[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zachowywał się dziko.
- Oczywiście, Jasper - zgodziła się Esme. - Tylko bądź miły.
Chłopak przewrócił oczami.
- Musimy wracać do pozostałych. Alice mówiła, że nie zostało
dużo czasu.
84
Stephenie Meyer – Drugie życie Bree Tanner
Carlisle skinął głową. Wyciągnął dłoń do Esme i razem wyszli
na otwarte pole, mijając Jaspera.
- Ty tam! - zwrócił się do mnie Jasper, znów ogarnięty złością.
— Idziesz z nami. I nie waż się zrobić niczego głupiego, bo sam cię
załatwię!
We mnie także na nowo obudził się gniew. Gdy tak na mnie
patrzył, nabrałam ochoty, by warknąć i odsłonić zęby, ale wiedziałam,
że tylko czeka na taką prowokację. Zatrzymał się na chwilę, jakby
wpadł na jakiś pomysł.
- Zamknij oczy - rozkazał.
Zawahałam się. Może jednak chciał mnie zabić?
- Już!
Zacisnęłam zęby i zamknęłam oczy. Czułam się jeszcze bardziej
bezbronna niż poprzednio.
- Idź za moim głosem i nie otwieraj oczu. Spojrzysz i nie żyjesz,
rozumiesz?
Kiwnęłam głową, zastanawiając się, czego tak strzegł przed
moim wzrokiem. Poczułam ulgę, że w ogóle zadał sobie trud
ukrywania czegoś przede mną. Nie zrobiłby tego, gdyby planował
mnie zabić.
- Tędy.
Powoli szłam za Jasperem, uważając, by nie dać mu powodu do
złości. Prowadził mnie ostrożnie, żebym nie wpadła na żadne drzewo.
Słyszałam, jak zmieniły się dźwięki wokół nas, gdy wyszliśmy na
otwartą przestrzeń. Inny był wiatr, a odór płonących wampirów z
mojego zgromadzenia stawał się coraz silniejszy. Czułam też słońce
ogrzewające moją twarz, a w miarę jak zaczynałam lśnić, pod
powiekami robiło się jaśniej.
Jasper prowadził mnie do kłębowiska płomieni, tak blisko, że
czułam, jak dym otula moje ciało. Wprawdzie wiedziałam, że Jasper
mógł mnie zabić do tej pory już kilka razy, ale bliskość tego ognia
bardzo mnie denerwowała.
— Siadaj tutaj. Nie otwieraj oczu.
Ziemia była nagrzana od słońca i ognia. Usiadłam spokojnie i
próbowałam wyglądać na nieszkodliwą, ale czułam na sobie
spojrzenie Jaspera, które budziło moją nerwowość. Mimo że nie by-
łam zła na te wampiry, które — teraz już wiedziałam — tylko się
broniły, to jednak od czasu do czasu ogarniała mnie furia. Rodziła się
jakby poza mną, jakby została po bitwie, która dopiero co się
zakończyła. Ten gniew na szczęście okazał się zbyt słaby, bym zrobiła
coś głupiego, a to dlatego, że byłam bardzo smutna — nieszczęśliwa
do granic możliwości. Cały czas myślałam o moim najlepszym
85
Stephenie Meyer – Drugie życie Bree Tanner
przyjacielu i nie mogłam przestać zastanawiać się, jak zginął.
Byłam święcie przekonana, że z własnej woli nigdy nie
wyjawiłby Rileyowi naszych tajemnic - tych, które sprawiły, że ufałam
mu tak długo, aż było za późno. W wyobraźni znów zobaczyłam twarz
Rileya - wyuczoną, chłodną minę, którą przybierał, gdy straszył nas
karą za ewentualne złe zachowanie. Znów usłyszałam koszmarny i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]