[ Pobierz całość w formacie PDF ]
o dzisiejszy bal. Musimy iść do fryzjera.
Teraz? Wczesnym rankiem?
Już prawie południe!
Kiedy mam wolny dzień, dziesiąta godzina to dla
mnie wczesny ranek wymamrotała Abby.
Mamy szczęście, że się w ogóle dostałyśmy. Ze sto
pięćdziesiąt kobiet chce się tam dzisiaj uczesać. Musia-
łam bardzo się postarać, żeby nas umówić. A ty nawet
będziesz sobie mogła zrobić manikiur.
Jak ci się to udało? spytała, tłumiąc ziewanie.
Nieważne odrzekła lekko Shelly, ale Abby wyczu-
MO%7Å‚NA MIE WSZYSTKO 137
ła, że przyjaciółka coś przed nią ukrywa. Ciekawe, co też
wymyśliła? Powiedzmy, że mam odpowiednie znajo-
mości. Dzisiaj naszym jedynym zmartwieniem jest to,
żeby pięknie wyglądać. %7łałuję, że ściślej nie przestrzega-
Å‚am diety.
Ależ co ty wygadujesz! Bardzo dobrze wyglądasz.
Właśnie westchnęła Shelly.
Dobrze w sensie cudownie. Jak na kobietę, która
dwa i pół miesiąca temu urodziła dziecko, prezentujesz
siÄ™ zadziwiajÄ…co.
Zadziwiająco to dobre określenie. Postawiła przed
Abby parujący kubek. Mam tyle rozstępów, że moja
pupa przypomina mapÄ™ Australii.
A jak wszyscy wiemy, Ross jest wielkim patriotÄ….
Abby mrugnęła do przyjaciółki i z przyjemnością wypi-
ła łyk kawy, od razu odzyskując dobry humor. Mów,
co to za plotki.
Przybył twój następca.
Mój następca? Jej dobry humor szybko zniknął.
Poczuła się dziwnie zagrożona, jednak nic nie dała po
sobie poznać.
Przyjechał dwa tygodnie za wcześnie. Zdaje się, że
wydał wszystkie pieniądze w Coober Pedey, chociaż nie
mam pojęcia, na co w tej mieścinie można się zrujnować.
Ludzie przyjeżdżają tam, żeby szukać opali i zdobyć
fortunę, ale nie stracić.
A jaki on jest?
Shelly lekko westchnęła.
To bardzo angielski Anglik. Nazywa siÄ™ Timothy,
nie Tim czy Timmy, ale Timothy i chociaż jestem szczęś-
liwą mężatką, to muszę powiedzieć, że jest niesamowicie
138 CAROL MARINELLI
przystojny. Roześmiała się głośno. I nie tylko ja tak
myślę.
A kto jeszcze?
Szkoda, że nie widziałaś, jak Clara się zaczerwieniła
na jego widok. Mówię poważnie! rzekła, kiedy Abby
spojrzała na nią z niedowierzaniem. Ross też nie mógł
uwierzyć. Przecież to Clara, poczciwa, kochana Clara.
Ale rumieniła się jak nastolatka, kiedy Ross oprowadzał
go dzisiaj po szpitalu.
Abby wstała i wypiła resztę kawy.
A kto dzisiaj wieczorem będzie miał dyżur? Prze-
cież, o ile wiem, Bill wciąż u nas leży.
Shelly skinęła głową, lecz Abby znów zauważyła
u niej lekki rumieniec.
Ross już myślał, że twoja rozmowa z nim coś
zmieniła, ale obawiam się, że Bill znów popadł w depre-
sję. W każdym razie Ross poprosił Noelene Barton, żeby
wzięła dziś za niego dyżur. Chyba jej nie poznałaś, nie
jest zbyt towarzyska, ale to dyplomowana pielęgniarka.
Od czasu do czasu bierze u nas dyżury, żeby nie stracić
uprawnień.
A kto popilnuje Matthew i Kate?
Nikt. Shelly uśmiechnęła się szeroko. To jest
tutaj najlepsze. ZabiorÄ™ dzieci ze sobÄ… i pewnie nie
zobaczę ich całą noc. Zawsze znajdzie się ktoś, kto chwilę
z nimi zostanie, cmokając z zachwytu. A co najważniej-
sze, kiedy wrócimy do domu, dzieciaki będą tak zmęczo-
ne, że całą resztę nocy prześpią jak aniołki.
Ty podstępna kobieto!
Shelly najwyrazniej użyła wszystkich swoich wpły-
wów, które miała w Tennengarrah jako żona lekarza.
MO%7Å‚NA MIE WSZYSTKO 139
Dom June przypominał gwarny ul, ale wszystkie panie
z wałkami na głowie rozstąpiły się, kiedy weszły Abby
i Shelly. Nie protestowały, tylko uśmiechały się z za-
chwytem, gdy fryzjerka starannie nakręcała włosy Abby
na wałki. Nikt też nie zgłaszał zastrzeżeń, kiedy zajęła się
jej paznokciami.
Nie mam już wolnych terminówpo południu, więc
resztę zrobi pani sama. Wałki trzeba zdjąć tuż przed
balem instruowała ją fryzjerka. Miała tak poważny
głos, że Abby zastanawiała się, czy za chwilę nie będzie
musiała podpisać jakiegoś zobowiązania. Tylko proszę
nie szczotkować włosów. Niech pani nałoży troszkę
balsamu i ukształtuje fryzurę palcami. Będą wyglądały
pięknie.
Dziękuję wyjąkała Abby, czując na sobie wzrok
wszystkich zgromadzonych kobiet.
I uwaga na paznokcie. Muszą porządnie wyschnąć.
Oczywiście.
Kiedy spojrzaÅ‚a na úsmiechniÄ™te znaczÄ…co twarze,
uświadomiła sobie, że to wyjątkowe traktowanie nie ma
nic wspólnego z tym, że jest tu tymczasową lekarką, ani
z tym, że Shelly ma znajomości. Chodzi o Kella.
Zaczęła już podejrzewać, dlaczego Kell tak wcześnie
poleciał gdzieś z Bruce em. Kiedy tylko wyszły od fryz-
jera, zadała Shelly pytanie:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]