[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Spójrz na księżyc. - Była pełnia. Srebrna poświata
wydobywała z mroku gładką taflę jeziora. - Pójdę po Jake'a,
żeby to sfilmował.
- Zaczekaj! - Tony przytrzymał ją za ramię. - Nacieszmy
się ciszą. - Oparł się o barierkę z lin. Z sali bankietowej
dochodziły śmiechy, piski dziewcząt oraz sprośne
przyśpiewki.
- Dobra myśl. - Stanęła obok niego przy barierce.
Ogromny księżyc odbijał się jak srebrna taca w jeziorze
Travis. Po drugiej stronie Zamek Camelot" rzucał cień na
wodę i przybrzeżne skały.
Alicja zadrżała.
Nie pytając nawet, czy jest jej zimno, Tony rozchylił
marynarkę i przytulił dziewczynę do piersi. A gdy oparła się o
niego z radością, objął ją ramieniem i położył podbródek na
jej głowie z taką swobodą, jakby gest ten był całkowicie
naturalny. Alicja starała się go zbagatelizować, ale przecież
przytulanie się do siebie w świetle księżyca było o wiele
bardziej intymne niż siedzenie obok siebie w dzień na
zderzaku furgonetki. Zastanawiała się, czy Tony czuł to samo,
co ona. Nie śmiała go jednak spytać.
Wsłuchując się w jego równy oddech i czując ciepło bijące
od jego ciała, musiała przyznać, że jej uczucia do niego uległy
gwałtownej zmianie - i nadal się zmieniały. Oczywiście, nie
było to zbyt mądre z jej strony. Różnili się fundamentalnie w
poglądach na życie i, jak się zdawało, żaden kompromis nie
był możliwy.
Ale w tej chwili Alicji było po prostu miło, że przy świetle
księżyca obejmuje ją przystojny mężczyzna.
- To romantyczne - szepnęła. - I nic nie kosztuje. - Gdy
odwróciła głowę, by się do niego uśmiechnąć, napotkała
spojrzenie jego ciemnych oczu.
Przykuła ją nieoczekiwana intensywność tego spojrzenia.
Nie miała wprost siły, by się odwrócić. Uświadomiła sobie, że
usta Tony'ego sÄ… tak blisko...
%7ładne z nich się nie poruszyło. Obydwoje zdawali sobie
sprawę, że wystarczy jeden ruch, by ich wzajemne stosunki
zmieniły się na zawsze. I obydwoje rozważali konsekwencje
takiego kroku, usiłując domyślić się, co czuje druga strona.
- Alicjo... - Głos Tony'ego był cichy, lecz stanowczy. -
Jeśli mnie nie powstrzymasz, za chwilę cię pocałuję...
- Nawet mi się nie śni cię powstrzymywać - odparła.
Wiedziała, że już nigdy nie zapomni czułego wyrazu jego
twarzy tuż przed pocałunkiem. Odwrócił ją delikatnie ku
sobie, obejmując ręką jej głowę; potem wsunął palce we
włosy i badał je dotykiem. Przez cały czas przesuwał
wzrokiem po jej twarzy, jakby chciał zapamiętać każdy
szczegół. Nagle zatonął spojrzeniem w jej oczach.
Serce Alicji biło szybciej niż wtedy, kiedy biegła do
restauracji. Tony przemawiał do niej oczami. W oczach, które
przedtem uważała za zimne i pozbawione wyrazu, widziała
teraz kalejdoskop uczuć - ciekawość, oczekiwanie,
przyjemność, niepewność, ale i stanowczość. Przez tyle lat
uważała Tony'ego Domenico za człowieka zamkniętego w
sobie, skrytego! Teraz była zaskoczona, że potrafiła czytać w
nim jak w otwartej księdze.
Wreszcie jego usta dotknęły jej warg. Alicja przestała
oddychać. Nic na to nie mogła poradzić. Gdy Tony pocałował
ją mocniej, musiała chwycić go za szyję, żeby nie upaść.
Wreszcie oderwał od niej usta i tulił jej drżące ciało do piersi.
- Już nigdy nie będę mógł patrzeć na księżyc, nie myśląc
o tobie - szepnął, całując jej skronie.
Bezpieczna w jego ramionach, uśmiechnęła się słabo.
Tony był równie romantyczny jak ona - tylko o tym nie
wiedział.
ROZDZIAA SIÓDMY
Poniedziałek zaplanowano jako dzień wolny. Wszystko
szło gładko, nie było potrzeby się spieszyć. Alicja zamierzała
porozmawiać z Georgią, a potem pospacerować po Austin w
poszukiwaniu nowych pomysłów.
Powinna powiedzieć Tony'emu o swoich planach, ale nie
bardzo wiedziała, jak to zrobić. Wczoraj po pocałunku przy
świetle księżyca wrócili na salę bankietową, zjedli kolację, a
potem w drodze do motelu omówili tę część programu, która
poświęcona była Zamkowi Camelot". Tony odprowadził
Alicję pod drzwi jej pokoju i szybko powiedział dobranoc.
Spodziewała się, że jeszcze zadzwoni do niej ze swego
pokoju, więc gdy tego nie zrobił, była trochę rozczarowana.
No i co teraz? Czy Tony uważał ich pocałunek za wstęp
do bliższego związku, czy też była to dlań jedynie niewinna
pieszczota przy świetle księżyca? Cóż, byli kolegami po fachu
i to z pewnością komplikowało sprawę.
Stojąc przed lustrem w łazience, ćwiczyła różne
powitania.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]