[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszędzie słychać było wycie syren. Policja okrążyła teren. Errol i Curtis pewnie
wpadli w panikę. To było istne szaleństwo. Powiedzieli pani, co się stało. Pani
wiedziała, co to oznacza - śmierć bogatego białego chłopca w ekskluzywnym klubie
dla białych. Pani syn był zgubiony. Nawet jeśli był tylko biernym świadkiem,
nawet gdyby Errol wziął całą winę na siebie, Curtis był skończony.
- Wiedziałam więcej - wtrąciła Deanna. - Od zabójstwa upłynęły już dwie godziny.
Przez radio podali, kim był zabity. Nie tylko bogatym białym chłopcem, ale w
dodatku synem senatora.
- I wiedziała pani - ciągnął Myron - że Errol był wielokrotnie notowany przez
policję. To wszystko była jego wina. Tym razem miał pójść do więzienia na długo.
Był skończony i mógł mieć o to pretensje wyłącznie do siebie. Natomiast Curtis
był niewinny. Był dobrym chłopcem. Nie zrobił niczego złego, lecz przez głupotę
kuzyna miał zostać spisany na straty.
Deanna spojrzała na niego.
- Bo tak naprawdę było - powiedziała z uporem. - Chyba nie może pan zaprzeczyć,
prawda? Prawda?
- Nie - przyznał Myron. - Nie mogę. Zapewne zrobiła pani to wszystko jak w
transie. Słyszała pani, że policjanci strzelili dwa razy. W ciele Errola tkwiła
tylko jedna kula. Co więcej, Curtis nie był notowany. Nie miał kartoteki ze
zdjęciem. Ani rysopisem. - Zamilkł. Nie odrywała od niego oczu. - Czyja to była
broń, Deanno?
- Errola.
- Miał ją przy sobie?
Skinęła głową.
- Zatem wzięła pani broń. Przytknęła lufę do policzka Errola i nacisnęła spust.
Ponownie skinęła głową.
- Odstrzeliła mu pani twarz - ciągnął Myron. - To również mnie dziwiło. Dlaczego
ktoś strzelił do niego z tak bliska? Dlaczego nie w tył głowy lub w serce? Po
prostu nie chciała pani, żeby ktoś zobaczył jego twarz. Chciała pani, żeby nikt
nie mógł go poznać. A potem odegrała pani wspaniałą scenę. Trzymając go w
ramionach i płacząc, gdy do mieszkania wpadła policja i zbiry senatora. Wszystko
okazało się proste. Spytałem patolog, w jaki sposób zidentyfikowali zabitego.
Uznała to za zabawne pytanie. Tak jak zwykle, powiedziała. Okazując ciało
najbliższemu krewnemu. Pani, Deanno. Matce. Czy potrzebowali innego dowodu?
Dlaczego mieliby podważać pani świadectwo? Policja cieszyła się, że nie chciała
pani robić zamieszania, więc nie wnikali zbyt dokładnie w pani motywy. A pani
wykazała sporo sprytu i zatarła wszystkie ślady, poddając ciało kremacji. Nawet
gdyby ktoś nabrał podejrzeń i próbował dociekać prawdy, nie znalazłby żadnych
dowodów. Co do Curtisa, to bez trudu zdołał uciec. Wszędzie poszukiwano Errola
Swade'a, wyższego i zupełnie niepodobnego do pani syna. Nikt nie szukał Curtisa
Yellera. On nie żył.
- To nie było takie proste - powiedziała Deanna. - Curtis i ja musieliśmy
zachować ostrożność. W sprawę byli zamieszani wpływowi ludzie. Oczywiście, bałam
się policji, ale nie aż tak jak tych ludzi, którzy pracowali dla senatora.
Ponadto gazety zrobiły z młodego Crossa bohatera. Curtis znał prawdę. Gdyby mój
syn wpadł kiedyś w ręce ludzi senatora...
Wzruszyła ramionami, nie mówiąc oczywistego. Myron kiwnął głową. On też tak
uważał. Martwi milczą.
- Tak więc Curtis ukrywał się przez pięć lat? - zapytał.
- Chyba można tak to nazwać - odparła Deanna. - Mieszkał na ulicy i z trudem
utrzymywał się przy życiu. Kiedy tylko mogłam, posyłałam mu trochę pieniędzy,
ale powiedziałam mu, żeby nigdy nie wracał do Filadelfii. Czasem udawało nam się
porozmawiać chwilę przez telefon. Wychowywał się sam. Mieszkał na ulicy, ale był
inteligentny i zawsze jakoś udawało mu się znalezć dobrą pracę. Przez trzy lata
pracował w klubie tenisowym w pobliżu Bostonu. Przez cały czas grał, czasem
nawet występował w turniejach. Zaoszczędziłam dość pieniędzy, żeby mógł zrobić
sobie operację plastyczną. Trochę zmienić wygląd na wypadek, gdyby spotkał
jakiegoś starego znajomego. Jak już pan powiedział, bardzo zmężniał. Urósł i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl