[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pozwoli na operację, chyba że pani będzie przy nim.
- O! - powiedziała bezbarwnym tonem, nie bardzo wiedząc, jakiej
odpowiedzi Adam od mej oczekuje. - Z pewnością rozumie, że to jest
niemożliwe.
Ku jej zdziwieniu spojrzał na nią z uśmiechem.
- Jest możliwe. Rozmawiałem z siostrą przełożoną. Siostra Morkel
zaopiekuje się pani piętrem. To właśnie chciałem pani wczoraj przekazać.
- Ale doktor Hutton nie wpuści nikogo obcego na salę operacyjną.
- Już to z nim uzgodniłem - zapewnił. - Proszę pamiętać, że należę do
zespołu operacyjnego. Powiedziałem mu, że pacjent lepiej zniesie zabieg,
jeżeli siostra będzie przy nim. Wiem, że mogłem po prostu odmówić
kapitanowi, i pewnie pogodziłby się z tym, ale w Halvey House mamy inne
podejście do pacjenta. - Spojrzał na zegarek. - Wrócę za pół godziny -
dodał. - Pani pojedzie z kapitanem karetką, a ja wezmę samochód, żebyśmy
mieli czym wrócić po operacji.
W drzwiach odwrócił się, jakby zamierzał coś jeszcze powiedzieć, ale
zrezygnował.
Zostało jej tylko tyle czasu, by wydać poranne leki. Cieszyła się, że nie
powiedział nic osobistego. Mimo to nadal miała wrażenie, że i nad jej głową
wisi miecz Damoklesa.
- Jedziemy na wycieczkę, siostro - powitał ją pogodnie kapitan
O'Connor.
- Znakomicie. Pomogła starszemu panu włożyć szlafrok i przeprowadziła
go na wózek inwalidzki. Dopiero wtedy dostrzegła na jego twarzy lęk.
- Wszystko będzie dobrze, kapitanie - rzekła miękko. - Będą przy panu
tak blisko, jak mi pozwolą. Zostanę, aż się pan przebudzi.
Ostrożnie zapytała, czy doktor Brent powiadomił go, jak długo
pozostanie w klinice.
- Pewnie, że tak. Tyle że nie powiedział nic zobowiązującego! - Kapitan
ściągnął białe brwi. - Nie mam mu tego za złe. Mówi, że jeżeli wszystko
pójdzie dobrze, wypuszczą mnie jeszcze dzisiaj, a jeżeli będzie jakiś
problem, zatrzymają dłużej.
Droga przez miasto zajęła im zaledwie kilka minut i o ósmej byli już w
klinice. Kierowca karetki pomagał Julii stoczyć wózek z rampy, kiedy
pojawił się Adam Brent.
RS
34
- Wczoraj załatwiłem wszystkie formalności - powiedział. -Możemy
jechać prosto na salę.
Julia stwierdziła, że recepcja przypomina bardziej hotel niż szpital, ale na
bloku operacyjnym panowała już znajoma jej, napięta atmosfera. Julia
przebrała się w zielony fartuch, założyła maskę i wróciła do kapitana, który
leżał na wózku, oszołomiony środkami uspokajającymi.
Usiadła obok niego, odpowiadając, kiedy ją zagadywał, siedząc w
milczeniu, kiedy przymykał oczy, aż nadeszła pora, by zawiezć go na salę.
Upłynęły przeszło dwa lata, odkąd asystowała przy operacji, ale poddała
się od razu rutynie. Pielęgniarki przeniosły starszego pana na stół
operacyjny i Adam Brent skinął na Julię.
- Chcę widzieć siostrę Promyczek - powiedział kapitan z trudem i Julia
poczuła, jak rumieni się pod maską.
Specjalista - starszy człowiek - pokazał jej, gdzie ma stanąć, I Julia zajęła
swoje miejsce.
Kapitan poszukał wzrokiem jej twarzy. Wiedząc, że znad maski widać
tylko jej oczy, zdając sobie sprawę, że jest to zupełnie nieprofesjonalne
zachowanie, mrugnęła do niego. Kapitan skinął lekko głową i przymknął
powieki.
Zespół operacyjny pracował szybko i sprawnie. Przekręcono kapitana na
bok, żeby pobrać wycinek z pośladków. Julia odsunęła się, kiedy kapitan
O'Connor był nieprzytomny, ale widziała, jak lekarz robi nacięcie i
zdejmuje skórę. Potem rozpoczęła się żmudna praca doczepienia wycinka w
miejsce starej, zranionej skóry. Julia nie asystowała nigdy przy przeszczepie
i śledziła zafascynowana precyzyjne ruchy chirurga.
- Gotowe! - oznajmił w końcu doktor Hutton, nakładając opatrunek.
Spojrzał na Adama. - Zobaczymy, czy się przyjmie. Ze skórą nigdy nic nie
wiadomo, a on ma wyjątkowo słabe krążenie.
Julia poszła za pielęgniarką do sali pooperacyjnej i usiadła przy wózku,
na którym leżał kapitan. Wkrótce pojawił się Adam Brent, nadal w
zielonym operacyjnym kitlu.
- Nie ma mowy, żeby Ken Hutton wypuścił go stąd przed upływem
dwudziestu czterech godzin - powiedział ściszonym głosem. - Noga musi
być unieruchomiona. Ken mówi, że nie zaryzykuje przenosin. - Spojrzał na
zegar ścienny. - Mam teraz następną operację. Kiedy skończę, powinien
oprzytomnieć na tyle, żeby wiedzieć, że siostra tu jest. Przyjdę mu
powiedzieć, że zostaje.
RS
35
W ciągu następnej godziny kapitan poruszył się parokrotnie i Julia
przysunęła się, żeby mógł ją zobaczyć. Ale dopiero kiedy Adam Brent
wrócił, starszy pan otworzył oczy.
- Siostra Promyczek - szepnął. - Więc jednak pozostałem wśród żywych.
- A jak myślałeś, stary uparciuchu - powiedział Adam Brent serdecznie. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl