[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pożegnanie i wysiadła.
R
L
T
Nazajutrz czekała zdenerwowana na księżną Catherinę w dziale perfumeryjnym
jednego z najwytworniejszych londyńskich magazynów, gdzie były umówione. Nie wie-
działa, czego ma się spodziewać - może ceremonialnego wkroczenia księżnej jak na
wielkim balu w Zaffirinthos? Tymczasem bez żadnej pompy zjawiła się drobna, żywa jak
srebro blondynka i uściskała ją serdecznie, jakby były starymi przyjaciółkami. W prostej
bawełnianej sukience, z włosami związanymi w koński ogon wcale nie wyglądała na
księżnę. O jej bogactwie i pozycji świadczył jedynie pierścionek z lśniącym brylantem.
- Och, łatwo jest poruszać się po Londynie incognito - wyznała Melissie, gdy obie
skierowały się na piętro do działu z modnymi strojami. - Naturalnie, na Zaffirinthos jest
to trudniejsze. Między innymi dlatego lubimy mieszkać w Anglii, chociaż Xaviero zaw-
sze okropnie tęskni za rodzinnym krajem. - Zgarnęła z wieszaka naręcze wieczorowych
sukien i powiedziała: - Będziesz potrzebowała mnóstwo ubrań.
Wszystkie te rzeczy - spódnice, bluzki, suknie codzienne i koktajlowe, pantofle -
były najwyższej jakości, wykonane z kosztownych materiałów. Melissa nigdy dotąd nie
sądziła, że będzie nosić takie piękne ubiory. Przymierzała je teraz przy pomocy ekspe-
dientki, podczas gdy Catherina z ożywieniem rozmawiała przez telefon z mężem.
Melissa oblała się rumieńcem na wspomnienie złośliwych przytyków Casimira, kiedy
zobaczył ją w porozciąganym podkoszulku. Ciekawe, czy zaaprobowałby te stroje?
Catherina poleciła, by dostarczono je wszystkie do mieszkania Melissy.
- Będziesz je mogła poukładać u siebie - powiedziała, gdy jechały limuzyną do
wytwornego hotelu Granchester. - I przy okazji pozbyć się wszystkich starych rzeczy.
Gdy usiadły przy stoliku pod oknem z uroczym widokiem na park i podano im
herbatę, Melissę ogarnęły wątpliwości. Czy powinna udawać przed przyszłą bratową
kogoś, kim nie jest? I czy Catherina zachowywałaby się tak przyjaznie, gdyby znała
prawdę o niej?
- Nie mam u siebie zbyt wiele miejsca - wyznała. - To... to małe mieszkanko.
Catherina popatrzyła na nią.
- Wiem - rzekła łagodnym tonem. - Rozumiem też twoje rozterki i niepokoje, po-
nieważ sama również je przeżywałam. Widzisz, byłam pokojówką, kiedy poznałam mo-
jego przyszłego męża i zakochałam się w nim.
R
L
T
Melissa spuściła wzrok w obawie, że Catherina odczyta prawdę w jej oczach.
Między nią i Casimirem nie było bowiem niczego choćby tylko przypominającego mi-
łość. Przeżyli jedynie, jak to uroczo ujął,  kilka godzin przygodnego seksu". Czy można
to nazwać wystarczającym fundamentem małżeństwa?
Catherina nachyliła się ku niej nad stolikiem.
- Nie martw się, doskonale sobie poradzisz. Cieszę się, że zyskam szwagierkę,
która też jest Angielką, i że będziesz z Casimirem tak szczęśliwa, jak ja z Xavierem. -
Zniżyła głos. - Prawdę mówiąc, obawialiśmy się, że Casimiro już nigdy nie znajdzie od-
powiedniej kobiety i że będzie chciał zrzec się tronu.
- Naprawdę? - spytała ostrożnie Melissa. - Czy on i twój mąż rozmawiali o tym?
- Och, nie. Chociaż są braćmi, jednak nie łączą ich zbyt bliskie stosunki. - Catheri-
na popatrzyła na nią z nadzieją. - Ale może teraz się to zmieni. Nic tak nie łagodzi serca
twardego mężczyzny jak małżeństwo.
Melissa nie chciała rozwiewać złudzeń księżnej, toteż nie wyjawiła, że jej związek
z Casimirem jest czysto formalny i pozbawiony jakichkolwiek uczuć.
Następnego dnia zabrała Bena do tego samego magazynu i sprawiła mu ubranka
odpowiednie dla małego księcia. Cieszyła się, że może spełnić swe matczyne marzenia, a
jej synek o kędzierzawych włosach zyskał sympatię wszystkich sprzedawczyń.
Najtrudniej przyszło jej przed wyjazdem pożegnać się z ciotką Mary, która z za-
dziwiającym spokojem przyjęła wiadomość, że jej siostrzenica zostanie królową. Starsza
kobieta serdecznie pogratulowała Melissie i oświadczyła, że żyje już zbyt długo, by co-
kolwiek mogło ją zdziwić, choć oczywiście będzie tęskniła za Benem.
- Chciałabym, żebyś wkrótce odwiedziła nas na Zaffirinthos - rzekła do niej
Melissa. - Zaopiekowałabyś się Benem, a ja opiekowałabym się tobą.
Lecz ciotka Mary odmówiła. Oświadczyła, że widziała wiele świeżych małżeństw,
którym zaszkodziło wtrącanie się starszych krewnych. Poza tym, co by robiła całymi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl