[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Uprzedzi go, ze spodziewasz się zamachu. Twoim zadaniem będzie uniknąć zaży-czonego
przez Ciebie, Szanowny Kliencie wykonania zamówienia przez 60 minut. Tyle trwa zabawa.
Jeżeli w czasie tej godziny nie uda mu się go wykonać, program wycofa zlecenie lub
dowolnym sposobem uniemożliwi jego wykonanie. W takim przypadku zaliczymy Ci jeden
punkt i uzyskasz prawo do wstąpienia do jedynego na Ziemi, prawdziwie egalitarnego Klubu
Mistrzów Gier Kryminalnych. Pamiętaj o przewadze komputera. Jeżeli nie znajdzie zawodo-
wca lub nie będzie na to czasu, w przeciągu tej godziny sprawdzi wszystkie osoby, którym
wyrządziłeś coś złego. Wybierze osobę, której to zadanie przekaże lub którą przekona
preparując fikcyjną intrygę i która, według opisu osobowościowego, zawartego w pamięciach
ośrodków zdrowia psychicznego najbardziej będzie do gwałtownego działania podatna".
Komandor nagłym ruchem wcisnął podświetlony przycisk zatrzymania projekcji. Jego
głos zadrżał:
Skąd w naszym przypadku gra może zaczerpnąć dane o potencjalnym mordercy? Jak
sprawdzi relacje międzyludzkie?
Hewel popatrzył ponuro na ekran, a potem na Kalperna. Wyraz jego twarzy nietrudny
był do odczytania. Nie chciał dzielić się tym, co wiedział:
Widzisz, Alan. Mówiłem ci, że wszystkie relacje konfliktowe są pod obserwacją
Systemu. %7łeby móc interpretować, Pamięć ma wczytane niemal wszystkie symultanty wzor-
cowe, a także nieograniczony praktycznie aparat logiczny. żeby porównywać, musi korzystać
ze wzorców osobowych, zakodowanych pełnych portretów osobowościowych każdego z nas.
O tym na statkach wiedzą tylko Cybernetycy. Z funkcyjnych względów. Na każdy lot powy-
żej trzech miesięcy wprowadza się do Pamięci dane psychometryczne i psychoanalityczne
każdego uczestnika lotu.
To znaczy, że gra korzystając z tej wiedzy, może wybierać dowolnie i bez ograniczeń.
Może wybrać jednego z nas...
Teoretycznie tak... chyba tak, ale dane są w Pamięci Autonomicznej. A do niej nikt z
wnętrza nie ma dostępu Przepływ informacji zachodzi tylko w jednym kierunku. Do". Nigdy
z".
Kalpern uruchomił z ociąganiem odczyt:
Spodziewaj się więc zamachu z każdej strony. Gra posiada kilka wariantów alternaty-
wnych. Są to:
wciągnięcie do Gry osób zgadzających się na to, wciągnięcie do Gry osób trzecich
bez ich świadomego udziału i bez zagrożenia ich życia.
kontynuowanie Gry poza czas jednej godziny, jeżeli tego będzie wymagać akcja. My-
ślimy tu o likwidacji osób, które w trakcie pierwszej godziny wyrażą chęć w jej uczestnicze-
niu, a zamierzają Ci pomóc, przeszkodzić, a w szczególności być zagrożeniem dla Wynajęte-
go Człowieka,
użycie Przeciwgry, którą możesz zakupić w naszym wydawnictwie, niestety, Szano-
wny Kliencie, po dziesięciokrotnej cenie, poprzez zamówienie na hasło, na które otrzymałeś tę
kasetę. Wymienione wyżej warianty możesz uruchomić tylko na wyrazne swoje życzenie. Gry
nie można zatrzymać.
Zapamiętaj! Twój świat to Twoi wrogowie. Tylko dla nich warto żyć! Heine-Comtro-
nic" sprawi, że poczujesz satysfakcję z ich posiadania. H-C" sprawi, te poczujesz dzięki nim
smak życia. Być może po raz pierwszy. I ostatni. Nawet Sherlock Holmes byłby szczęśliwy
mogąc się zmierzyć z grą WYNAJTY CZAOWIEK". Pamiętaj H-C" drży razem z Tobą!".
Spojrzeli na siebie.
Dobrze przeszukałeś pokoje? zapytał Hewel.
Tak! Jeżeli ją ma to gdzie, chociaż... Komandor nerwowo potarł nie ogoloną twarz:
Trzeba jeszcze raz sprawdzić.
Zaczekaj Hewel odwrócił się do pulpitu. Zadał pytanie:
Czy program" wynajęty człowiek" realizuje alternatywę? Odpowiedz brzmiała:
Program wynajęty człowiek". Brak danych. Uściślić polecenie".
Czy minęła plus jedna godzina od czasu rozpoczęcia gry wynajęty człowiek?"
Nie. Czas 47 minut 30 sekund".
Porozumieli się wzrokiem. To już było coś, choć ta luka" zaskoczyła ich. Hewel pod-
szedł do drzwi wyjściowych:
Pójdę sprawdzić do Carginiego, a ty wez na podgląd wszystkie korytarze.
Samson, jedna chwila. A jeżeli trwa alternatywa?
Kalpern wyprostował się i spojrzał podejrzliwie na Cybernetyka. Nie to pytanie miał na
myśli. Hewel chciał pójść do kabiny Carginiego. Wyglądało to na odruch, ale... Hewel odgadł
myśli Komandora. Po twarzy przebiegł mu nerwowy grymas. Pobladł nieznacznie.
Alan, nie wygłupiaj się. To nie ma sensu. Zaufaliśmy sobie. Ja też mogę myśleć, że to
ty. Jest jeszcze osiem osób. Albo ta dziewiąta... roześmiał się krótko i sucho. Pokręcił głową
i spoważniał. Chociaż czuję, że to jest ktoś z nas.
Teraz Komandor poczuł, że na twarzy rozlewa mu się rumieniec. W pierwszym odruchu
pomyślał, żeby pójść zamiast Cybernetyka, ale natychmiast odrzucił tę myśl. Tutaj jego
pozycja wydawała się silniejsza.
Idz! Będę rejestrował cały statek powiedział cicho. Spojrzał na zegar. Nie tylko
najbliższe jedenaście minut, na wypadek alternatywy. Włożył rękę do kieszeni i wyjął magne-
tyczne klucze do kabiny dowódcy i swojej. Rzucił je kolejno Hewelowi:
Jeżeli alternatywa jest, to wal do mnie, W szufladzie mam bagnet... zawahał się i
uśmiechnął niezręcznie. W odruchu jakby usprawiedliwienia dodał: To dziewiętnastowiecz-
na pamiątka rodzinna. Zawsze ją zabierałem ze sobą.
Hewel otworzył drzwi i zrobił nieznaczny gest jakby chciał powiedzieć, że nic się nie
stało. Kalpernowi wydało się, że drzwi za Cybernetykiem zamykać się będą w nieskończo-
ność. Kiedy ich profilowane brzegi zetknęły się wargami hermetycznych listew, błyskawicz-
nie włączył kamery wewnątrzpokładowe. Patrzył, jak na kolejnych obrazach, idąc wolnym
krokiem, Hewel oddala się od Sali Operacyjnej. Dlaczego tak wolno?" pomyślał. Zegar
wskazywał dziesięć minut do końca gry. Przygasił centralne oświetlenie by lepiej widzieć.
Setki świetlnych klawiatur jarzyły się wiecznym światłem jądrowego zasilania. Komandor
przebiegł po nich wzrokiem,, spojrzał na pusty fotel w środku sali i przeniósł spojrzenie na
wielki ekran pełen gwiazd połączonych trajektoriami i kolumnami cyfr. Mały trójkącik
liliowego koloru tkwił na seledynowej linii. To był Statek. Pozostawił za sobą długość toru
szerokości dwóch palców. Przed nim był łamany łuk biegnącej przez całą szerokość panora-
micznej przestrzeni ekranu trajektorii. Całe metry bezmiernej i absolutnej Nicości. Drogi, z
której nie było sposobu zawrócić.
Zamknął oczy. Pomyślał przez chwilę, że wszystko to, co się dzieje, jest snem. Absur-
dalnym i koszmarnym snem. W tym śnie był morderca, współtowarzysz życia, który podrzu-
cił Carginiemu kasetę, by odwrócić uwagę od siebie. Morderca, który od lat planował zbrod-
nię. Najprawdopodobniej doskonałą. Morderca, który nie zawahał się przebrnąć przez ziem-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]