[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Cóż  stwierdziła Becka w zamyśleniu  a czy nie
jest oszustem facet, który poszedłby z tobą do łóżka dla
pieniędzy? I pieprzyłby się z tobą tak, jakby sprawiało mu
to przyjemność? Ten facet przynajmniej zrobił to, bo
pragnął ciebie, a nie twoich pieniędzy.  Rozciągała
mięśnie czwórgłowe ud, wyrzucając do tyłu nogi wysoko
jak baletnica.  Kiedy ciężko dyszał, mogłaś przynajmniej
mieć pewność, że naprawdę jest podniecony, a nie udaje.
A poza tym, to daje pewne nadzieje na przyszłość.
Oczywiście, może się skończyć na tej jednej nocy, ale jest
szansa, że przerodzi się w prawdziwą miłość, na co nie
byłoby widoków po nocy z żigolakiem, wbrew temu, co
widziałyśmy na filmie z Richardem Gere.  Becka po-
chyliła się, zrobiła głęboki wydech i wyprostowała się.
 Chodz, pójdziemy na festyn. Postawię ci śniadanie.
Kolorowo ubrany tłum wędrował od stoiska do stoiska,
ponad szum rozmów wzbijał się utwór Boba Marleya.
Becka skierowała się w stronę warkotu mikserów, pracu-
jących w stoisku ze zdrową żywnością, i wzięła dwa
koktajle proteinowe.
 Czy nie możesz choć raz zamówić kanapki z jaj-
kiem, jak wszyscy normalni ludzie?  zapytała poirytowa-
na Ryan.
 Zapchasz sobie cholesterolem arterie, jeśli będziesz
jadła takie rzeczy. To trucizna.
 Jasne, moje ciało to świątynia...
Becka spojrzała na nią z ukosa.
 Jeśli będziesz się odżywiała tak jak do tej pory,
będzie raczej przypominało Fenway Park po zakończeniu
rozgrywek.
Ryan pociągnęła łyk pienistego płynu brzoskwiniowej
barwy. Z niechęcią przyznała, że był całkiem smaczny.
Snuły się bez celu pomiędzy rzędami straganów,
oferujących wszystko, od kryształów w stylu New Age
poczynając, a na płytach CD kończąc.
 I co teraz? Mówiłaś, że chciał się jeszcze z tobą
spotkać.
 No, tak.
 I masz zamiar?
 Mam zamiar  co?
Becka prychnęła ze zniecierpliwieniem.
 Spotkać się z nim.
 A, o to chodzi. Już to zrobiłam.  O dziwo, Ryan była
z siebie zadowolona. Jej uwagę przyciągnęło stoisko
z bajecznie kolorowymi okularami przeciwsłonecznymi
i zatrzymała się przy nim.  Spotkaliśmy się w hotelu
Beacon Hill w czwartek wieczorem.
 Wszystko za pół ceny  zachwalała sprzedawczyni.
 Wszystkie mają filtry UV i są odporne na zarysowania.
 Hotel Beacon Hill, ni mniej, ni więcej. Czyżbyś
wiodła tak luksusowe życie?  Becka włożyła wysadzane
kryształkami czarne okulary w kształcie kocich oczu
i wzięła lusterko, żeby się przejrzeć.  Słyszałam, że
tamtejsze pokoje są umeblowane prawdziwymi anty-
kami.
 Owszem, są nawet łoża z baldachimem, nader
poręczne, jeśli się chce przeprowadzić z kimś poważną
rozmowę  stwierdziła Ryan z satysfakcją.
 Aoża z balda...  Becka wybuchnęła śmiechem.
 Dziewczyno, co ty zrobiłaś z tym nieszczęsnym face-
tem?
 Chciałam tylko mieć pewność, że mnie uważnie
wysłucha, więc zadbałam, żeby nie był w stanie wstać
i wyjść... a nawet zbytnio się poruszać  wyjaśniła Ryan
z miną niewiniątka.
Na ulicy rozległ się dzwięk syreny.
 O Boże  szepnęła Becka cicho  zamordowałaś go
i właśnie przyjechały gliny, żeby cię wsadzić do pudła.
 Ależ skąd, jestem pewna, że nic mu się nie stało. To
znaczy troszeczkę jęczał i sapał, kiedy... hm... rozmawiali-
śmy, ale wydaje mi się, że niezle się bawił. Wiesz, skoro
już miałam go nagiego i unieruchomionego w łóżku, to
doszłam do wniosku, że mogę mieć z niego jakiś pożytek.
Becka odstawiła obie szklanki i spojrzała na przyjaciół-
kę z osłupieniem.
 Związałaś w hotelowym pokoju prawie obcego
faceta i wykorzystałaś go do seksualnych igraszek?  wy-
rzuciła z siebie. Siedząca przy sąsiednim stoliku kobieta
zakrztusiła się kawą.
 Przepraszam  rzuciła pospiesznie Ryan i odłożyła
okulary Becki na stół, rzucając przyjaciółce miażdżące
spojrzenie.  Może następnym razem powiesz to jeszcze
głośniej?  syknęła.
 Przepraszam, ale próbuję się w tym wszystkim
połapać.  Becka krztusiła się ze śmiechu.  Nie prze-
spałaś się z żadnym facetem od dwudziestego drugiego
roku życia, a teraz robisz z mężczyzn niewolników?
 Hej, biorąc pod uwagę częstotliwość moich kontak-
tów seksualnych, kto wie, kiedy znów będę się kochać.
Dowiedziałam się, że zostałam oszukana. Doszłam do
wniosku, że pora na rewanż.
 Przesadziłaś.
 Poczekaj, aż opowiem ci o garniturze  mruknęła,
bardzo z siebie zadowolona.
Właściwie to całkiem zabawna historia, pomyślała po
chwili. Becka śmiała się tak strasznie, że to, co wypiła,
wypłynęło jej nosem, a nie zdarzyło jej się to od czasu,
kiedy były w drugiej klasie.
 Czy pani znajoma dobrze się czuje?  zapytał jakiś
przechodzień.
 Tak, jest tylko nieco podekscytowana  oznajmiła
Ryan i mocno poklepała Beckę po plecach.
 Och  sapnęła Becka, trzymając się za brzuch.  Co
ten biedak musiał sobie pomyśleć. On, kompletnie bezrad-
ny, na łasce Lubieżnej Wiedzmy ze Wschodu.  Znów
zaczęła chichotać, więc ruszyły w stronę kamiennej ławki
nad brzegiem rzeki. Usiadły.  Sądzę, że nigdy więcej nie
zobaczymy pana Douglasa. A co z tobą? Dobrze się
czujesz? To rzeczywiście wspaniała historia, ale masz za
sobą nader bogaty w wydarzenia tydzień.
 Cóż, chyba jestem...  Z przerażeniem stwierdziła,
że głos się jej załamał. Becka ze współczuciem pogłaskała
ją po plecach.  Nie wiem, dlaczego to robię  mruknęła
Ryan, mrugając powiekami, żeby powstrzymać napływa-
jące do oczu łzy.  Przecież niczego nie oczekiwałam od
żigolaka.
 Jesteś romantyczką, Ryan. Piszesz ckliwe romansid-
ła, na litość boską.  Becka odetchnęła głośno.  Helene
dba jak umie o twoje interesy pisarki, ale ty sama musiałaś
być niespełna rozumu, jeśli spodziewałaś się, że uda ci się
przespać z facetem, nie angażując się emocjonalnie. Szcze-
gólnie że był to twój pierwszy mężczyzna od chyba
siedmiu lat.
 Od ośmiu  sprostowała Ryan słabym głosem. Dwie
łódki ścigały się do mostu harwardzkiego, wiosła zagar-
niały wodę, okrzyki sterników docierały aż do brzegu.
 Wiesz, najgorsze jest to, że naprawdę go polubiłam. On
to samo powiedział o mnie. Choć muszę uczciwie przy-
znać, że był wówczas związany, zdany na moją łaskę
i niełaskę.
 Moim zdaniem w tej sytuacji należałoby podchodzić
do jego wypowiedzi z pewną nieufnością  przyznała
Becka.  Z drugiej jednak strony, mógł tak rzeczywiście
myśleć. Wiesz, twoje towarzystwo naprawdę jest bardzo
miłe. I możesz w to nie wierzyć, ale jeśli zechcesz,
potrafisz być niezłą laską.
 No jasne, jestem kobietą, która rzuca wszystkich na
kolana  stwierdziła sucho Ryan.  Daj spokój, Becko,
przecież wiesz, że mężczyzni patrzą na mnie, jakbym była
powietrzem.
 Bo ich zbijasz z tropu. Ubierasz się w workowate
ciuchy i zawsze dokądś gonisz.  Becka pokiwała głową
w zamyśleniu.  Niech zgadnę, na uczelni wychodzisz
gdzieś na zewnątrz na lunch, albo siadasz przy stoliku ze
studentkami. I wychodzisz po zjedzeniu posiłku tak
szybko, jak się tylko da.
 Umawianie się na randki ze studentami jest szcze-
gólnie surowo wzbronione  broniła się Ryan.  To zasada
numer jeden Barry ego.
 Problem w tym, że większość życia spędzasz w pra-
cy, a pozostałą część na pisaniu. Nie chodzi o ciebie, a o to,
w jaki sposób urządziłaś sobie życie.
 Nie mam zamiaru sterczeć na środku ulicy i wy-
czekiwać na kogoś, kto się nie pojawi  wybuchnęła Ryan.
 Zastanów się, czy tego właśnie nie robisz? Unikasz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl