[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie trudno zdobyć. Latanie jednak jest trochę trudniejsze. No i jeszcze są Królestwa
Ognia, domostwa między innymi salamander. Nikt się tam nie zapuszcza chyba, że
potrafi przetrwać w rzece gorącej lawy i nawet, niektóre rasy świata wróżek, które są
w stanie przetrwać w tym królestwie nie mieszka tam z wyboru, z drugiej strony nie
ma się, co dziwić skoro nikt jeszcze nie wykombinował, jak podłączyć kablówkę w
środku wulkanu.
 Och  powiedziałam powoli.  Jasna cholera.
 Jak zawsze moja droga, wszystko potrafisz podsumować odpowiednimi
słowami.
Potrząsnął głową.  Przeszła przez te drzwi i rzuciła się zaraz w następne. Nie
sadzę, aby zdawała sobie w ogóle sprawę z naszej obecności lub znalazła się w
miejscu, w którym ktoś już był. Ogień, który za nią podążył był niezamierzonym
skutkiem ubocznym jej trasy, a nie atakiem na moich ludzi.
Odwróciłam się ponownie, spoglądając na Cait Sidhe zgromadzone na skrajach
stodoły.  Czy oni też będą postrzegać, to w ten sposób?
 Nie wiem  odparł, bardzo spokojnie.  Być może, gdyby nie reszta tego,
co stało się tutaj, podczas jej obecności.
Moje serce nadal wisiało w piersi zdecydowanie za nisko. A teraz poczułam
jeszcze jakby mój żołądek opadł i znalazł się na wysokości stóp. Tybalt jakoś
odseparował mnie od Quentina, ale tylko, dlatego że powiedział, iż chodzi o Raja i
może od czasu do czasu bawił się mną jak kot myszą, ale do tej pory nigdy umyślnie
mnie nie okłamał. Przesunęłam się spoglądając mu w twarz i zadałam pytanie,
którego najbardziej się bałam.
 Tybalt, gdzie jest Raj?
Potrząsnął głową i odpowiedział.  Nie wiem.
Och, na dąb i jesion. Mieliśmy kłopoty.
Dziesięć
Milczenie otaczających nas wróżek Cait Sidhe nagle zaczęło być o wiele
bardziej niebezpieczne. Miałam tu sojuszników tych, którzy zawdzięczają mi swoje
życie, ale nie byłam tu u siebie, dodatkowo byłam już drugim intruzem, który
nawiedził ich tego dnia. Zrobiłam pół kroku w stronę Tybalta.  Dlaczego mnie tu
sprowadziłeś?
Delikatny uśmiech zakrzywił mu usta.  Cokolwiek mówią ustalenia i zasady
na moim czy twoim dworze, ty i ja dobrze wiemy, że mój siostrzeniec jest twoim
giermkiem we wszystkim prócz oficjalnego tytułu. Nigdy nie wybaczyłabyś mi
gdybym nie powiedział ci o jego zniknięciu. Wbrew pozorom twoje przebaczenie jest
dla mnie bardzo istotne.  Uśmiech zniknął.  Nie, żeby to było moją jedyną
motywacją. Nie lubię być ranny i choć żaden z moich poddanych nie ucierpiał jak ja,
to tylko dzięki szczęściu, a nie umiejętnością ich ocaliłem. Wolałbym, aby to już
nigdy się nie powtórzyło i chciałbym, aby mój siostrzeniec powrócił.
Szczęście i monarcha gotowy usunąć z drogi pędzącej katastrofy swego
słabszego poddanego. Moja wyobraznia zawsze była żywa. Obraz Tybalta spowitego
przez płomienie, nie chciał wywietrzyć mi z głowy. Odepchnęłam go od siebie i
zapytałam:  Czy to Chelsea go zabrała?
 Nie do końca. Stał pomiędzy nią a jej drugimi drzwiami, kiedy je otworzyła.
Pobiegła w tę stronę wyobrażając pewnie sobie, że tam będzie bezpiecznie, równie
szybko jak się zjawiła i zniknęła, wątpię czy zdawała sobie sprawę z czegokolwiek.
Jest wystarczająco szybki, aby uskoczyć jej z drogi, ale został zwalony z nóg przez
jej impet. Wrota zamknęły się nim mógł przedostać się z powrotem.
To potwierdzało to, co Chelsea mówiła matce: traciła kontrolę. Zagryzłam
dolną wargę.  Czy Raj nie może użyć Cienistych Dróg, aby wrócić?
To było głupie pytanie. Wiedziałam, to jak tylko je zadałam, ale Tybalt
odpowiedział na nie, jakby naprawdę miało sens.  Jeśli nawet ma do nich dostęp
tam gdzie teraz jest, to nie użył ich, aby powrócić.
 No tak.  Wzięłam głęboki oddech, dotykając jedną ręką kieszeni, w której
mieścił się urok stworzony przez Luidaeg.  Gdzie otworzyła przejście?
 Zakryj usta, a ci pokaże  odparł Tybalt. Zrobiłam jak kazał. Wyprowadził
mnie ze stodoły z powrotem na zadymione korytarze swego dworu. Złapał mnie za
łokieć, kiedy już wyszliśmy na zewnątrz, prowadząc przez zwęglone sale do
wielkiego solarium. To tu zaczął się pożar; tu pojawiła się Chelsea.
Jak wszystko na dworze kotów, solarium wyglądało jakby było na skraju ruiny,
kiedy przejęły je Cait Sidhe i odbudowały w swojej patchworkowej wersji. Połowa
okien była popsuta, wisząca na zawiasach; drugą połowę stanowiły pozbawione szyb
ramy. Pomieszczenie w pomieszczeniu, które zapewne mieściło się w jeszcze innym
pomieszczeniu. Zwiat wróżek nigdy nie darzył wielkim respektem przestrzennej
geometrii, a dwór kotów wydawał się szczególnie w tym przodować.
Tybalt poprowadził mnie przez połowę solarium nim zatrzymał się mówiąc
niepotrzebnie.  To tutaj zaczął się pożar.
 Tak  odparłam, powstrzymując się przed przeklinaniem.  Domyśliłam
się.
Nie było tu ani śladu magii Chelsea, ale nie potrzebowałam jej magii, aby
powiedziała mi, że to tu zostało otwarte przejście. Duża część ściany była wypalona
na czarno. W niektórych miejscach w ogóle jej nie było, ujawniając pusty odbijający
echo pokój, który nas otaczał. Srebrne ramy okienne nad otworem stopiły się od żaru
i ciepła; część z nich spłynęła na podłogę, pozostawiając nierównomierne plany,
podczas gdy inne pozostały na miejscu tracąc całkowicie poprzedni kształt. Zmieniły
się w coś, co przypominało nowoczesne dzieło sztuki zakładając, że ta definicja
odnosiłaby się do dzieła przedszkolaka z palnikiem.
Powietrze pachniało ogniem, stopionym metalem i krwią. Kiedy już zaczęłam
zwracać na to uwagę trudno było to zignorować. Odsunęłam się od Tybalta
przesuwając do kąta z zieloną marmurową podłogą. Przyklęknęłam wodząc
opuszkami palców po betonie, krew śpiewała do mnie przez warstwy pupilu, które
nas dzieliły.
 To tutaj zginąłeś  powiedziałam bardzo cicho.
 October.
 Nie było mnie tutaj, a dziewczyna, którą powinnam odnalezć była i zginąłeś
 zerknęłam w górę na niego, przez łzy gromadzące się w moich oczach.
Pozwoliłam moim palcom balansować po podłodze, słuchając pieśni śpiewanej przez
jego krew, o bólu i tęsknocie. Tęsknocie za życiem; odmowie by opuścić ten świat.
Może na tym polegała różnica pomiędzy monarchami kotów a resztą świata wróżek.
Nie mieli w sobie kociego uporu i dość mocy, aby go wspierać. Więc kiedy śmierć
mówi, Idz, oni po prostu odmawiają.
Serce mnie bolało, bolało tak mocno, a nadal próbowałam pozbierać się po
śmierci Connora i na Titanie, nie mogłam jeszcze raz tego przechodzić. Ta myśl mnie
zmroziła, oniemiałam pozostając na miejscu i spoglądając z bólem i wściekłością.
Tybalt westchnął.  Wiem  zawahał się nim dodał.  To nie czas ani
miejsce i mój bratanek nas potrzebuje, ale proszę cię abyś to rozważyła;
wyzdrowiałem. Zawsze wyzdrowieję  zawahał się ponownie. Był to
prawdopodobnie pierwszy raz, gdy zawahał się więcej niż raz, gdy już zdecydował
coś powiedzieć.
W końcu powiedział:  Niektórzy z nas October, nie opuszczą cię  gapiłam
się na niego przez chwilę, po czym podniosłam się na nogi strząsając z siebie
dreszcze, które wywołały jego słowa i wsuwając rękę do kieszeni, w której miałam
urok zrobiony przez Luidaeg. Tak jak oczekiwałam, połyskiwał olśniewającą
zielenią. Przysunęłam go do najbardziej zwęglonego miejsca, światło zgasło.  Nie
otworzyła tego przejścia  powiedziałam odwracając się i czując ulgę, kiedy ten
ruch spowodował znikniecie Tybalta z moich oczu. Miał rację; to nie była [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl