[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jest, żeby nasze prywatne sprawy pozostały... hm... prywatnymi. Najlepiej
będzie, jeśli nakłonisz Romana do natychmiastowego wyjazdu z Vegas.
Nie muszę chyba mówić ci, co będzie, kiedy nasza młoda para zjawi się w
sierocińcu i dowie się, że nie czeka na nią żadne dziecko.
- Twoja strata! - prychnęła nadąsana Mary.
- Zaufaj mi. Lepiej, żebyśmy nie spóznili się na spotkanie. Nasz
klient nie wygląda na takiego, który zwykł czekać na kogokolwiek.
Chodzmy już.
Nerwy Stephanie i mięśnie napięte były jak postronki. Trwała bez
ruchu, niemal nie oddychając. Gdyby była przypuszczała, że będzie
musiała kryć się pod biurkiem przed ludzmi, którzy spokojnie mówili o
konieczności poderżnięcia gardła młodej kobiecie, nigdy nie zgodziłaby
się wziąć udziału w tej misji. Wielkimi ze strachu oczami patrzyła na
dwie pary stóp oddalających się w stronę drzwi. Brudne buty Larry'ego
nasunęły jej myśl, że sprawa Natalie naprawdę go poruszyła. Z
podsłuchanej rozmowy Stephanie wywnioskowała, że o ile Larry zaraz po
zakończeniu transakcji zamierzał dać drapaka, to Roman Birkenfeld
szykował się do zemsty. Alex miał rację. Dopóki Birkenfeld był na wol-
ności, Natalie była w niebezpieczeństwie.
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
Ze swojej dziwacznej kryjówki Stephanie widziała otwierające się
drzwi. Kiedy zamknęły się, zaczęła dygotać. Była bezpieczna.
W tym momencie w jej torebce zadzwonił telefon.
Działo się coś bardzo złego. Alex raz po raz zerkał na zegarek. Miał
coraz gorsze przeczucia. Stephanie nie odebrała telefonu! Krążył po
restauracji jak wściekły niedzwiedz.
- Gdzie oni są? - warknął.
Jeśli Larry i pielęgniarka nie zjawią się w ciągu minuty, jadę do
Stephanie, pomyślał. I tak też uczynił.
Do udziału w tej misji wybrano Alexa przede wszystkim dlatego, że
świetnie potrafił działać w stresie. Ale na moment zamarł z przerażenia,
kiedy zobaczył zaparkowanego przed drzwiami agencji lexusa Larry'ego.
Drogę z hotelu przebył w rekordowym tempie. Zatrzymał samochód i
podbiegł do głównych drzwi. Były otwarte. To zwiększyło jeszcze jego
obawy. Ostrożnie, ale szybko ruszył ciemnym korytarzem w
poszukiwaniu Stephanie.
Kiedy ujrzał ją, ogarnęła go wściekłość. Siedziała, zakneblowana,
przywiązana do krzesła. Bluzkę miała rozdartą. Mikrofon dyndał jej na
szyi. Gdy go zobaczyła, szeroko otwarła oczy. Był to najbardziej
przerażający widok w jego życiu. Wielkim wysiłkiem powstrzymał się
przed rzuceniem się jej na ratunek bez zastanowienia i rozpoznania
sytuacji.
- I co z nią zrobimy? - spytała blondynka, opierając się o biurko
Larry'ego. Jej piskliwy głos szarpał napięte nerwy Alexa.
- Skąd mam wiedzieć?
Alex przywarł plecami do ściany i centymetr po centymetrze
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
przysunął się do framugi. Działał niemal instynktownie. Skutek
wieloletniego treningu w FBI.
- Poszukajmy Romana. On będzie wiedział, co robić. Na pewno
będzie szczęśliwy, kiedy podamy mu zakładniczkę na tacy.
- Wszystko wymyka się nam spod kontroli. - Głos Larry'ego
zdradzał ogarniającą go panikę. - Nigdy nie zgadzałem się brać udziału w
porwaniu.
Mary parsknęła śmiechem.
- Uważasz, że to bocian przynosił ci te dzieci?
- Zamknij się!
Licząc na zaskoczenie, Alex wpadł do pokoju z pistoletem w dłoni.
Kobieta krzyknęła przerazliwie. Larry zaklął i stanął za Stephanie. W jej
oczach można było wyczytać, że była bardziej przerażona niż
pokaleczona. Rana na policzku, w który uderzył ją Larry, nie wyglądała
groznie.
Instynkt samozachowawczy popchnął Larry'ego do działania.
Chwycił Stephanie za szyję.
- Rzuć broń albo będę musiał skręcić kark twojej uroczej żonie -
powiedział.
- Puść ją albo będę musiał cię zastrzelić - powiedział Alex.
Krew odpłynęła Larry'emu z twarzy.
- Już po wszystkim - ciągnął Alex. - Jeśli będziecie współpracować
z policją, macie szansę na łagodniejsze traktowanie przed sądem. Taki
sprytny prawnik jak tynie powinien mieć trudności z uzyskaniem
łagodniejszego wyroku. Nam zależy przede wszystkim na Birkenfeldzie,
nie na tobie... albo tobie. Wycelował pistolet w blondynkę.
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Oboje wpadliście w poważne tarapaty. Ale nie warto umierać.
Powiedz przyjacielowi, żeby się poddał. Powiedz mu, że już po
wszystkim.
Niespodziewanie kobieta zaczęła krzyczeć.
- Zabij ją, skoro masz okazję!
Larry puścił szyję Stephanie i złapał za oparcie krzesła. Szarpał je i
kręcił, zasłaniał się nim i powoli cofał się do drzwi. Głowa Stephanie
uderzyła o krawędz biurka i wszystko okryła ciemność.
Mary uciekała w przeciwną stronę. Zbliżający się dzwięk
policyjnych syren nie powstrzymał Alexa. Kontynuował pościg za
Larrym. Gdy Stephanie nie odebrała jego telefonu, zadzwonił na policję.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]