[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie w tym rzecz.
 Właśnie, że w tym. Chyba że zignorowałeś spuchnięte kostki i dłonie,
brak tchu oraz inne sygnały.
 Ona nie miała...
 Nie miała żadnych objawów, aż zrobiło się za pózno  dokończyła. 
Oboje wiemy, że to postępuje przerażająco szybko. %7łeby cię uspokoić,
powiem, że mierzę sobie ciśnienie dwa razy dziennie, ale ja mam fioła.
Gdybym była twoją żoną, a ty chciałbyś mierzyć mi ciśnienie dwa razy
dziennie, tobym cię przegoniła. Opowiedz mi o niej. Jak miała na imię?
 Alice.
51
R
L
T
 Aadnie  powiedziała ciepło.  Była ładna?
 Ja... Tak, bardzo  odparł z wahaniem. Nawet ze smutkiem, bo czuł, jak
blednie wspomnienie tej roześmianej dziewczyny, którą kiedyś poślubił.
 To okropne, prawda?  Maggie przerwała ciszę, która niebezpiecznie
się przedłużała.  Wydaje ci się, że zawsze będziesz pamiętać. Nie wyobrażasz
sobie, że można zacząć od nowa, że to możliwe, aż któregoś dnia...
 Westchnęła.  A wasze dziecko?
 Chłopczyk. %7łył jedną dobę.
 Jakie daliście mu imię?
 Daniel.  Uprzytomnił sobie nagle, że wymówił to imię po raz pierwszy
od pogrzebu.
To dziwne, że wspomnienia o Alice bladły, w przeciwieństwie do
wspomnienia tego okruszka życia. To wspomnienie było boleśnie rzeczywiste.
 Tak mi przykro...  Uścisnęła mu dłoń.
Maggie na pewno jest wspaniałym lekarzem, pomyślał. Taka
empatyczna, zaangażowana i... śliczna. Nie mógł się uwolnić od tego bardzo
nieprofesjonalnego określenia.
 I...?
 Porzuciłem położnictwo, wyjechałem z Anglii i zostałem ginekologiem
w Sydney  odparł, po czym wstał.
 Koniec historii. Powinnaś się położyć.
 Nie przeczę.
 Zaniosę cię. Na pewno noga nie przestała boleć.
 No nie  przyznała i ku jego zdziwieniu nie stawiała oporu, gdy brał ją
na ręce.  Myślę, że pora nam zacząć od nowa  powiedziała, gdy niósł ją
ścieżką wśród róż, a on nie zaprotestował.
52
R
L
T
W kominku dogasał ogień. Max położył Maggie na kanapie, dorzucił
drew, znalazł puszkę zupy, odgrzał ją, zrobił grzanki i namówił Maggie do
jedzenia.
W końcu zajął się opatrzeniem jej ran.
Jakie on ma delikatne palce.
Morzył ją sen, a on oczyszczał jej czoło. Czasami sprawiał jej ból, ale
ledwie to rejestrowała. Pochylał głowę nad jej twarzą, skupiony na zadaniu.
Ile to już czasu upłynęło, odkąd ktoś się nią opiekował? Ile czasu
upłynęło, odkąd ktoś otworzył dla niej puszkę z zupą i zrobił grzankę?
Nie łudz się, pomyślała. On tak samo jak ty znalazł się w potrzasku.
Jedyna różnica to ta, że jutro on wyjedzie, a ty tu zostaniesz. Mimo to zrobiło
się jej lżej na duszy. Tego wieczoru mogła dać się ponieść iluzji czułości.
Mogła patrzeć na niego, obserwować jego oczy, doświadczać siły i sprawności
jego palców, widzieć jego zatroskanie.
Martwił się o nią. Powinna go zapewnić, że wszystko ma pod kontrolą,
nad wszystkim panuje, że rano wstanie żwawa jak Tygrysek.
Ale teraz wcale nie czuła się jak Tygrysek. Co dziwniejsze, ani jak
Kłapouchy. Bo czy można się użalać nad sobą, mając przy sobie kogoś takiego
jak Max Ashton? Był tak blisko, że mogłaby ująć w dłonie jego twarz i...
I nic. Wez się w garść. Wyraz jej twarzy musiał się zmienić, bo Max
nagle cofnął ręce.
 Uraziłem cię?
 Nie, nie. Chyba zaraz zasnę.
 Muszę ci jeszcze przemyć kolano.
 Nie widzę przeszkód.
 Możesz zdjąć to, co zostało z twoich dżinsów?
53
R
L
T
 Oczywiście  odparła z godnością, ale nie zdołała ściągnąć spodni,
więc z zadowoleniem powitała fakt, że Max przestał się przyglądać i jej
pomógł. Ale wtedy jego dłonie dotknęły jej ud. I było to bardzo przyjemne.
Ups, Maggie, oprzytomnij! On jest lekarzem, a ty pacjentką. Czuła się
tak, jakby odpływała na środkach uśmierzających. Bardzo przyjemne doznanie.
Oto leży półnaga na kanapie przed kominkiem, a mężczyzna jej marzeń trzyma
rękę na jej nodze.
Mężczyzna jej marzeń?
 Auu!
Oprzytomniała. Ziemia do Maggie? Najwyższy czas, żeby ten kontakt
został nawiązany.
 Przepraszam. Ale nie wygląda to tak zle, jak się obawiałem.
 To dobrze  mruknęła sennym głosem.  Wspaniale.
 Martwiłaś się?  zapytał nieco ironicznym tonem.
 Martwiłabym się, gdyby miała odpaść. Jak już mówimy o odpadaniu...
 Mam cię zanieść do łóżka?
 Tu mi dobrze.  Nie chciała myśleć o powrocie do swojego mieszkania
na tyłach domu.
 Obrzęk już schodzi. Chyba po prostu porządnie w coś wyrżnęłaś. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl