[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Słuchaj pan!  ręka Graftona drżała lekko, gdy przypomniał sobie potwor-
ną twarz martwego kierowcy.  Nie zamierzam wysłuchiwać pańskich historyjek
nie mających nic wspólnego z prawdą. To, co się wydarzyło daje się łatwo wyja-
śnić. Kiedy bagno, czy cokolwiek to jest, zostało zasypane, ten, kto to robił, nie
zrobił tego dobrze. Skały zrzucone na bagno muszą osiadać, każdy głupiec o tym
panu powie. Koparka była za ciężka i dlatego się zapadła. . .
 Wie pan oczywiście, że ten teren jest starożytnym cygańskim cmentarzem,
sir? Dziesięć lat temu znaleziono tam mnóstwo szkieletów, kiedy. . .
 Cholera!  zaklął Grafton i poczuł nagle chęć, by cisnąć aparatem o ścia-
nę.  To stek bredni wymyślonych przez dziennikarzy, by sprzedać swe gazety.
Ja podaję panu fakty i jeśli wydrukuje pan coś jeszcze, wytoczę panu proces. Wy-
padek został spowodowany jedynie przez osiadanie gruntu. Miejsce to zostanie
osuszone, zasypane i wyrównane. Jasne?
22
 Rozumiem, sir. Dziękuję za informacje. . .  rozległ się trzask odkładanej
słuchawki i jękliwy sygnał.
Grafton stał wpatrzony w ścianę, zwężonymi oczami śledził labirynt rys i pęk-
nięć w tynku. Linie układały się w zarys twarzy, napuchniętej i przerażonej. I wie-
dział, że gazety odkryją tę starą, cygańską legendę.
Zapomniał już całkiem, że chciał dzwonić do Lynette.
Minęła jedenasta, kiedy Ralph Grafton opuścił hotel w Lichfield. Nocne po-
wietrze było balsamiczne i parne, spocił się i rozluznił krawat. Pierwszą rzeczą,
jaką chciał, zrobić rano, będzie telefon do Claude a Minwortha, głównego plani-
sty, który miał sprawdzić, czy nie wyłoniły się jakieś przeszkody. Bagno można
bez kłopotu zasypać, ale inspektorzy bez wątpienia sprawdziliby wszystko do-
kładnie i mogłoby to zabrać dużo czasu. Minworth miał ruszyć sprawy z miejsca.
Natychmiast, po powrocie do Woodhouse chciał zadzwonić do Lynette. Nie-
nawidził się z nią rozstawać, nękały go dokuczliwe podejrzenia, o których wie-
dział, że są wytworem jego wyobrazni. Ale Lynette nie zgodziłaby się zamiesz-
kać w domu będącym w takim stanie.  Nie martw się kochanie  myślał 
 popędzę paru osłów i za miesiąc będzie to pałac. Nie będziemy mieszkali na
odludziu, dookoła zbuduję wiele luksusowych domów dla ludzi na naszym pozio-
mie. Niedługo będziesz miała towarzystwo. Wiem, że napotkam opór, ale warto
zaryzykować .
Ona nie znosiła słodkich obietnic i nie winił jej za to. Był na to tylko jeden
sposób: musiał pokazać ludziom kim jest, tak, żeby robili w portki ze strachu.
Usiadł za kierownicą swego range rovera, wyprowadził go z parkingu. Obok
przejechał policyjny patrol. Odczekał kilka chwil. To byłby szczególny pech 
zostać zatrzymanym. Zacząłby chyba wierzyć w cygańską klątwę.
Odetchnął z ulgą, kiedy zjechał z szosy, skręcając w krętą, żużlową drogę,
prowadzącą do Woodhouse. Lady Walk pozostała za rozwidleniem z lewej strony.
Grafton myślał o Ssącym Dole. To tylko bagno  tłumaczył sobie  którego
ktoś nie zasypał porządnie. Następnym razem zrobi się to dokładniej. Przestanie
istnieć.
Sosny stały w szeregu po obu stronach drogi, niczym rozbitkowie ocaleni z ka-
tastrofy. Kępa rozłożystych rododendronów też uniknęła zagłady.
Coś poruszyło się. Grafton instynktownie zdjął stopę z pedału gazu, zwolnił.
Pomyślał, że to mógłby być lis albo królik. Pojazd nabrał znowu szybkości i parę
minut pózniej skręcił w zarośnięty chwastami podjazd, prowadzący przed front
dużego domu.
Panująca wokół cisza, jeszcze raz, speszyła Graftona. Zniszczony gmach zda-
wał się rzucać gniewne i nienawistne spojrzenia. Grafton miał wrażenie, że wy-
czuwa obecność jakiegoś zła, poczuł, że jeżą mu się włosy na głowie. Pewny znak,
że za dużo wypił.
23
Drzwi frontowe zatrzasnęły się za nim, głuche echo rozniosło się po domu.
Z nadmiernym pośpiechem zapalił światło. Ogarnął go nagły strach przed nocny-
mi godzinami. Spojrzał na telefon, jakby spodziewał się, że zadzwoni. Ale aparat
milczał.
Noce były najgorsze. Grafton sypiał zazwyczaj sześć godzin na dobę, czasem
nawet mniej. Spojrzał na zegarek, była jedenasta dwadzieścia pięć. Zastanowił
się czy nie pojechać do nocnego klubu w Birmingham, by tam przetrwać nocne
godziny. Może z kobietą. Brał swoje kobiety tam, gdzie je spotkał i zostawiał je
po kilku chwilach. W ten sposób, we własnym mniemaniu, nie zdradzał Lynette. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl