[ Pobierz całość w formacie PDF ]
większe, jeszcze bardziej niebieskie. Błyszczały odro
binę tajemniczo na tle nieskazitelnie gładkiej, wręcz
alabastrowej twarzy.
- Niesamowite! - powiedziała Penny. - Crystal, coś
ty zrobiła? Gdzie się podziała niejaka Penelopa Doyle?
- Artystka ze mnie, no nie? A teraz wskakuj w swo
je wieczorowe ciuchy.
Suknia wisiała na drzwiach. Crystal zdjęła ją z wie
szaka i podała przyjaciółce. Penny wciągnęła ją na sie
bie i odwróciła się plecami do Crystal, żeby ją zapięła.
Natychmiast wróciło wspomnienie z paryskiego hotelu
i tamto uniesienie, które przeżyła, gdy suknię zapinał
jej Rafik. Otrzezwiała, czując dłoń Crystal na ramieniu.
Wyjęła z pudełka srebrne sandałki i stanęła przed du
żym lustrem w drzwiach szafy.
Crystal uśmiechnęła się szeroko.
- Wyglądasz zdumiewająco.
- W każdym razie na pewno jak nie ja. Myślisz, że
spodobam się królewskiej rodzinie?
Przyjaciółka poprawiła okulary na nosie.
- Będę szczera. Chodzi ci o księcia Rafika.
I owszem, myślę, że padnie na twój widok.
- E tam.
- Słuchaj, Penny. Wiem, że drażni cię to gadanie
o Rafiku. Możesz uznać, że chcę ci dodać odwagi
w sprawach sercowych. Pozwól mi jednak na przestro-
gę. Z przystojnymi książętami nie ma żartów. Muszę ci
powiedzieć...
- Wiem, wiem - przerwała Penny. - Przeciętne
dziewczyny, takie jak ja, nie powinny szukać szczęścia
w związkach z szejkami z egzotycznych krajów.
- Fakt. Uprzedziłaś mnie, chociaż zamierzałam po
wiedzieć trochę inaczej: dziewczyny takie jak my. Oraz
to, że...
- %7łe kiedy wybije północ, powinnam się zmyć, gdyż
książę zawsze będzie dla mnie nieosiągalny i w najlep
szym razie pozostanę wyłącznie jego asystentką.
- Zgadza się. Ale pamiętaj też, że...
Penny uniosła ręce.
- Wiem. Jutro nikt nie zapuka do moich drzwi. Nikt
mnie nie poprosi, żebym przymierzyła szklany pantofe
lek. Nikt nie będzie szukał dowodów na to, że jest
miłością mego życia.
Crystal pokiwała głową.
- Czytasz w moich myślach.
- Nie przejmuj się. - Wskazała na swoje odbicie
w lustrze. - Widzisz tę dziewczynę w bajecznej sukni?
Nie wiem, gdzie podziała się Penny Doyle, i w tej se
kundzie w ogóle mnie to nie obchodzi.
- No więc, idz, moje dziecko. Leć. Bądz wolna.
Niech twoje serce będzie lekkie jak swobodny bieg
tysięcy wielbłądów.
Penny wybuchnęła śmiechem.
- Zapach tych kosmetyków uderzył ci chyba do głowy.
- Złam nogę.
- Dość -jęknęła Penny. Podeszła do łóżka i wzięła
malutką srebrną torebkę, pasującą do pantofli. - Więcej
dobrych rad i życzeń moje biedne serce nie wytrzyma.
Chciałabym, żebyś była ze mną na balu.
- Służba nie drużba. Zostaję z dziećmi Farika. Tak
grymasiły, gdy wychodziłam, że musiałam obiecać im
niespodziankę.
- Jesteś tu naprawdę potrzebna, dobra wróżko.
- Staram się, jak mogę. No, idę. Wyglądasz super,
więc niczym się nie martw, bo zmarnujesz efekt. - Na
gle przestała żartować i spojrzała na Penny z powagą.
-Mam przeczucie, że ten wieczór odmieni twoje życie.
Penny nie była w stanie mówić. Czuła ucisk w gardle
i gniecenie w piersi. Zdumiewające, co z człowiekiem
robią nerwy. Kiwnęła głową, ścisnęła Crystal za rękę
i wyszła z pokoju.
Nie pragnęła zmian w swoim życiu. Chciała jedynie,
by Rafik i jego rodzina mogli być z niej dumni.
ROZDZIAA SMY
Rafik patrzył na zjawiskową postać w drzwiach.
Penny weszła do sali balowej, gdy goście zaczęli się
schodzić na koktajle. Po kolacji przewidziano tańce
i aukcję dzieł sztuki. Jeśli chodzi o dochód z imprezy,
Rafik miał dobre przeczucia. Z wpływów za udział
w niej i z już wniesionych darowizn zebrała się pokazna
suma.
Moment wejścia Penny odczuł od razu, jakby jego
męski radar wychwytywał idealnie jej kobiecą częstot
liwość. Czarodziejka stojąca w progu była faktycznie
jego asystentką. Tyle że w tej chwili wyglądała jak
księżniczka. Miał już do niej podejść, gdy ktoś ścisnął
go lekko za rękę.
. - Wasza wysokość...
- Dobry wieczór. - Spojrzał na zatrzymującą go ko
bietę.
- Piękna impreza...
- Miło mi to słyszeć. Dziękuję pani.
- Wasza wysokość mnie nie pamięta?
Przyjrzał się jej uważniej - brązowe włosy, orzecho
we oczy, pełne wargi, wysoka. Dosyć ładna, owszem,
całkiem, całkiem. Miała jednak rację. Nie przypominał
jej sobie.
Skan i ebook pona
- Proszę wybaczyć, panno...
- Amanda Arbrook. Poznaliśmy się na pewnym
przyjęciu w Londynie, w ubiegłym roku.
- Tak, oczywiście, przepraszam. Cieszę się, że znów
się spotykamy.
Zapamiętał ją z imienia. Jej ojciec, Amerykanin, zrobił
wielkie pieniądze w branży komputerowej. Rafik liczył na
dużą darowiznę z jego strony. Zerknął w kierunku Penny.
Uśmiechnięta, rozmawiała z niewiele starszym od niej
mężczyzną. Odczuł nagle ogromne napięcie, a wzrok
przesłoniła mu na moment czerwona mgła.
- Proszę mi mówić po imieniu.
Skoncentrował się z trudem.
- Bądzmy po imieniu, naturalnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]