[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Znalazłem reżysera, kobietę, która chętnie poprowadzi kurs sztuki
filmowej - zaczął Steve. - Jest znana, wykłada na kilku uczelniach w
Stanach.
- Wiesz, że Magnus nie zgodziłby się.
- Nawet Magnus czasem eksperymentował - przerwał jej Steve. Pochylił
się do przodu, podekscytowany. - Wiem, że miał pewne uprzedzenia, ale
dzieciaki zasługują na to, by mieć szansę odnalezć się w tej najbardziej
rozwojowej i dochodowej dziedzinie współczesnej sztuki.
- Bilet w dwie strony ze Stanów jest bardzo drogi.
- Ja pokryję koszty.
Triss zacisnęła usta. Nie miała więcej kontrargumentów. Zresztą może
Steve miał rację.
- OK - zgodziła się po chwili, zagłuszając nagłe poczucie winy. W jedno
nie mogła wątpić - studenci będą uszczęśliwieni.
Jeszcze godzinę dyskutowali o planach na przyszły rok. Steve rozlał
resztkę wina. Triss zdziwiła się, że wypili całą butelkę. Rozsiedli się
wygodniej. Triss poczuła, jak alkohol uderza jej lekko do głowy, a całe
ciało ogarnia przyjemna senność. Ukryła ziewnięcie.
- Znów zarywałaś noce? - zapytał z uśmiechem Steve. Skinęła głową.
- Pracowałam.
- Oj, niedobrze. Wciąż tylko pracujesz, nie masz czasu na odpoczynek.
Już zamierzała się odgryzć, ale przypomniała sobie ów kobiecy zduszony
głos w słuchawce i serdeczną odpowiedz Steve'a.
- O co chodzi? - Najwyrazniej zauważył zmianę w wyrazie jej twarzy.
- O nic. Tak tylko coś mi przyszło na myśl. Pytająco uniósł brwi, ale nie
naciskał, kiedy ona milczała.
- A jak się miewasz? - spytał po chwili. - Nadal czujesz się samotna?
Nic dziwnego, że pytał. Przecież przyznała mu się do poczucia
osamotnienia podczas pobytu na plaży.
- Poradzę sobie.
Zmierzył ją uważnym spojrzeniem, po czym wychylił zawartość
kieliszka.
- Ja też za nim tęsknię - powiedział cicho. - Choć nie widziałem go całe
lata. I w moim życiu zostawił po sobie pustkę.
Triss pokiwała głową w milczeniu. Steve odstawił kieliszek i wstał. Triss
podniosła się także i zrobiła krok w stronę drzwi. Kiedy go mijała, jej
nagie ramię otarło się
0 jego rękaw. Odwrócił się i nieoczekiwanie ich twarze znalazły się
blisko siebie. Jego palce zacisnęły się na jej ręce. Z powagą patrzył w jej
szeroko otwarte oczy.
Przez nieuchwytny moment stali jak dwa posągi, a może jak dwie części
jednego posągu. Oddaleni zaledwie na szerokość dłoni.
Kiedy pochylił głowę, wiedziała, że powinna się cofnąć
1 udaremnić to, co nieuchronnie miało nastąpić. Ale nie zrobiła tego.
Pierwszy ostrożny dotyk jego ust był jak elektryczny wstrząs. Jej wargi
zadrżały, a potem rozchyliły się, przyjmując jego głęboki pocałunek.
Napawał się słodyczą jej warg, a jego dłoń zsunęła się ku jej talii.
Przycisnął ją mocno do siebie. Jej plecy wygięły się pod naporem jego
ramienia. Ich pocałunek był mieszanką namiętności i wstrzemięzliwości.
Był wzajemnym czułym rozpoznawaniem. Kiedy Steve oderwał wargi od
jej ust i zajrzał w jej zdumione oczy, zobaczył w nich zaskoczenie.
Wyprostowała się, wzięła głęboki oddech i odsunęła się od niego.
Nagle zaklął pod nosem. Odwrócił się gwałtownie i niemal wybiegł z
mieszkania. Oszołomiona patrzyła na drzwi, które zatrzasnął za sobą
głośno i nieodwołalnie.
Stała długo, trzymając dłoń na pulsujących wciąż wargach. Ciągle czuła
jego smak.
Rano wzięła długi, chłodny prysznic. Usiłowała zmyć z siebie mgliste
wspomnienia erotycznych snów, które męczyły ją w nocy. I choć
próbowała sobie wmówić, że tamten pocałunek też był ich częścią,
wiedziała, że zdarzył się na jawie.
Nie tak dawno pochowała męża, a już całuje się z innym mężczyzną! Na
domiar złego ten mężczyzna to Steve! Przypomniało się jej, jak przez
moment ta zimna pustka, którą bez przerwy czuła w sobie, wypełniła się
ciepłem jego ciała, smakiem jego ust, delikatnym uściskiem jego ramion.
Poczuła się bezpiecznie. Poczuła się kochana.
Złudzenie, którego zródłem była samotność. Iluzja podsycona alkoholem.
Steve jej nie kochał. Po latach nienawiści, dopiero niedawno zaczął jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]