[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na związanie się z jedną kobietą na czas dłuższy. A jednak nie mógł zdobyć
się na to, żeby tak po prostu zostawić Jane.
Mógł przecież oddać jej płaszcz w jakikolwiek inny sposób, nie
zajmując się tym osobiście. Ale on nie chciał najzwyczajniej w świecie
odesłać jej płaszcza. Chciał go jej sam przynieść i dowiedzieć się, dlaczego
tak pospiesznie, bez słowa wyjaśnienia, opuściła restaurację.
Najbardziej jednak, co sobie nagle uświadomił, pragnął ją znowu
zobaczyć.
Wmawiał sobie, że tak naprawdę to chciał się przekonać, czy tamtej
nocy było coś szczególnego, co go do niej przyciągało. Może się okaże, że
czar prysł i teraz Jane nie zrobi na nim żadnego wrażenia.
Kiedy ją jednak zobaczył, to osobliwe połączenie delikatności z
niewinnością i nieśmiałością, coś w nim drgnęło. Nie potrafił
zidentyfikować tego uczucia.
Coś sprawiło, że poczuł lekką niepewność. Może powinien odejść i nie
zastanawiać się nad tym. W głębi duszy bowiem było to coś, czego się bał,
bo czuł, że traci nad tym kontrolę. A bardzo nie lubił tracić kontroli nad
czymkolwiek.
 Dlaczego?  Usłyszał nagle głos Jane.
Głupia jestem, skarciła się w duchu. Każda kobieta byłaby
zachwycona, stając się choć na krótko obiektem zainteresowania
najprzystojniejszego mężczyzny w mieście, i nie głowiłaby się nad tym,
dlaczego tak jest. Takie pytanie może go tylko spłoszyć.
71
RS
Ale ona musi znać motywy jego postępowania. Zawsze lubiła jasne
sytuacje i teraz też chce wiedzieć, na czym stoi.
Znała kilka kobiet, z którymi widywał się Jorge, i nie była do żadnej z
nich podobna. Nie wyróżniała się ani zapierającą dech urodą, ani kształtami,
na widok których mężczyznom wzrastał poziom testosteronu.
Wiedziała, że ma dobre serce, ale tego nie było widać gołym okiem i
miała absolutną pewność, że Jorge nie zamierza dodawać do swojej
imponującej kolekcji kobiet kogoś tak zwyczajnego jak ona.
 Dlaczego?  powtórzył Jorge z niedowierzaniem, nie będąc pewny, o
co pytała.
 Tak.  Jane zdobyła się na odwagę i zdecydowała, że będzie szczera.
 Dlaczego chcesz się ze mną znowu zobaczyć?
Nikt przedtem nie zadawał mu takiego pytania. Każda kobieta
wykorzystywała swoją szansę. Jane rzeczywiście stanowiła nie lada
wyzwanie.
 Bo mi się podobasz, Jane  odparł po prostu.  Czyż nie dlatego
mężczyzni umawiają się z kobietami?
Umawiają się? On chce się z nią umawiać? I widywać częściej niż
jeden raz?
Przez jeden szalony, cudowny moment Jane czuła się tak, jakby nagle
znalazła się w stanie zawieszenia. Nie potrafiła sklecić zdania, więc ugryzła
kawałek ciasta. Rozpaczliwie usiłowała zrozumieć, o co w tym wszystkim
chodzi.
Nie była w stanie uwierzyć, że wygrała los na loterii.
Może to karma, coś o czym napomyka Isabellą przy niejednej okazji.
Przyjaciółka uważała, że życie jest serią wydarzeń pozostających w
72
RS
równowadze. Niejeden raz. mówiła jej, że ktoś tak wartościowy jak ona jest
na drodze ku czemuś cudownemu.
Jane wyobrażała sobie, że pocałunek noworoczny pozwoli jej
zapomnieć o minionych niepowodzeniach, dopóki nie usłyszała przez
przypadek rozmowy obu nastolatków.
Jorge rzucił okiem na zegarek. Powinien już być na spotkaniu z
klientem. Zapewne na niego czeka.
Poza tym sekretarka poinformowała go, że Jane za niecałą godzinę ma
uczniów. Rozsądek nakazywał więc zakończyć to spotkanie.
Wstał i wyciągnął do niej rękę. Jane niepewnie podała mu swoją.
Gdzieś w zakamarkach umysłu pojawiła się myśl, że ich dłonie jakoś
dziwnie do siebie pasują. Szybko jednak stłumił tę refleksję.
Wciąż trzymając rękę Jane, pomógł jej wstać i przyciągnął ją ku sobie.
Jane poczuła, jakby w jej ciele zapaliły się setki iskierek,
przyspieszając puls i rozgrzewając krew w żyłach. Jorge się nie cofnął.
Poczuła ciepło bijące od jego ciała.
Po chwili serce w niej zamarło, gdy zobaczyła, że pochyla ku niej
głowę. Ich usta się spotkały.
Niemal nie wiedząc, co robi, objęła go za szyję. Przytuliła się do niego
całym ciałem i oddała mu pocałunek z takim zapamiętaniem i żarliwością,
jakby od tego zależało jej życie.
Kto wie, czy tak właśnie nie było.
Bo gdyby nie odwzajemniła mu pocałunku z taką namiętnością,
poszłaby na dno po raz kolejny i utonęła w ekstazie. Koniec końców,
pomyślała, nie byłoby to takie złe. Umarłaby z uśmiechem na ustach.
 Lepiej już pójdę.  Usłyszała głos Jorge tuż nad sobą. Oderwał usta
od jej warg i cofnął głowę.
73
RS
Wciąż jednak stał bardzo blisko, opierając ręce na jej biodrach. Czuł,
jak podniecenie przenika całe jego ciało, podniecenie, którego w tym
momencie nie mógł zaspokoić.
Wkrótce jednak to nastąpi, obiecał sobie. Ale gdy już do tego dojdzie,
jego zainteresowanie Jane zacznie słabnąć. Był tego pewien, bo tak się
zawsze działo.
 Mówiłaś, że zaraz przyjdą uczniowie. Nie chciałbym, żebyś z
mojego powodu miała kłopoty  powiedział.
Jane na próżno szukała słów, które mogłaby wypowiedzieć w tym
momencie. Nigdy nie była mistrzynią konwersacji, ale zawsze jakoś sobie
radziła. Aż do teraz. Teraz było inaczej.
 Powinni tu być lada chwila  wykrztusiła wreszcie. Jorge puścił ją,
schylił się i szybko zebrał naczynia, zawijając je w obrus. Wszystko razem
włożył do kosza.
 Uważaj  napomniała go, słysząc brzęk.
Popatrzył jej w oczy, w których, jak mu się wydawało mógłby się
zatopić.
 Staram się  odpowiedział szczerze.
Wcale nie był jednak pewien, jak będzie dalej. Gdyby bowiem uważał,
nie uległby ciekawości, która go tu przy wiodła.
 Może dałabyś mi numer telefonu, zadzwoniłbym  zaproponował
ostrożnie.
Jane już nieraz słyszała takie słowa. Da mu numer, ale nie będzie
czekała z zapartym tchem, wpatrując się w aparat telefoniczny.
Jorge zapomni o tym, że ma do niej zadzwonić z chwilą gdy wsiądzie
do samochodu. A może nawet wcześniej.
Ale dobrze, spróbuje.
74
RS
Było bardzo, bardzo miło, a co będzie dalej, czas po każe.
Wyrwała kartkę z notesu, napisała nazwisko i numer telefonu, po czym
dodała w nawiasie:  dziewczyna, którą pocałowałeś o północy w sylwestra".
Złożyła kartkę i po dała ją Jorge.
Od razu przeczytał, co napisała. Na wargach błąkał mu się zagadkowy
uśmieszek. Ponownie złożył kartkę i wsunął do kieszeni.
 Nie musiałaś niczego dodawać  powiedział.  Wiem kim jesteś,
Jane.
Wzruszyła szybko ramionami.
 To tylko na wypadek, gdybyś natknął się na tę kartkę za jakiś czas i
nie mógł zidentyfikować osoby  rzuciła obojętnym tonem.
Uznał jej brak pewności siebie za coś niezwykle odświeżającego i
pociągającego. Prawie wszystkie kobiety, z którymi się spotykał, nie
potrafiły przejść obok lustra, żeby w nie nie spojrzeć, sprawdzając, czy
każdy włos jest na swoim miejscu, makijaż nienaganny, a one tak samo
pełne uroku jak przed godziną. W porównaniu z nimi Jane wydawała się
znacznie bardziej naturalna. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl