[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Było widać, że z trudnością staje na chorej nodze. Starała
się jednak nie okazywać bólu. Wysoko trzymała głowę,
a na jej twarzy nie było ani śladu cierpienia. Zachowała
godność i dumę.
Matt nie spuszczał z niej wzroku. Ogarnęły go miesza
ne uczucia. Nie potrafił wymazać z pamięci niezrozumia
łych słów tej kobiety, gdy po pytaniu, kto do niej strzelał,
spytała jakby ze zdziwieniem: Nie wiesz?"
Zawrócił, wsiadł do mercedesa i, zanim ruszył, przez
dłuższą chwilę patrzył przed siebie nie widzącym wzrokiem.
Leslie Murry była kobietą intrygującą. Stanowiła dla
niego zagadkę. Zamierzał ją zgłębić. Za wszelką cenę.
Gdyby nawet musiał zatrudnić sforę detektywów i wydać
fortunę na ich opłacenie.
ROZDZIAA PITY
Przez cały wieczór Leslie szlochała rozpaczliwie. Tym
razem nie pomogła aspiryna. Nie istniało lekarstwo na
zranioną godność własną. Matt rozpalił jej zmysły, a po
tem bawił się nią, wyśmiewając i poniżając. Sprawił, że
poczuła się niewiele lepsza od prostytutki.
Zachował się niemal dokładnie tak jak lekarz na pogo
towiu ratunkowym, który sześć lat temu sprawił, że chęt
nie by się wyrzekła własnego ciała. %7łałowała, że pierwsze
w jej życiu pragnienie zmysłowych pieszczot uczyniło
z niej przedmiot męskiej pogardy.
Otarła gniewnie łzy. Przyrzekła sobie, że już nigdy nie
popełni tego błędu. Tak jak mu powiedziała, Matt Cald
well może sobie iść do diabła!
Zadzwonił telefon. Przez chwilę Leslie wahała się, czy
ma go odbierać. Przyszło jej jednak do głowy, że to może
dzwoni Ed. Podniosła słuchawkę.
- Dostarczyłaś nam dobrej zabawy - bez żadnych wstę
pów oświadczyła Carolyn. - Zanim znów rzucisz się na Mat
ta, pomyśl dwa razy! Był zdegustowany. Powiedział, że jesteś
tak łatwa, iż poczuł do ciebie obrzydzenie...!
Roztrzęsiona Leslie rzuciła słuchawkę. Wyłączyła tele
fon. Słowa Carolyn były tak podobne do tych, które padły
z ust Matta, że nie miała żadnego powodu, aby jej nie
wierzyć. Arogancja tej kobiety przepełniła czarę goryczy.
PO%7Å‚EGNANIE Z MROCZN PRZESZAOZCI 81
Od lat Leslie nie czuła się tak upokorzona. Samotna i głę
boko nieszczęśliwa.
Ból i doznane upokorzenia sprawiły, że nie zmrużyła
oka przez całą noc. Zasnęła dopiero nad ranem. Przespała
porę śniadania i niedzielnej mszy. A kiedy wreszcie otwo
rzyła oczy, poczuła w nodze potworny ból, jakiego nie
doświadczyła od tamtej koszmarnej nocy, podczas której
została postrzelona.
Przesunęła się na łóżku. Chwilę pózniej aż jęknęła,
gdyż noga jeszcze gorzej zareagowała na zmianę pozycji.
W pewnej chwili dotarło do uszu Leslie pukanie do
drzwi.
- Proszę - powiedziała szorstkim, znużonym głosem.
Drzwi otworzyły się. W progu ujrzała Eda. Za nim stał
Matt Caldwell. Blady, nie ogolony, z zapadniętymi głębo
ko oczyma.
Leslie przypomniała sobie natychmiast słowa Carolyn.
Złapała pierwszy z brzegu przedmiot, plastykową butelkę
zródlanej wody, trzymaną zawsze przy łóżku, i z całej siły
z wściekłością rzuciła nią w Matta. Przeleciała tuż obok
jego głowy.
- Dziękuję - powiedział, wysuwając się przed ciotecz
nego brata. - Nie mam ochoty na wodÄ™.
Miała ściągniętą bólem, trupiobladą twarz. Wzrokiem
roziskrzonym wściekłością spoglądała na Matta.
- Nie mogłem się dodzwonić do ciebie. Byłem zanie
pokojony - łagodnym tonem odezwał się Ed, podchodząc
do łóżka od strony, z której leżała. Zobaczył wyłączoną
wtyczkę na nocnym stoliku. - Teraz już wiem, dlaczego
twój telefon nie odpowiadał. - Popatrzył uważnie na udrę
czoną twarz Leslie. - Bardzo boli? - zapytał.
82 PO%7Å‚EGNANIE Z MROCZN PRZESZAOZCI
- Tak - szepnęła. Ledwie mogła oddychać.
Z krzesła stojącego przy łóżku zdjął jej szlafrok.
- Wstań. Zawieziemy cię na pogotowie. Matt zadzwo
ni po Lou Coltrain, żeby się tam z nami spotkała.
Ból był tak dojmujący, że Leslie nie była w stanie pro
testować. Podniosła się z łóżka, świadoma, że musi wyglą
dać dziwacznie w grubej, flanelowej piżamie, okrywającej
ją po brodę. Ed pomógł jej włożyć szlafrok. Pomyślała, że
Matt był na pewno przekonany, że jako kobieta rozwiązła
ma zwyczaj sypiać nago!
Milczał przez cały czas. Stał przy drzwiach i z ponurą
miną obserwował poczynania Eda.
Gdy tylko podniosła się z łóżka, ugięły się pod nią nogi.
Ed złapał ją w objęcia, uprzedzając kuzyna. Był przekona
ny, że gdyby tylko Matt dotknął Leslie, przerazliwym
krzykiem postawiłaby na nogi cały pensjonat.
Nie miał pojęcia, co zaszło między nimi poprzedniego
wieczoru. Sądząc jednak po wrogich spojrzeniach, uznał, że
musiało to być dla Leslie coś bardzo przykrego i bolesnego.
- Sam wezmę ją na ręce - powiedział. - Idz przodem.
Matt spojrzał na wykrzywioną bólem twarz Leslie i bez
chwili wahania pierwszy opuścił pokój.
Kiedy doszli do frontowych drzwi, poruszyła się nerwo
wo.
- Moja torebka - szepnęła szorstkim głosem. -I karta
ubezpieczeniowa.
- Tym będzie można zająć się pózniej - oznajmił su
cho Matt.
Otworzył przed Edem drzwiczki mercedesa i przytrzy
mał. Poczekał, aż Leslie usadowi się w środku.
Odchyliła się w tył i zamknęła oczy. Z bólu niemal tra
ciła przytomność.
PO%7Å‚EGNANIE Z MROCZN PRZESZAOZCI 83
- Nie powinna wychodzić na parkiet - wycedził Matt
przez zęby, gdy ruszyli w stronę miasta. - A potem ja sam
poderwałem ją z krzesła. To moja wina.
Ed milczał. Z troską spoglądał na półżywą Leslie. Miał
nadzieję, że poprzedniego wieczoru nie zrobiła sobie wię
kszej krzywdy.
Kiedy Ed wniósł Leslie do budynku pogotowia, Lou już
tam na nich czekała. Wprowadziła ich do jednego z gabi
netów lekarskich. Gdy tylko weszli do środka, zamknęła
drzwi.
Ostrożnie zbadała chorą nogę. Leslie z trudem odpo
wiadała na pytania.
- Trzeba zaraz zrobić prześwietlenie - zdecydowała le
karka. - Najpierw jednak dam pani coś przeciwbólowego.
- Dziękuję - szepnęła Leslie, z trudem powstrzymując
siÄ™ od Å‚ez.
Lou przygładziła jej potargane włosy.
- Biedactwo - powiedziała łagodnym tonem. - Płacz
do woli. Ta noga musi panią bardzo boleć.
Odeszła na bok, żeby przygotować zastrzyk przeciwbó
lowy. Po twarzy Leslie pociekły łzy. Lou Coltrain rozczu
liła ją swą serdecznością.
Leslie nie zwykła płakać. Była twarda. Potrafiła znieść
wszystko. Usiłowanie gwałtu, kulę w nodze, przykry rozgłos,
proces własnej matki i to, że potem nie chciała znać jedynej
córki...
Ed wyciągnął chusteczkę i otarł Leslie łzy. Uśmiechnął
siÄ™ do niej serdecznie.
- Zaraz doktor Lou da ci coÅ›, co przyniesie ulgÄ™ - po
wiedział. - Zobaczysz, od razu poczujesz się lepiej.
- Na litość boską...! - Matt urwał w pół zdania.
84 PO%7Å‚EGNANIE Z MROCZN PRZESZAOZCI
Z trudem się opanował. Wyszedł z gabinetu. Był na
siebie wściekły. Wyrzucał sobie, że to on zrobił krzywdę
tej kobiecie. Nie mógł patrzeć na Eda, który ją pocieszał.
- Nienawidzę go - wyszeptała Leslie, gdy Matt był już
na korytarzu. Drżała na całym ciele. - Drwił ze mnie - do
dała, nie zauważywszy zmarszczonego czoła Eda. - Ona
mówiła przez telefon, że oboje śmieli się ze mnie, mając
[ Pobierz całość w formacie PDF ]