[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aha, czyli ty też jesteś jednym z nich?! Kioskarka złapała mnie za ramię. I ty także! zwróciła się do
dziewczyny. Jedni kradną, a inni bronią złodziei?
Ja? stropiła się dziewczyna.
No przecież nie ja! Wtedy kobieta popatrzyła na dziewczynę i aż się zakrztusiła. Jej twarz wyciągnęła
się, spurpurowiała. Przepraszam, dziecko. . . powiedziała znienacka. Sama widzisz, nerwy w strzępach. . .
Więc mówisz, że chłopiec nie kradł?
Zamrugałem oczami. Hej, czy coś mnie ominęło? Zerknąłem na małą. Ona była. . . ona była. . .
Skrzydlata! Olśniło mnie i aż palnąłem się dłonią w czoło.
Dziewczyna odwróciła się do mnie, a jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia.
Ogoniasty! Odsunęła się. Więc to twoja sprawka!
Błyskawicznie zamroziłem czas, wszystko wokół nas zastygło. Dziewczyna patrzyła na mnie, oczy jej
płonęły.
To twoja sprawka?! Uśmiechnąłem się krzywo.
Nie uwierzysz, ale nie mam z tym nic wspólnego.
Masz rację, nie uwierzę!
A jednak.
No to co tu robisz?
Analogiczne pytanie mógłbym zadać tobie.
Ja spytałam pierwsza!
A ja pierwszy przyszedłem.
Dziewczyna patrzyła na mnie oburzona, a ja uśmiechnąłem się kpiąco.
Posłuchaj powiedziałem nie mogę długo wstrzymywać czasu. Może potem porozmawiamy?
Tylko najpierw pomóż mi uratować tego chłopca!
Z jakiej racji? zdumiałem się. W końcu jestem diabłem, a nie Zwiętym Mikołajem.
Pomożesz mi uratować chłopca!
Nie mam zamiaru. Głupcy powinni dostać nauczkę.
On nie jest głupi!
Jest. Dlatego, że spiknął się z tym towarzystwem. Dlatego, że dał im pieniądze. Dlatego, że wziął torbę
z kradzionymi rzeczami. I wreszcie dlatego, że jak już ją wziął, to nie uciekł.
Przecież nic o nim nie wiesz!
Skrzywiłem się. Jeszcze chwila i wszyscy wyrwą się spod mojej kontroli, a wtedy będzie jeszcze gorzej. . .
Machnąłem ręką, czas znów zaczął płynąć.
Jaki ogoniasty? Kioskarka zerknęła na mnie podejrzliwie.
Nic takiego, po prostu w jednym szkolnym przedstawieniu grałem diabła, a ta dziewczynka anioła.
I właśnie się rozpoznaliśmy.
Aha. . . Kobieta reagowała w zwolnionym tempie.
Dziewczyna zerknęła na mnie gniewnie, a ja wzruszyłem ramionami. Przecież prosiła, żebym pomógł,
więc robię co mogę. Jak się nie podoba, to bez łaski. . .
Wyjąłem torbę z ręki Aleksieja i podałem kioskarce.
Proszę wziąć. Zapamiętała pani tych złodziei? Skoncentrowałem się, żeby włożyć w jej mózg opis
każdego chłopca z szajki, jednocześnie lekko gasząc wizerunek Aloszki. Niby tu był, ale z kradzieżą nie miał
nic wspólnego. Po prostu nie miał szczęścia i znalazł się tam, gdzie nie trzeba.
Za plecami sapała rozzłoszczona dziewczyna.
Jak ci się nie podoba, to działaj sama szepnąłem.
Nie waż się ingerować w świadomość ludzi!
54 Rozdział 1.
Nie ingeruję. Ja tylko pomogłem jej przypomnieć sobie wszystkich chuliganów, pobudziłem pamięć.
Zrobiłem coś złego?
Zrobiłeś!
To przepraszam.
Dziewczyna złapała mnie za ramię i wyciągnęła z gęstniejącego tłumu gapiów.
Wystarczy! Dalej niech radzą sobie sami. Aleksiej jest teraz świadkiem, nie oskarżonym. A ty. . . Skrzy-
wiła się. Pomogłeś kioskarce przypomnieć sobie cechy charakterystyczne wszystkich bandytów.
Bandytów? prychnąłem. Jacy tam z nich bandyci? Drobne złodziejaszki. Skąd wiesz, że chłopiec ma
na imię Aleksiej?
Ja się dziwię, że ty wiesz! Skoro nie planowałeś żadnej podłości, po co go obserwowałeś?
Ja spytałem pierwszy.
No to co? Dobrze, daję ci pół godziny, żebyś się stąd wyniósł po dobroci.
A jeśli nie? Zatrzymałem się i spojrzałem na nią drwiąco.
To. . . to. . . Na pewno jesteś na ziemi nielegalnie!
Mam zezwolenie od waszej kancelarii. Wszystko jest jak najbardziej legalne, więc nie możesz mi mówić,
co mam robić.
Nie pozwolę, żebyś coś uczynił temu dziecku! %7łebyś wiedział! On jest pod moją ochroną!
Ach tak? Wyprzedziłem ją, stanąłem tak, że musiała też się zatrzymać. Naprawdę? Jesteś aniołem
stróżem?
Skrzywiła się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]