[ Pobierz całość w formacie PDF ]
%7ładnej listy kontrolnej, nie ma czasu. Uzbrajam bombę.
Zekk był następny.
Tarcze w górze.
Tarcze w górze, rozumiem. Repulsory na maksimum, trzymaj się.
Leja poczuła, jak z jej ramion spada gigantyczny ciężar. Uderzyła w klawisze.
Jaina?
Odpalam.
Jedna ze ścian odległej, swobodnie unoszącej się w przestrzeni rezydencji odpadła, wypuszczając
atmosferę i chmurę śmieci. W chwilę pózniej wyskoczył najpierw jeden stealthX, a potem drugi,
ciągnąc za sobą resztę śmietnika.
Obie maszyny skierowały się w stronę Sokoła". Następne słowa Jainy były już głośniejsze:
Co chciałaś, mamo?
Wszystko w porządku?
Na tyle, na ile można. Głos Jainy był pozbawiony emocji.
A co z Alemą? Co z Jagiem?
Nastąpiła długa przerwa, zanim Jaina zdecydowała się odpowiedzieć:
Sądzę, że oboje nie żyją.
ROZDZIAA 28
Han i Leia obserwowali ekrany monitorów; tylne holokamery Sokoła" pokazywały właśnie
ostatnie sekundy istnienia asteroidy.
W jednej chwili była na swoim miejscu, w następnej zastąpiła jąjaskrawa plama światła i
rozszerzająca się fala energii.
Ponury Han włączył panel łączności.
Czujniki pokazują uzysk energii, z którego wynika, że to bomby rozpadowe. Nie sądzę, aby ktoś
używał bomb rozpadowych od czasów początków wojny z Yuuzhan Vongami.
Leia pokręciła głową.
Ktoś potraktował to bardzo poważnie.
Z panelu łączności nikt nie odpowiedział, ale z głośników dochodził czyjś ciężki oddech.
Leia zmarszczyła brwi i włączyła mikrofon.
Zekk, to ty?
Nie.
To ja rozległ się pełen bólu głos Jaga.
Jag! cztery osoby jednocześnie wykrzyknęły jego imię, a Jaina najgłośniej ze wszystkich. Zaraz
dodała: Jak uciekłeś z asteroidy?
Dotarłem na powierzchnię. Wezwałem mojego astromecha, a on podał mi odległość i lokalizację
Xwinga. Na szczęście stał, był tylko zakurzony. Ale jest uszkodzony, a ja... nie sądzę, abym był
teraz w stanie obliczyć skok w nadprzestrzeń.
Han odetchnął z ulgą.
Nie martw się tym, mały. My za ciebie policzymy. Tylko się nas trzymaj.
Włączył swój nadbiornik, podając Xwingowi Jaga wyrazny sygnał naprowadzający.
Wystarczy, sir.
Nie mów do mnie sir, nie cierpię tego.
Rozumiem, sir.
Księżycsanktuarium Endora, placówka Jedi
Luke i Ben, ubrani identycznie w ciemne szaty Jedi, wśliznęli się do centrum łączności. Na
skinienie głowy Luke'a technicy Jedi obsługujący stację wyszli na korytarz, pozostawiając ich
sam na sam z hologramami Hana i Leii.
Hologram Hana obdarzył Luke'a krzywym uśmieszkiem.
Hej, stary.
Miło cię widzieć. Gest Luke'a sugerował, że chętnie by uściskał siostrę i szwagra. Transmisja
holo na żywo prosto z Bimmiel? Czy to nie ekstrawagancja?
Leia pokręciła głową.
Wielkie nowiny wymagają wielkiej oprawy, Luke. Alema Rar nie żyje.
Luke odetchnął głęboko. Nareszcie. Spojrzał na nich uważnie.
Nie dała wam wyboru?
%7ładnego. Ton Leii był zdecydowany. Jag jest bardzo poturbowany. Zekk nieco...
zdezorientowany, ale powoli z tego wychodzi. Jaina cała i zdrowa. Asteroida została zniszczona.
Luke uniósł brew.
To mi się wydaje lekką przesadą.
Han prychnął.
To nie nasza robota, Luke. Jakaś nieoznakowana fregata zaatakowała nas, kiedy czekaliśmy jako
wsparcie. Wystrzelili wahadłowce, które umieściły bomby rozpadowe na całej asteroidzie. Potem
odlecieli. Dziwaczny mały stateczek Sithów też uciekł, ale nikogo w nim nie było.
I nie wiadomo, kto wysadził asteroidę ani dlaczego?
Han pokręcił głową.
Całkowita tajemnica. A wiesz, jak ja kocham takie tajemnice.
Nie obchodzą cię, dopóki nie stanowią przeszkody w otrzymaniu zapłaty.
Han się zaśmiał.
Coś w tym stylu.
Przetransportujemy Jaga do was powiedziała Leia. Jaina i Zekk będą nas eskortować.
Luke skinął głową.
Miło będzie was widzieć. Spojrzał na monitor, który wyświetlał dane na temat tego połączenia.
Jeszcze kilka sekund i szanse na wykrycie tej rozmowy wzrosną o cały rząd wielkości.
Zobaczymy się za kilka dni, stary. Han sięgnął w bok i jego ręka zniknęła z ekranu. Po chwili
zniknął też cały hologram.
Luke poczuł, że musi usiąść, poddając się grawitacji, ale to mogłoby zaniepokoić Bena.
Dobrze, że to koniec. Zabójczym Mary już nie stanowi zagrożenia ani dla niego, ani dla jego
rodziny. Poczuł cień smutku. W przeciwieństwie do Jacena, Alema Rar miała szaleństwo na
usprawiedliwienie swoich złych czynów. Gdyby zechciała przyjąć pomoc, mogła pozostać po
stronie spokoju i porządku.
Ale za pózno na takie bezsensowne spekulacje. Jej życie dobiegło końca. Może teraz Mara
wreszcie spocznie w pokoju.
Tato?
Tak?
Wszystko w porządku?
Luke skinął głową.
Lepiej. Zabójca Mary został sprawiedliwie ukarany i możemy już pozostawić nasze dociekania
za sobą.
Tak...
Luke spojrzał w twarz syna. W odpowiedzi Bena było coś... nie chodziło nawet o ton jego głosu,
ale o lekkie dotknięcie w Mocy, kiedy mówił. Przecież chyba Ben nie wątpi, że Alema naprawdę
nie żyje? Leia nie powiedziałaby tego, gdyby były jakiekolwiek wątpliwości.
Luke wyparł z mózgu to pytanie. Ben powie mu, co go gnębi, kiedy będzie gotów.
Może pójdziesz trochę potrenować? Muszę sobie przemyśleć pewne sprawy.
Ben bez entuzjazmu skinął głową.
Daj mi znać, gdybyś czegoś potrzebował.
Jasne, Ben.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]