[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprawiło mi sporą satysfakcję.
Kiedy zostaliśmy sami, de Torres (bo nalegał, by tak go nazywać) i ja siedli-
śmy przy sporej flaszce doskonałego rumu i przeszliśmy do rzeczy. To znaczy ja
przeszedłem.
Sądzę, że wiesz, iż twój krewny, to znaczy Jorge, działa w ruchu oporu?
spytałem.
Teraz już wiem, co zresztą sprawia mi dużą satysfakcję. Każdy, kto wystę-
puje przeciw tej kupie gówna, temu dwupierdkowi mamuta, synowi osła i. . .
kontynuował w tym tonie dłuższą chwilę, a ja zapamiętywałem co bardziej ma-
lownicze epitety.
Jak słyszę, darzysz obecnego prezydenta, hm. . . gorącym i serdecznym
uczuciem, że tak to określę wtrąciłem, gdy zrobił przerwę dla przepłukania
gardła.
Tym razem wypowiedz była równie dzwięczna i z przyjemnością stwierdzi-
łem, że gospodarz nie powtórzył się ani razu.
To co mówisz, musi być prawdą, jako że pokrywa się z wieściami, jakie do-
tarły na Solysomba, czyli moją rodzinną planetę, odległą o wiele lat świetlnych.
57
Co nas szczególnie zirytowało to fakt, że ów Zapilote popełnia swoje zbrodnie
w imię demokracji, a jest to system, który bardzo szanujemy. Spokojnie, wiem,
co mówię. Wypij trochę rumu, to doskonale działa na ciśnienie. Widzisz, gdy
u nas ją wprowadzano, wielu żywiło spore obawy, jako że co monarchia to mo-
narchia, natomiast w praktyce okazało się, że jest to wcale rozsądny ustrój, który
wszystkim wychodzi na dobre. Zwłaszcza jeśli wybory wygrywają odpowiednio
urodzeni i wykształceni ludzie. A wygrywają. Markiz uniósł brwi, ale staranne
wychowanie nie pozwoliło mu inaczej podać moich słów w wątpliwość.
Jeśli się nad tym zastanowisz, przyznasz, że to ma sens i jest prawdopodob-
ne. To, że arystokracja rządziła przed walnymi wyborami, wcale nie musi ozna-
czać, że nie może rządzić po ich wygraniu. Demokracja oznacza w tym przypad-
ku, że ludzie prawi i z charakterem mają większą szansę wygrania niż złodzieje
i durnie. Naturalnie jeśli wybory są uczciwe. Samo urodzenie zresztą nie świadczy
o niczym: nie wiem jak ty, ale u nas jest sporo szlachty, których nie dopuściłbym
do pasania świń, bo to byłoby zbyt odpowiedzialne dla nich zajęcie.
Mamy ten sam problem przyznał de Torres. Jest wielu dobrze uro-
dzonych, których nie dość, że nie wpuściłbym do tego domu, to nawet nie będę
profanował powietrza wymawianiem ich nazwisk.
A więc jesteśmy tego samego zdania! uniosłem kielich, czego efektem
był miły toast.
Jeszcze milsze było natychmiastowe uzupełnienie zawartości kielichów.
Dlatego też zgłosiłem się, by służyć swym doświadczeniem politycznym
tobie i twoim rodakom. W następnych wyborach na prezydenta będzie dwóch
kandydatów, a ja użyję wszelkich znanych mi środków, by wybory były uczciwe
i by wygrał lepszy.
Naprawdę możesz to zrobić?
Słowo honoru.
A więc jesteś zbawcą Paraiso-Aqui.
Nie ja. To zadanie dla nowego prezydenta sprostowałem łagodnie.
A któż ma nim zostać?
Przecież to oczywiste: ty.
Zatkało go. Gdy w końcu się odezwał, głos miał pełen żalu.
Nie może to być. Przykro mi, ale nie mogę być prezydentem. Musisz zna-
lezć innego kandydata.
Rozdział 12
Akurat pociągnąłem solidny łyk rumu, gdy to powiedział, tak że miał masę
szczęścia, że go nie oplułem. Zakrztusiłem się za to potężnie i minęła dłuższa
chwila, zanim przestałem kaszleć i łzy przestały mi lecieć ciurkiem.
Nic nie rozumiem wychrypiałem w końcu.
Nie będę kandydował i to z prostego powodu: dlatego, że zostanę wybrany,
a nie nadaję się na to stanowisko. Nie mam żadnego doświadczenia w rządze-
niu planetą i nie wiedziałbym nawet, od czego zacząć. Nie mogę zostawić mojej
posiadłości, gdyż życie całe poświęciłem na jej rozwój, a nie znam osoby, która
mogłaby godnie kontynuować to dzieło. Poza tym jest ktoś, kto znacznie bardziej
nadaje się na to stanowisko, choćby z powodu posiadanych kwalifikacji. Przyzna-
ję, że okazja skończenia z tyranią Zapilote i objęcia prezydentury jest kusząca, ale
muszę ustąpić lepszemu od siebie.
Skromniś, cholera!
A kto jest tym wzorem cnót?
Ty, mój drogi przyjacielu! Teraz mnie mowę odjęło.
O tym nie pomyślałem, a propozycja była kusząca. . . ale były i przeszkody.
Nie jestem obywatelem tej planety zaprotestowałem.
A to jakaś różnica? zdziwił się markiz.
Zwykle duża, ale. . . zamilkłem, bo nagle mnie olśniło: w umyśle roz-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]