[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tego nie rozumiesz?
- Ach tak! Więc pewnie posłuchałaś naszych
dobrych rad, zostałaś w domu i pilnujesz, aby ta
psotnica wreszcie przestała ssać palec. - Potargał loki
Cathy, a potem wziął ją na ręce razem z misiem. - O,
znowu go trzyma w buzi.
- Palec, wujku Blade! - pisnęła Cathy radośnie.
- Do diabła z twoją radą! - odparła ostro Jenny.
- Ona ma dopiero dwa lata i sama przestanie ssać,
kiedy będzie chciała. A ja zaraz ruszam do pracy.
- Wiedziałem, że to zrobisz, kiedy ci tak powiem.
- Zmiał się cicho, a jego śmiech jeszcze bardziej ją
rozwścieczał.
W drodze do hotelu rozmyślała nad tym, jaki
Blade był podstępny. Kiedy przyjechał do niej do
domu i zobaczył, że dobrze się czuje, zdołał sprowo
kować ją do przyjazdu do biura, choć nie miała na to
najmniejszej ochoty. Był nieznośny.
Ale gdzieś bardzo głęboko w sercu, Jenny cieszyła
się z tego, że po nią przyjechał.
ROZDZIAA OSMY
- Pani Zachery, pan Taylor chciałby się z panią
widzieć w swoim gabinecie - powiedziała Lilly
z ironicznym uśmieszkiem, którego Jenny nie lubiła.
- Dobrze - odpowiedziała oschle.
Po raz piętnasty tego dnia była wzywana do
gabinetu Blade'a z powodu jakiegoś głupstwa. Ró
wnie często sam ją odwiedzał. Przeszkadzało to
jej w pracy.
Wstając od biurka zauważyła, że Lilly przygląda
jej się uważnie. Wiele osób w Zachery Falls patrzyło
tak na nią ostatnio, również Mikę.
Od poniedziałku, kiedy Blade przyjechał do niej do
domu i podstępem zmusił do przyjścia do pracy, jego
zachowanie w stosunku do niej radykalnie się zmieniło.
Zamiast, jak dotąd, unikać jej, świadomie wchodził
jej w drogÄ™.
Nalegał, aby z nim jezdziła na inspekcję domków
twierdząc, że wspólnicy powinni razem pracować.
Czasami przebywali tam sami ponad godzinÄ™, podczas
gdy Blade robił jakieś notatki. %7łądne sensacji pokojó
wki pilnowały, ile czasu spędzali w każdym domku.
Z przerażeniem myślała o plotkach.
Jenny chciała porozmawiać o tym, ale było jej
niezręcznie poruszyć temat, bo wiedziała, że naprawdę
ciężko pracował dla ośrodka. Nie mogła robić mu
wymówek. Jego praca przynosiła znaczne korzyści
wielu ludziom, jej także. Hotel przynosił co miesiąc
większe dochody i działał jak dobrze naoliwiona
maszyna. Blade był tym, który ją oliwił. Personel był
zadowolony, goście również.
Dlaczego ciągle angażował ją we wszystko? Kiedy
służbowo jechał do Austin lub San Antonio, brał ją
ze sobą, twierdząc, że nie lubi sam podejmować
ważnych decyzji. Gdy próbowała wykręcać się od
podróży, nalegał tak mocno, że w końcu ustępowała.
Oczywiście, nie było mu zbyt trudno namówić ją, bo
przecież chciała z nim jezdzić, niezależnie od tego, co
mówili ludzie.
Telefon w jej biurze dzwonił bez przerwy, ponieważ
Blade omawiał z nią nawet najbłahsze decyzje. Złościła
jÄ… ich telefoniczna zabawa.
Wieczorami przychodził do domu pod pozorem
pilnych spraw. Zamiast pracować, rozmawiał z nią
lub bawił się z Cathy. Jenny wiedziała, że Maria
przygląda im się z ironicznym uśmieszkiem na ustach.
Tak samo uśmiechali się ostatnio wszyscy w Zachery
Falls, kiedy widzieli jÄ… razem z Blade'em.
Zabierał ją na przejażdżki konne, aby, jak twie
rdził, doglądać prac na ranczo. Jenny nie była
pewna, co on właściwie kontrolował. Denerwowała
się, ilekroć dosiadał Maca, który nie był jeszcze
całkiem oswojony.
Często w sobotę lub niedzielę wyjeżdżali na kilka
godzin. Czasami odwiedzali cmentarz, a raz Blade
zaprowadził ją do położonego w najodleglejszej części
rancza domku, którego używali z Calebem w czasie
polowań. Był umeblowany i utrzymany w zadziwia
jącym porządku. Blade przyznał, że niekiedy sypiał
tu, kiedy chciał być sam. Tu spędził kilka pierwszych
nocy, nim wprowadził się do mieszkania nad garażem.
Jenny podejrzewała go wtedy, że był z jakąś kobietą.
Czyżby naprawdę spędzał ten czas samotnie?
Od zajścia w zagrodzie Blade starał się nawet nie
dotknąć Jenny, choć nie ukrywał już przed nikim, co
do niej czuje. Stale przyglądał się jej, jakby na coś
czekał, ale Jenny nie wiedziała, na co. Niepokoiły ją
i te spojrzenia, i ta nagła zmiana w jego zachowaniu.
Któregoś dnia w miasteczku widzieli Susan w jej
nowym porsche. Kiedy ich ujrzała, odwróciła głowę
i nawet nie odpowiedziała na pozdrowienie Blade'a.
Zdziwiona jej zachowaniem Jenny zapytała go o to.
- Czy ty i Susan nie rozmawiacie ze sobÄ…?
- Ja tak, ona nie - odpowiedział bez większego
zainteresowania, jakby Susan nie bardzo go obchodziła.
- Słyszałam, że zaczęła spotykać się ze swoim
byłym mężem.
- Mam nadzieję, że dojdą do porozumienia ze
względu na dzieci. Na Susan również - powiedział to
bez cienia zazdrości. - Czy wiesz, że ona widuje dzieci
tylko co drugi weekend? Dzieci potrzebują większego
kontaktu z matkÄ….
- Myślałam, że wy...
- yle myślałaś - spojrzał na nią przymrużonymi
oczami.
- Wszyscy mówili...
- Diabli nadali wszystkich. Powinni bardziej in
teresować się swoimi sprawami.
Coś w jego głosie powiedziało Jenny, że sprawa
Susan jest zakończona. Chciałaby tak łatwo jak on
zapomnieć o nocy, kiedy ujrzała ich razem. O namięt
nym pocałunku, prowokacyjnie nagiej nodze. Ale nie
umiała. Obraz ten prześladował ją. Przez niego nie
mogła uwierzyć, by Blade mógł być kiedykolwiek
wierny jednej kobiecie. Przecież tak gorąco zapewniał
ją, że to jej pragnie, a tej samej nocy brał Susan
w ramiona. Było oczywiste, że pod powłoką wspania-
łego mężczyzny nie kryła się ani umiejętność kochania,
ani dochowania wierności. Ona zawsze wiedziała
o tym i nie kochała go przecież. To był tylko pociąg
fizyczny. Dlaczego więc przejmowała się jego niewier
nością?
Takie myśli tłukły się jej po głowie, gdy szła do
gabinetu Blade'a. Na twarzy miała wypieki ze złości,
bo kolejny raz tego dnia przerwał jej pracę. Chuck,
mijając ją na korytarzu, uśmiechnął się znacząco,
przypisując jej rumieniec zupełnie innym przyczynom.
Uśmiech ten wzmógł jej zdenerwowanie, to przez
niego ludzie zle o niej myśleli.
Kiedy weszła do jego pokoju, Blade wstał zza
biurka i podszedł do niej. Wszyscy obecni przyglądali
się im i widzieli, jak się do niej ciepło uśmiechał
i kładł rękę na jej plecach.
- Panowie, panie szeryfie, jestem pewien, że znacie
wszyscy moją wspólniczkę, Jenny - spojrzał na nią.
Blade już nie tytułował jej nawet publicznie pani
Zachery, jak to robił do niedawna.
Wszyscy w pokoju uśmiechnęli się do niej na
powitanie - wszyscy, prócz drobnego chłopca wy
glądającego na osiemnaście lat, który siedział obok
szeryfa Blinzera z kajdankami na rękach. Głowę miał
opuszczoną, ale od czasu do czasu unosił ją, spogl
ądając nienawistnie wokół.
- Co tu się dzieje, Blade? Dlaczego ten chłopak...
- Rozwiązaliśmy zagadkę kradzieży telewizorów
- dobitnie odpowiedział Blade. - Spędziłem kilka
weekendów i nocy w nie zamieszkanych domkach.
Chciałem schwytać złodzieja i wczoraj mi się to
udało. Nakryłem Ricka, jak próbował wynieść tele
wizor z domku 48. Przyznał się, że skradł komplet
kluczy do domków letniskowych pokojówce, z którą
się spotykał i zabierał po jednym odbiorniku, gdy
jego rodzina potrzebowała pieniędzy.
Chłopiec spojrzał wściekle najpierw na Blade'a,
a potem na Jenny, jakby miał im za złe to, że o nim
mówili.
- Proszę pani, mamy dość dowodów, aby wsadzić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]