[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pogładzić go po policzku, ale on cofa się gwałtownie, patrząc z przerażeniem na
moją dłoń, jakby to była głowa jadowitego węża.
 Martin! To ja, Agni!
Podnosi głowę i chyba mnie rozpoznał, ale reakcja nie jest taka, jakiej oczekiwałam.
Patrzy na mnie z lękiem. Nagle podrywa się z posłania.
 Agni! Uciekaj! Uciekaj! Nie, nie tu& Jeśli cię schwytają& To mordercy& sadyści&
Uciekaj  bełkoce rozpaczliwie.  Gdzie jestem?  na chwilę jakby wraca mu
przytomność.  Skąd ty tu?& Czy oni już nie przyjdą?  pyta niemal normalnym
tonem, ale zaraz zaczyna znów bełkotać coraz bardziej bez związku.  Dlaczego?&
Dyspozytornia& Dyspo& Dys& Nie wiem& Nigdy nie słyszałem. Kto?& Dlaczego ją
tak męczycie? Ona& nic nie wie. To ja& Mrówki. Czerwone mrówki& Nie! Nie!
Wszystko już powiedziałem& Nieprawda& Plac Livingstone a& Pierwsza ulica&
Trzeci za& Nie, nie! Vittorio& Gdzie Vittorio?& Ekos?& Nie wiem& Nic nie wiem!
Nie znam& Nie znam pana& Mordercy! Coście z nią zrobili?
Jestem bezradna.
 Niech pani poszuka Ellen  słyszę za sobą głos Quinty.  Wyszła gdzieś z panem
Goldsteinem. Chyba na zewnątrz. Oni tu mają różne środki. Również na uspokojenie.
Biegnę ku wyjściu. W przedsionku groty spotykam Maksa.
 Dokąd to dziecinko?  zastępuje mi drogę  W takim stroju? Gdzie ci się tak
spieszy?
 Nie widział pan tu gdzieś panny Ellen? Doktor Barley znów czuje się gorzej 
wyjaśniam krótko.
 Panna Ellen poszła na spacer z Bobem. Wracaj do chorego. Sam pójdę po nich.
Rzeczywiście powinnam jak najszybciej wrócić. Bełkot Martina może być
niebezpieczny. Przecież już zaczął coś mówić o  Ekosie i Vittorio, a Quinta słucha.
Jeśli ten ślepy szczur wyciągnie z niego jakieś nazwiska i adresy&
 Ekos & Co on może wiedzieć o  Ekosie ? To była dziwna sprawa, nie wyjaśniona
do końca. Półtora roku temu& Brałam wówczas bardzo aktywny udział w tworzeniu
sieci informatorów Zielonego Płomienia. Mieli sygnalizować wszelkie przypadki
działań stanowiących zagrożenie ekologiczne. Otóż jeden z informatorów
holenderskich, znany dziennikarz i działacz ruchu  Zielonych , Peter More przekazał
wiadomość, jak się początkowo wydawało niewiele znaczącą, o tym iż jakaś firma o
nazwie  Ekos rzuciła na rynek próbną serię klimatyzatorów domowych o
 cudownym działaniu. Są to  jonizatory autokompensacyjne , jakoby zapobiegające
wszelkim szkodliwym skutkom podziemnych czy kosmicznych pro-mieniowań oraz
skażeń chemicznych i biologicznych, a także zmian ciśnienia atmosferycznego i burz
magnetycznych. Oczywiście, różnego rodzaju kombinatorzy wszędzie szukają
łatwych zysków i na ochronie środowiska i radiestezji nie raz już próbowano robić
dobre interesy, ale More prosił, aby nie lekceważyć sprawy, gdyż stwierdził na sobie,
iż jonizator  Eko-su nie jest narzędziem ochrony, lecz zródłem zagrożenia
ekologicznego. Niestety, na czym to zagrożenie polega, nie było zbyt jasne i gdyby
nie to, że Martin znał i cenił More a, można
50
by podejrzewać, iż jest on wariatem. Twierdził bowiem, że klimatyzator,  działa na
niego  ubezwłasnowolniająco i to  na zasadzie odwrotnej . Gdy bowiem
zainstalował i włączył aparat, nie czuł żadnej poprawy zdrowia czy lepszego
samopoczucia i sądził, że jest to zwykłe oszustwo, kiedy jednak próbował wyłączyć
aparaturę, natychmiast pojawiało się nieskonkre-tyzowane uczucie, że czegoś
brakuje. Uczucie to przechodziło w nieznośny niepokój, a jednocześnie potęgowały
się zwykłe dolegliwości, na które More cierpiał. Dolegliwości te nasilały się w
godzinach wieczornych i nocnych, a zanikały rano, gdy More opuszczał dom, udając
się do pracy. Informator twierdził, iż cykliczne momenty niepokoju utrzymywały się
również, gdy przebywał poza własnym mieszkaniem, na przykład w podróży
służbowej. Podobnych sensacji doznawała żona More a, z tym iż u niej zanik
dolegliwości występował w krótszych okresach, odpowiadających godzinom, w
których zwykle dokonuje zakupów. Jeśli Mo-re owie przebywali w domu, po
włączeniu  klimatyzatora dolegliwości natychmiast ustępowały.
More pytał, czy zgłosić zaobserwowane zjawisko ankieterowi  Ekosu , który w
przyszłym miesiącu ma go odwiedzić. Martin polecił mi wówczas odpisać, że nie
widzi sensu trzymania tego w tajemnicy i prosimy tylko o poinformowanie nas jak na
to zareagował ankieter, a także o dokładniejsze wywiedzenie się co to za firma
produkuje i instaluje  jonizatory . Po sześciu tygodniach nadeszła odpowiedz, że
ankieter zachował się  normalnie , a firma zabrała aparaturę do przeglądu i dotąd nie
zwróciła. Na interwencję w przedstawicielstwie  oświadczono, że klient zgłaszający
reklamacje może otrzymać zwrot wpłaconej zaliczki lub czekać na wynik ekspertyzy.
Gdzie, w jakich zakładach  jonizatory są produkowane, przedstawiciel nie wie, gdyż
działa tylko na zlecenie. Na grozbę More a, że  jeśli w ciągu paru dni nie otrzyma
nowej lub dotychczasowej aparatury  wniesie sprawę o odszkodowanie,
przedstawiciel zmiękł i przyrzekł załatwić wszystko po myśli klienta.  Klimatyzator
został zainstalowany już następnego dnia, ale jego działanie nie przyniosło wyraznej
poprawy samopoczucia More a i jego żony. Dopiero po dwóch tygodniach
dolegliwości zanikły, lecz jego zdaniem, nie miało na to żadnego wpływu włączanie
czy wyłączanie  jonizatora .
Wkrótce przyszedł jeszcze jeden list od More a  bardzo krótki i lakoniczny.
Donosił, że zdobył jeszcze dwa nazwiska i adresy ludzi, którzy skorzystali z usług
 Ekosu i prosi o przyjazd kogoś kompetentnego. Martin wysłał wówczas do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl