[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się też Toni Morris, która zajęła się ciastem i kawą. Rodzice
Lynn wyglądali na szczęśliwych i dumnych z córki. Znali
Rydera z dawnych czasów i cieszyli się, że właśnie jego wy-
brała.
Michelle i Jason zawiadamiali wszystkich, którzy chcieli
słuchać, że od początku wiedzieli doskonale, czym skończy się
przyjazń ich mamy z wujkiem Ryderem.
Przyjęcie szybko się skończyło i Lynn musiała zrzucić
jasną jedwabną suknię ślubną i ubrać się w strój podróżny.
Toni Morris ukradkiem otarła łzę z policzka i uścisnęła Lynn.
Przyjaciółka rzadko zdradzała sicze swoimi uczuciami. Lynn
odwzajemniła jej uścisk.
- Cieszę się twoim szczęściem - powiedziała Toni. - Ryder
cię kocha, nigdy nie powinnaś w to wątpić.
Lynn skinęła głową, wdzięczna za wsparcie, którym przy-
jaciółka służyła jej przez te lata. Jednak jej słowa nieco ją
zaniepokoiły. Dlaczego miałaby wątpić w miłość Rydera?
- O niczym nie zapomniałaś? - spytała Toni.
- Nie. Sprawdzałam tysiące razy.
- Michelle i Jason zostaną przez ten tydzień z dziadkami.
- Nigdy im się za to nie odwdzięczę - szepnęła Lynn.
- Ryder zapakował już bagaże.
Lynn uśmiechnęła się. Uwaga Toni zabrzmiała tak, jakby
Lynn wybierała się do szpitala na poród, a nie na miodowy
miesiąc.
- Co z firmą?
- Sharon mnie zastąpi. Jeżeli stanie się coś nieprzewidzia-
nego, ma twój numer telefonu.
- Dobrze. - Toni jeszcze raz ją przytuliła. - %7łyczę pani
wspaniałego miodowego miesiąca, pani Matthews.
Lynn zachichotała. Wzięła torebkę i powiedziała:
- Na pewno będzie wspaniały.
Rozdział 16
O ile wcześniej Lynn potrafiła być szorstka wobec
Rydera, o tyle kiedy po przyjęciu spotkali się w recepcji klubu,
w którym odbywało się przyjęcie, czuła się jak nieśmiała
oblubienica.
- Do widzenia, mamo - bąknęła Michelle, obejmując ją w
pasie. - Przywieziesz mi coś z Hawajów?
- Oczywiście.
Jason nie miał ochoty publicznie okazywać uczuć. Podał
matce rękę, którą Lynn uprzejmie uścisnęła, po czym przytuliła
synka.
- Tobie też coś przywiozę - zapewniła, uprzedzając jego
pytanie.
- Szczękę rekina?
Lynn wstrząsnęła się, ale skinęła głową, wiedząc, jaką
radość sprawiłby chłopcu taki prezent.
- Poszukam jej-obiecała.
Lynn uściskała oboje rodziców, wdzięczna za pomoc. W
minutę pózniej mknęli z Ryderem do położonego przy lotnisku
hotelu. Ich samolot odlatywał następnego dnia wczesnym
rankiem. Ryder postanowił, że noc poślubną spędzą w
apartamencie specjalnie przygotowanym dla młodej pary.
Ujął rękę Lynn i podniósł do ust, całując czubki jej pal-
ców.
- Jest pani piękną panną młodą, pani Matthews.
- Dziękuję - odparła i zarumieniła się. Cała drżała i w
głębi duszy cieszyła się, że Ryder jest zbyt zajęty ruchem na
ulicy, by spostrzec jej zdenerwowanie. %7ływiła pewne obawy
co do nocy poślubnej. Mężczyzna, którego wybrała na męża,
onieśmielał ją. Dobrze, że poczekali do ślubu, to jasne, jednak
pewne wątpliwości nadal jej nie opuszczały. Nie chodziło o to,
czy wychodząc za Rydera, podjęła właściwą decyzję, ale
raczej, czy okaże się wystarczająco kobieca.
Podczas gdy Ryder meldował ich w hotelowej recepcji,
Lynn zajrzała do restauracji, gdzie kilka par jadło kolację przy
świecach i szampanie. W chwilę pózniej zjawił się Ryder.
- Głodna?
Przytaknęła zdecydowanie, chwytając się wszystkich sposo-
bów, by odwlec chwilę, kiedy zaczną się kochać. Zdawała sobie
sprawę, że było to głupie, ale wciąż drżała z niepewności.
- Możemy zjeść kolację w pokoju zaproponował Ryder.
- Wolałahym zostać tu... w restauracji - odparła prędko.
Ryder sprawiał wrażenie rozczarowanego, ale przystał na
to. Lynn wypiła do kolacji aż dwa kieliszki wina i w ogóle
bardziej interesowała się alkoholem niż wykwintną rybą, którą
zamówiła jako danie główne. Długo jadła deser, udając, że nie
zauważa, iż Ryder z niego zrezygnował. Konsekwentnie
ignorowała też jego przelotne spojrzenia na zegarek.
- Niczego nie musisz się bać - szepnął, gdy kelner po raz
trzeci nalał jej kawy.
Natychmiast podniosła wzrok.
- O czym ty mówisz?
- Wiesz, o czym mówię.
- Ryder... ręce mi się pocą i czuję się jak niedoświadczona
dzierlatka. Tak bardzo chcę się z tobą kochać, a jednocześnie
panicznie się tego boję.
- Kochanie, nie denerwuj się. Jest na to sposób...
- Może poczekamy, aż będziemy na Hawajach... tam
dopiero naprawdę rozpoczyna się nasz miodowy miesiąc.
- Lynn, to śmieszne.
Zapłacił rachunek i poprowadził ją do windy.
Przez całą drogę na dwudzieste piętro mózg Lynn pra-
cował na najwyższych obrotach, usiłując wynalezć jakąś
wiarygodną wymówkę. Nigdy w życiu nie wyobrażała sobie,
że można się tak panicznie obawiać czegoś, czego się tak
pragnie. A przecież wtedy w basenie omal nie uwiodła
Rydera.
Otworzył drzwi. Wziął ją na ręce i nie zważając na prote-
sty, zaniósł do luksusowej sypialni i posadził ostrożnie na
grubym, miękkim dywanie. Ich bagaże stały obok łóżka, ale
Lynn nawet ich nie zauważyła. Nie zebrała się na odwagę, by
podnieść wzrok choćby na wysokość materaca.
- Możemy obejrzeć film! - krzyknęła radośnie,
zauważywszy obok telewizora wideo, jakby oglądanie filmów
było główną atrakcją tej podróży.
- Nie będziemy się spieszyć, Lynn. Nie wiem, czy
zdążymy cokolwiek obejrzeć.
Skinęła głową, uświadamiając sobie, jak absurdalnie mu-
siała zabrzmieć jej uwaga.
Ryder objął ją i przyciągnął do siebie.
- Kocham cię.
- Ja też cię kocham. - Lynn bezskutecznie próbowała
zmusić się do uśmiechu. W końcu przytuliła się mocno do
Rydera. Usłyszała regularne bicie jego serca, ale nie ukoiło to
jej rozdygotanych nerwów.
- Jest między nami jakaś magia - szepnął. - Zorientowa-
łem się już po pierwszym pocałunku.
Lynn też o tym wiedziała. Wpatrywała się w opaloną,
szczupłą twarz Rydera i myślała, jak bardzo go kocha za jego
cierpliwość. Uśmiechnął się czule.
Pocałował ją delikatnie, bez śladu zaborczości, a potem
odsunął się, by na nią popatrzeć.
- Nie jest chyba tak strasznie? Zamknęła oczy.
- Zachowuję się jak idiotka.
- Nic podobnego - zaoponował i znów ją pocałował, tym
razem bardziej namiętnie, nadal jednak tulił ją tak, jakby była
ze szkła.
Smak jego ust rozbudził ją. Otworzyła się na niego jak
kwiat na promienie słońca, szukając ciepła i miłości. Jej obawy
powoli się rozwiewały.
Ryder omiótł spojrzeniem jej twarz.
- Lepiej się czujesz?
Lynn skinęła głową.
- Czy nie jest ci gorąco? - zapytała i zanim zdążył odpo-
wiedzieć, rozpinała już guziki jego wykrochmalonej białej
koszuli.
- Rzeczywiście, chyba jest. - Zrzucił z siebie marynarkę,
która miękko opadła na podłogę. Lynn uśmiechnęła się lekko,
wiedząc, jak niepodobne do niego jest takie bałaganiarskie,
nonszalanckie zachowanie.
Powoli, ostrożnie odpiął suwak z tyłu jej sukni, jakby w
każdej chwili mogła wymknąć się z jego ramion i uciec. Lynn
dotknęła jego klatki piersiowej wyglądającej spod rozpiętej
koszuli.
Ryder uniósł ręce i jednym ruchem zsunął suknię z ramion
Lynn. Następnie przesunął ją niżej i suknia opadła na podłogę.
Widok Lynn w eleganckiej bieliznie był zachwycający.
Rydera przebiegł dreszcz. Objął Lynn w pasie, przyciska-
jąc do swego nagiego torsu. Zarzuciła mu ramiona na szyję,
tuląc się do niego z całych sił.
- Och, Ryder - szepnęła.
Położył Lynn na łóżku i pochylił się nad nią.
- Wszystko w porządku, kochanie?
- Tak... jest wspaniale.
Poczuła dotyk tak lekki, jakby piórko muskało jej piersi.
Ryder przesunął rękę niżej i Lynn przygryzła wargę, by nie
jęknąć z rozkoszy, którą obudziły w niej subtelne, zmysłowe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]