[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zastanawiając się, czy bardziej go rozczarowało, że nie pobył dłużej z
Maxem czy z nią.
Ana pociągała go od chwili, gdy Beth ich sobie przedstawiła. Lecz
chociaż ich związek opierał się głównie na seksie, po zerwaniu Nathan
odkrył, że najbardziej brakuje mu ich rozmów. Ana miała niezwykle orygi-
nalny sposób patrzenia na świat. Mimo że pochodziła z teksańskiej socjety,
47
R
L
T
nie było w niej śladu pretensjonalności czy fałszywej dumy. Była całkowicie
naturalna, a Nathan przy niej czuł się podobnie, gdyż wiedział, że ona
akceptuje go takim, jaki jest.
Jednak nie udało im się, a on wiedział, że nigdy się nie uda. Dlaczego
więc siedział teraz i snuł plany, jak spędzić z nią więcej czasu? Mógłby na
przykład wyjść wcześniej z pracy i niezapowiedziany zjawić się u niej,
przynosząc kolację...
Rozległo się pukanie do drzwi. Podniósł wzrok i zobaczył
wchodzącego bezceremonialnie brata.
O co chodzi? rzucił.
Telefonowała do ciebie mama?
Tak, ale byłem na zebraniu. Nie zdążyłem jeszcze oddzwonić. Czy
coś się stało?
Nie. Chce, żebyś w tym roku przyniósł wino.
Jak to?
Jordan się roześmiał.
Na kolację wigilijną. To już w przyszłą sobotę.
Naprawdę? Nathan spojrzał na kalendarz. Miał wrażenie, że
dopiero kilka dni temu było Zwięto
Dziękczynienia. I szczerze mówiąc, spotkanie z matką raz na rok to i
tak zbyt często. Może złapię grypę.
Skoro ja muszę iść, to ty też.
Mam pomysł. Może obaj nie pójdziemy?
To nasza matka.
Ona nas tylko urodziła. Naszą matką była niania. Może to z nią
powinniśmy zjeść wigilijną kolację.
To Boże Narodzenie zauważył Jordan. Czas przebaczania.
48
R
L
T
Nathan westchnął, odchylił się do tyłu i skrzyżował ramiona na piersi.
No dobrze. Zadzwonię do niej;
Czy mamy jej kupić prezent?
Może plakietkę z napisem Matka Roku ?
Bardzo zabawne mruknął Jordan.
Nathan mógłby się zastanowić nad prezentem, gdyby choć przez
chwilę sądził, że matka doceni ten gest. Ale kiedy dwunastoletni chłopiec
wydaje swoje miesięczne kieszonkowe, aby kupić matce na urodziny
naszyjnik, a następnego dnia znajduje go w koszu na śmieci, coś takiego na
zawsze zapada mu w pamięć.
Nie wystarczy, że spędzę z nią cały wieczór?
A nie przeszkodzi ci, jeśli ja jednak coś jej kupię?
Ani trochę.
Są jakieś nowe wiadomości w sprawie tego śledztwa? zapytał bez
ogródek Jordan.
Nic takiego, o czym Nathan mógłby mu powiedzieć. Wprawdzie
dyrektor naczelny Adam Blair i zarząd przyrzekli Jordanowi informować go
na bieżąco, lecz w istocie należało wyłączyć go z tej sprawy. Jordan od-
powiadał w firmie za proces produkcyjny i współpracował blisko z
robotnikami rafinerii. Ci ludzie darzyli go szacunkiem i zaufaniem. Jeśli się
dowiedzą, że działają pośród nich tajni agenci prowadzący dochodzenie, a
Jordan ma z tym coś wspólnego, ten szacunek i zaufanie rozwieją się
bezpowrotnie. Byłaby to dla firmy zbyt wielka strata, zwłaszcza w obecnej
sytuacji.
Poza tym, jak wynikało z raportu, który trafił na biurko Nathana,
agencja nadal nie ustaliła, kto uszkodził instalację. A Jordanowi chyba
szczególnie zależało na poznaniu bieżących rezultatów śledztwa. Cenił
49
R
L
T
wszystkich pracowników, ufał im i nie potrafił uwierzyć, że któryś z nich
mógłby dokonać sabotażu.
Nic nowego odrzekł Nathan.
Gdyby coś wypłynęło, powiedziałbyś mi? zapytał Jordan, a gdy
brat milczał, potrząsnął głową. Tak przypuszczałem.
Gdyby Nathan mógł choć odrobinę zaufać bratu, wyjawiłby mu
prawdę. Wiedział jednak, że Jordan wykorzystałby tę informację dla własnej
korzyści, gdyż zawsze prowadził ze wszystkimi walkę. Był przekonany, że
Jordan ubiega się o fotel dyrektora, gdyż traktuje to jako rodzaj rywalizacji
między rodzeństwem.
Coś jeszcze? zapytał brata.
Nie odparł Jordan, a w drzwiach dorzucił: Pamiętaj, żeby
zadzwonić do mamy.
Nathan zdecydował, że zrobi to od razu. Miał nadzieję, że rozmowa
będzie krótka. Podniósł słuchawkę wystukał numer domowy. Odebrała
gospodyni.
Pańska matka jest w klubie brydżowym, panie Everette. Proszę
spróbować zadzwonić na komórkę.
Mogłaby pani po prostu przekazać, że dostałem jej wiadomość i
przyniosę wino na kolację wigilijną?
Oczywiście, proszę pana.
Rozłączył się, rozparł w fotelu i rozważył, czy ma spędzić popołudnie
w pracy, czy z Maxem i Aną. Bezapelacyjnie zwyciężyła ta druga opcja.
Wyłączył komputer, wstał i włożył płaszcz. Gdy mijał swoją
sekretarkę Lynn, podniosła na niego wzrok, wyraznie zdziwiona, że szef już
opuszcza biuro.
Wychodzę dziś wcześniej oznajmił. Mogłabyś odwołać moje
50
R
L
T
pozostałe spotkania?
Czy wszystko w porządku? spytała zaniepokojona.
To smutne, pomyślał. Jest tak przykuty do pracy, że gdy wychodzi
wcześniej, sekretarka sądzi, że coś się stało.
Jak najbardziej. Mam do załatwienia kilka prywatnych spraw. W
razie czego zadzwoń.
W drodze do windy spotkał naczelnego dyrektora. Adam Blair spojrzał
na zegarek i rzekł:
Czyżbym zasnął za biurkiem? Jest już po ósmej?
Nathan się uśmiechnął.
Wychodzę wcześniej. Wziąłem sobie wolne.
Czy coś się stało?
Po prostu muszę załatwić kilka osobistych spraw wyjaśnił. Przy
okazji, jak się czuje Katie?
Katie, żona Adama, mieszkała w odległości dwóch godzin jazdy w
Peckin, małej osadzie rolniczej, gdzie oboje budowali dom. Obecnie
spodziewała się ich trzeciego dziecka.
Zwietnie odpowiedział Adam. Jej ciąża już zaczyna być
widoczna.
Nathan był przekonany, że taki związek na odległość nie jest łatwy,
jednak zadowolony uśmiech Adama świadczył, iż sobie z tym radzą.
Zastanowił się, jak to jest być szczęśliwym ojcem rodziny.
Właściwie w tym tygodniu Katie jest w mieście dodał Adam.
Planuje w tę sobotę niewielkie spotkanie towarzyskie. Tylko kilka osób z
pracy i paru przyjaciół. Pewnie nie dasz rady wpaść?
Nathan miał nadzieję spędzić sobotni wieczór z Aną i Maxem, ale
skoro ubiegał się o stanowisko dyrektora, nie należało odrzucać zaproszenia
51
R
L
T
szefa.
Sprawdzę mój rozkład zajęć i dam ci znać.
Wiem, że mówię ci o tym w ostatniej chwili. Ale postaraj się
przyjść, jeśli możesz.
Postaram się przyrzekł Nathan.
Jeszcze dwukrotnie zagadnięto go w drodze do windy, a potem jeden
ze współpracowników zaprosił go do kawiarenki w holu biurowca. W końcu
wyszedł z budynku i wsiadł do samochodu. Wpadł do siebie zauważył, że w
domu nie ma niczego, co choćby odlegle wiązało się ze świętami. Nie wyjął
z kopert nawet kartek świątecznych napływających nieprzerwanym
strumieniem przez ostatnie dwa tygodnie. Nigdy nie dekorował mieszkania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]