[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ziemskiego życia, więc podbiegłam do nich, by każdego po kolei uściskać i ucałować. Moi
przewodnicy mnisi również tu byli.
Kiedy wyczułam ich dusze, zrozumiałam, że ich obecność miała mnie wspierać. Moja eskorta
wyjaśniła mi, że umarłam przedwcześnie i że w rzeczywistości jestem świadkiem tego, co będzie
mi dane, gdy wrócę tu we właściwym czasie. Wszyscy byli szczęśliwi, widząc mnie i mogąc
wspierać, wiedzieli jednak, że na razie muszę stąd odejść. Potem wytłumaczyli mi, czym jest
śmierć.
Gdy  umieramy", doświadczamy tylko przejścia w inny stan. Nasze dusze opuszczają ciało i
przenoszą się do sfery duchowej. Jeśli śmierć następuje gwałtownie, dusza szybko opuszcza ciało,
czasem nawet jeszcze przed śmiercią. Jeśli ktoś ginie w wypadku lub w pożarze, jego dusza może
być zabrana wcześniej, zanim ciało dozna zbyt wielkiego bólu. Przez pewien czas może ono
jeszcze sprawiać wrażenie żywego, ale nie ma już w nim duszy, która je opuściła i zaznaje spokoju.
W momencie śmierci mamy przed sobą dwie możliwości  zostać na ziemi, dopóki nasze ciało
nie zostanie pogrzebane, lub odejść od razu, tak jak ja, wznosząc się do poziomu, do którego
dojrzała nasza dusza. Większość dusz decyduje się zostać jeszcze przez jakiś czas na ziemi, by
pocieszyć swoich najbliższych; ci, co pozostają, zazwyczaj cierpią większy ból niż ci, co odchodzą.
Powiedziano mi, że swoimi modlitwami możemy pomóc zarówno istotom duchowym, jak i
ludziom pozostającym na ziemi. Jeśli więc istnieją podstawy do obaw o duszę osoby, która właśnie
zmarła, powinniśmy często wstawiać się za nią do Boga.
Ważne jest też, by zdobyć jak największą wiedzę na temat swojej duszy jeszcze wtedy, gdy
przebywa ona w ciele. Im więcej będziemy o niej wiedzieli podczas swego ziemskiego bytowania,
tym szybciej i pełniej będzie się potem rozwijać. Z powodu niedostatku wiedzy lub wiary niektóre
dusze stają się więzniami na ziemi. Ci, którzy zmarli jako ateiści, lub ci, których związek z ziemią
naznaczony jest chciwością, cielesnymi zachciankami czy pożądaniem innych przyziemnych
rzeczy, mogą mieć trudności w odejściu. Często brakuje im wiary lub siły, by sięgnąć po energię i
światło, które pcha nas w kierunku Boga. Dusze te pozostają na ziemi tak długo, aż uznają potęgę,
jaka ich otacza  wtedy dopiero mogą uwolnić się od świata. Kiedy znajdowałam się w czarnej
masie niosącej mnie ku światłu, wyczuwałam obecność takich ociągających się dusz. Mogli
przebywać tam dowolnie długo, poddając się uzdrawiającemu wpływowi miłości, aż w końcu
zechcą iść dalej, by poddać się jeszcze większej miłości, jaką daje bliskość Boga.
Najważniejszym elementem tej wiedzy jest poznanie Jezusa Chrystusa. Powiedziano mi, że jest On
bramą, którą wszyscy przestąpimy, jedyną bramą. Czy poznamy Go tu, na ziemi, czy też już jako
bezcielesne dusze, w końcu musimy Go przyjąć i ulec Jego miłości. Moich przyjaciół w ogrodzie
również przepełniała miłość. Wiedzieli, że na razie nie chcę wracać, że chcę zobaczyć coś jeszcze i
chcąc sprawić mi przyjemność, pokazali mi znacznie, znacznie więcej.
Inne światy
Moja pamięć sięgnęła jeszcze dalej niż dotychczas, poza stworzenie świata, do minionych
wieczności. Przypomniałam sobie, że Bóg stworzył wiele światów, galaktyk i sfer, chciałam je
więc zobaczyć. Gdy tylko pojawiło się we mnie pragnienie, moje myśli stały się napędem, który
wyniósł mnie z ogrodu. Towarzyszyły mi teraz dwie inne duchowe istoty. Nasza trójka uniosła się
w górę i pożeglowała w czarną przestrzeń.
Gdy prędkość lotu się wzmogła, ogarnęła mnie wielka radość. Mogłam robić, co chciałam,
mogłam znalezć się w każdym miejscu, w jakim tylko zapragnęłam, mogłam lecieć szybko,
niewiarygodnie szybko  albo powoli. Wolność urzekła mnie. Rozległa przestrzeń, w którą
wniknęłam, nie była pusta, przesycało ją światło i miłość  znak obecności Ducha Zwiętego.
30
Usłyszałam łagodne, miłe dzwięki, układające się w melodię, która wypełniała całą otaczającą
mnie przestrzeń  melodię wielkiej kosmicznej pieśni.
Muzyka ta koiła mnie, sprawiając, że poczułam się jeszcze szczęśliwsza. Jej dzwięki wytwarzały
łagodne wibracje; gdy dostałam się w ich zasięg, poczułam ich uzdrawiającą moc; były niczym
balsam niosący miłość, która leczy złamane dusze. Od swoich towarzyszy dowiedziałam się
jednak, że nie każda muzyka przynosi uzdrowienie  niektóra może wywoływać w nas negatywne
reakcje uczuciowe. Zrozumiałam, że podczas mego pobytu na ziemi posługiwał się tymi
negatywnymi muzycznymi tonami szatan, przyprawiając mnie o chorobę ciała i umysłu.
Pewne szczegóły moich pózniejszych doznań zostały wymazane, niemniej wiele wrażeń pozostało.
Wydaje mi się, że moja podróż trwała wiele tygodni czy może nawet miesięcy. Zwiedzałam
podczas niej miejsca, które stworzył Bóg. Przez cały czas czułam krzepiącą obecność Jego miłości.
Miałam wrażenie, że jestem  z powrotem" w swoim środowisku, i wszystko, co robię, jest
naturalne. Zwiedziłam wiele innych światów  takich jak nasz, ale znacznie wspanialszych,
zamieszkanych przez inteligentnych i kochających ludzi. Wyprawiłam się w niezmiernie dalekie
strony, bez trudu przenosiłam się na inne galaktyki, zwiedzając należące do nich planety i
spotykając inne dzieci Boga, które były naszymi duchowymi siostrami i braćmi. Wszystko to było
przypominaniem sobie tego, co znałam przedtem, powtórnym przebudzeniem. Wiedziałam, że
kiedyś już tam byłam.
Pózniej, kiedy powróciłam do swojego śmiertelnego ciała, poczułam się oszukana, gdy nie mogłam
sobie przypomnieć szczegółowo owych przeżyć. Z upływem czasu zrozumiałam jednak, że było to
konieczne dla mego własnego dobra. Gdybym zachowała w pamięci tamte cudowne, doskonałe
światy, moje życie na ziemi byłoby pełne frustracji i nie wypełniłabym wyznaczonej mi przez Boga
misji. Poczucie, że zostałam oszukana, zastąpiła głęboka wdzięczność. Bóg nie musiał mi przecież
pokazywać wszystkich miejsc, które stworzył, ani zachować moich wspomnień o nich  a jednak
to uczynił. Dzięki Niemu ujrzałam światy niewidoczne nawet przez największe teleskopy i
poznałam przepełniającą je miłość.
Wybór ciała
Wróciłam do ogrodu, gdzie znów spotkałam swój poprzednią eskortę. Widziałam, jak rozwija
się życie w światach, które zwiedziłam, jak ludzie pracują na tym, by upodobnić się do naszego
Ojca, ciekawa więc byłam, w jaki sposób następuje nasz rozwój na ziem
Moje towarzyszki, chcąc zaspokoić tę ciekawość zabrały mnie do miejsca, gdzie wiele dusz
przygotowywało się do życia doczesnego. Były to tylko dorosłe dusze, przez cały czas nie
spotkałam ani jednej duszy dziecka. Zobaczyłam, jak bardzo pragnęły zejść na ziemię.
Przypatrywały się naszemu życiu jak lekcji, która mogła je wiele nauczyć oraz rozwinąć w nich
cechy, których im brakowało. Powiedziano mi, wszyscy pragnęliśmy tu przyjść i że w gruncie
rzeczy sami wybraliśmy wiele ze swoich słabości oraz trudnych sytuacji życiowych, by rozwijać
się przez walkę z nimi. Czasami słabość zostaje nam dana dla naszego dobra. Pan daje nam także
uzdolnienia i talenty, według swojego uznania. Nigdy więc nie powinniśmy porównywać własnych
i cudzych talentów czy słabości. Każdy z nas ma to, czego mu potrzeba; jest niepowtarzalny.
Uzdolnienia czy słabości duchowe nie są istotne.
Nieoczekiwanie przede mną i pode mną otwarła się przestrzeń, i jak przez okno zobaczyłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl