[ Pobierz całość w formacie PDF ]
108
TAJEMNICA GÓRY GARIZIM
Bardzo możliwe, że sporo w tej dziwnej sprawie wyjaśnić by potrafił Cerealisowi i jego
ludziom Poncjusz Piłat gdyby żył jeszcze. W każdym razie przed trzydziestu dwu laty, kie-
dy to zarządzał Judeą jako prefekt (nosił bowiem tytuł prefekta, a nie prokuratora), zetknął się
on w Samarii z wydarzeniem uderzająco podobnym i także związanym z górą Garizim. Piłat z
całą pewnością zapamiętał je doskonale, spowodowało bowiem, że utracił swój urząd.
Było to, jak się rzekło, przed trzydziestu laty, a więc w roku 35, za panowania Tyberiusza.
Pojawił się wówczas w Samarii tajemniczy prorok. Głosił, że zna miejsce na górze Garizim,
w którym Mojżesz przed wiekami ukrył i zakopał najświętsze przedmioty i naczynia kultowe.
Przyrzekał, że pokaże je tym, co ufnie za nim pójdą. Odkrycie zaś owych naczyń miało zwia-
stować, według prastarej tradycji samarytańskiej, nastanie wieku szczęścia i triumfu dla całe-
go ludu. Wieść poszła szeroko po kraju i wnet setki łatwowiernych zaczęły podążać ze
wszystkich stron do wsi Tiratana; tam bowiem, u stóp Garizim, wyznaczono punkt zborny
przed wejściem na świętą górę. Wielu przybywających niosło ze sobą broń; może po to, by
zwalczyć złe siły, które mogły przeszkadzać w odnalezieniu skarbu; a może i po to, by od
razu ustanowić straż królestwa, w którym oni będą panami. Nieobce więc były i temu ludowi
nadzieje mesjańskie. Kim zaś był ów prorok? Szaleńcem? Zwykłym oszustem? A może pro-
wokatorem z ramienia Rzymian i prefekta Piłata?
W każdym razie ten natychmiast się dowiedział o całej sprawie. Wysłał ku górze Garizim
podobnie jak obecnie Wespazjan jednego ze swych oficerów na czele jazdy i piechoty.
Zaatakowano ludzi stojących jeszcze we wsi. Wielu Samarytanów padło w bitwie, wielu też
pojmano w czasie ucieczki. Najwybitniejsi z jeńców na rozkaz Piłata zostali pózniej straceni;
zapewne, jak to było rzymską regułą, zawiśli na krzyżach.
Jednakże to okrutne stłumienie ruchu, który przecież sam w sobie nie był grozny, wywo-
łało ostry protest rady samarytańskiej, stanowiącej odpowiednik jerozolimskiego Sanhedrynu.
Rada zwróciła się wprost do ówczesnego namiestnika prowincji Syrii, Lucjusza Witeliusza;
Judea bowiem, jako kraina mała, nie stanowiła prowincji odrębnej, a jej prefekt podlegał nad-
zorowi tamtego namiestnika. Witeliusz zareagował ostro: wyprawił Piłata do Rzymu, aby tam
zdał sprawę przed samym cesarzem. Na szczęście dla prefekta Tyberiusz zmarł, nim on przy-
był do Italii, nowy zaś władca, Kaligula, miał poważniejsze kłopoty przed sobą niż rozpatry-
wanie tajemnic góry Garizim.
Jednakże po przeszło trzydziestu latach, już w nowym pokoleniu, powtórzyła się tragedia.
Czy i w tym wypadku winę ponosił fałszywy prorok? Lecz obecnie nie było do kogo się od-
woływać. Wespazjan był panem życia i śmierci w całej Judei.
109
TAJEMNICE WAADZY
W każdym razie tego zdania był sam Wespazjan; nie zniósłby absolutnie, by ktoś postron-
ny wtrącał się do spraw jego armii i wojny w Palestynie. Ale czy pogląd ten podzielał także
ówczesny namiestnik Syrii? A właśnie obecnie był nim człowiek bardzo rzutki i ambitny,
Gajusz Licyniusz Mucjan.
Dowódca nieszczęsnej wyprawy na Jerozolimę w jesieni roku 66, Cestiusz Gallus, zmarł
wkrótce po klęsce poniesionej podczas odwrotu w wąwozie Bethoron; i już współcześni nie
potrafili powiedzieć, czy śmierć ta zbiegła się z przegraną przypadkowo, czy też była skut-
kiem załamania psychicznego. W kilka miesięcy pózniej, wnet po wysłaniu Wespazjana do
Palestyny, a więc już wiosną roku 67, cesarz mianował następcę Gallusa. Został nim wspo-
mniany Mucjan, senator i były konsul. Tak więc obaj dostojnicy, namiestnik Syrii i Judei, byli
równi sobie stanem i piastowanymi poprzednio godnościami. Obaj też nosili podobny tytuł
oficjalny, a mianowicie legata. Czy jednak przyznanie Wespazjanowi tego tytułu oznaczało,
że całkowicie przekreśla się dotychczasowe upośledzenie Judei w stosunku do Syrii? Mucjan
z pewnością uważał, że tradycja i zasady jeszcze nie anulowane czynią z Judei nadal aneks
prowincji Syrii; z czego by wynikało, że on, legat Syrii, sprawuje zwierzchnictwo nad
wszystkimi działającymi w Palestynie urzędnikami i dowódcami, niezależnie od ich stopnia.
Wespazjan oczywiście sprzeciwiał się kategorycznie tym roszczeniom. W swoim mniemaniu
z chwilą otrzymania misji wojennej oraz dowództwa nad trzema legionami stał się namiestni-
kiem odrębnej prowincji; nie ustępuje rangą i powagą namiestnikowi Syrii, podlega zaś wy-
łącznie cesarzowi. W istocie rzecz chyba tak wyglądała, że Neron i jego doradcy umyślnie
pozostawili w zawieszeniu sprawę administracyjnego statusu Judei. Chodziło właśnie o to,
aby namiestnicy sąsiadujących z sobą krain, rozkazujący dużym siłom zbrojnym, mieli powód
do sporów!
Z całą też pewnością wybierając namiestników brano i to pod uwagę, aby obaj byli już so-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]