o tym nie wiedziała. Kiedy
Aria usiadła, Jenna przekręciła głowę w jej stronę.
- Jak się nazywasz?
- Jestem& Jessica. rzuciła Aria, zanim zdołała się powstrzy-mać. Zerknęła na Sabrinę z
przodu sali; w połowie przypadków wykła-dowcy na dodatkowych zajęciach nie zawracali
sobie głowy zapamięty-waniem imion uczestników, i Aria miała nadzieję, że Meredith nie
powie-działa Sabrinie, żeby zwróciła na nią uwagę na zajęciach.
- A ja Jenna. wyciągnęła rękę, a Aria nią potrząsnęła. Potem szybko się odwróciła,
zastanawiając się, jak u licha, przetrwa do końca zajęć. Kiedy dzisiaj rano jadła śniadanie w
upiornej kuchni Meredith, na-sunęło się jej na myśl nowe wspomnienie o Jennie, wywołane
zapewne przez majaczące na lodówce Meredith krasnale. Ali, Aria i reszta nazy-wały Jennę
Znieżką, jakby była Królewną Znieżką z filmu Disney a. Pewnego razu, kiedy ich klasa
wybrała się do Longwood Orchads zbie-rać jabłka, Ali zaproponowała, żeby dać Jennie
jabłko podtopione dla żartu w ohydnej damskiej toalecie, tak jak w filmie zła wiedzma dała
Kró-lewnie zatrute jabłko.
Ali zasugerowała, żeby to Aria dała Jennie jabłko zawsze zmuszała innych do odwalania za
nią brudnej roboty.
- To wyjątkowe jabłko. powiedziała Aria Jennie trzymając w wyciągniętej ręce owoc i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]