[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Panie Grayson, jeżeli nie przeszkadza panu, że
chwilowo jestem boso, to zapraszam do mojego
gabinetu.
Ostatni pacjent opuścił przychodnię o wpół do
szóstej.
 To rekord  zauważyła Marg.
 Co dwoje lekarzy, to nie jeden  powiedziała
Carol.  Gdyby jeszcze udało nam się namówić Ellę
do zatrudnienia kogoś, kto zająłby się rachunkami
i papierkową robotą, mogłaby kobieta pożyć wreszcie
jak człowiek.
 To ona nie ma księgowej?  spytał Nash zdzi-
wiony, bo nawet za czasów jego ojca, kiedy miastecz-
ko było dużo mniejsze, cztery razy w tygodniu przy-
chodziła kobieta prowadząca rachunkowość i wypła-
cająca tygodniówki.
Przed oczami stanął mu stary samochód, znoszone
ubrania i znowu zastanowiła go sytuacja finansowa
Elli. Czyżby z takim samozaparciem zbierała pienią-
dze na kupno praktyki?
Czyżby jej uraz do pożyczania wynikał z tego, że
ojciec narobił kiedyś długów, a potem zdefraudował
pieniądze ze spółdzielczej kasy, by je spłacić? Taka
przynajmniej krążyła w miasteczku plotka, bo zda-
niem matki Nasha przyczyną powstania manka by-
ły bardziej nieodpowiedzialność i pijaństwo Toma
Marsdena niż jego nieuczciwość.
Do poczekalni weszła Ella.
 To ja będę już leciała  powiedziała do Marg,
zbierając z podłogi kombinezon i buciory.  Aty tu
pozamykaj. O kurczę, trzeba wreszcie dać klucze
Nashowi.
Ta ostatnia uwaga skierowana była do Carol, Nash
równie dobrze mógłby nie istnieć.
 Jest tu gdzieś zapasowy komplet  wtrąciła
Marg.  Zaraz poszukam.
 Nie trzeba.  Nash machnął ręką.  Mam klucze,
mama mi dała. Wyjdę z tobą, Ella.
Tego właśnie Ella chciała uniknąć. Spotkanie z Ri-
ckiem przypomniało jej tamten straszny okres po
tragicznej śmierci Meg. Dodatkowo wzburzyły ją
propozycja Ricka, żeby znowu się zeszli, i pytania
Nasha o jej prywatne życie. Jakby tego było mało,
wszystko wskazywało na to, że Nash uważa Briannę
za jej dziecko. Aż do tej pory sądziła, że Sara
wszystko mu wyjaśniła.
Ale czy to w końcu takie ważne?
Potrząsnęła głową. Chyba nie. Bo i dlaczego mia-
łoby być ważne?
 To poruszanie ustami i kręcenie głową oznacza,
że rozmawiasz sama ze sobą?
Nash odebrał już od niej kombinezon, a teraz się-
gał po buciory.
 Sama je poniosę!  warknęła.  Wezmiesz za
mnie dzisiaj wieczorem te wizyty domowe? Zebranie
nie potrwa chyba długo. Przed dziesiątą powinnam
być z powrotem.
 A jak godzisz zazwyczaj wizyty domowe z ze-
braniami i akcjami Służby Kryzysowej?
 Przekierowuję wszystkie telefony na swoją ko-
mórkę i zjawiam się u pacjentówwcałej tej pomarań-
czowej glorii.
Uśmiechnęła się na wspomnienie pani Cranston,
która zapytałają, dlaczego przyszła do niej przebrana
za mężczyznę.
Rozmawiali o niczym  no, prawie o niczym
 i Ella ciekawa była, czy Nash też ma tego świado-
mość.
Brianna czekała na nich na werandzie. Na jej wi-
dok Elli coś się przypomniało.
 Ach, właśnie, jak tam było z Pokaż i Opowiedz?
Nash zatrzymał się i spojrzał na nią.
 Myślę, że z punktu widzenia Brianny bardzo
dobrze. A z mojego...?
Uśmiechnął się.
 W którymś miejscu odeszliśmy od tematu ,,syn-
ka Sary  . Przez Briannę, która oznajmiła wszem
wobec, że mieszkam teraz z nią i z tobą, jak na
prawdziwego tatusia przystało.
Ellę zamurowało, fala gorąca uderzyłajej dogłowy.
 Tak było, nie zmyślam!  Nash wszedł po
schodkach na werandę, położył kombinezon Elli na
krzesło, podrzucił Briannę w powietrze i wykręcił
z nią pirueta.
A potem cmoknął ją w policzek, postawił na
podłodze i odwrócił się do Elli, która stała jak słup
soli przed schodkami.
 Sama zatem widzisz  powiedział, kiedy Brian-
na wybiegła jej na spotkanie  że w moim interesie
jest dociekać, jakie masz plany na najbliższą przy-
szłość!
ROZDZIAA SMY
Ella przebrnęła jakoś przez ten tydzień, a przynaj-
mniej dobrnęła do piątkowego popołudnia. Starała
się, na ile to było możliwe, unikać Nasha i każdą
wolną chwilę spędzać z Brianną.
Jessie i Carrie miały się już dobrze, a Rhysa,
o którego Ella najbardziej się obawiała, wypisano ze
szpitala. Ekipa z ministerstwa zdrowia przez cały
tydzień nieodpłatnie szczepiła w swoim autobusie
setki dzieci, zaś rodzice, którzy nie chcieli czekać
w kolejce, a było ich na to stać, przyprowadzali swoje
pociechy na odpłatne szczepienie do przychodni.
W piątek ruch w przychodni był już niewielki,
a więc Ella z czystym sumieniem zostawiła tam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl