[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lądowania i były wyjątkowo niedelikatne, przynajmniej dla mnie.
Z Pamelą jest zupełnie inaczej. Kocha mnie. Kocha mnie naprawdę.
Spokojnie, Emmi, nie będę Cię znów zanudzał szczegółami naszych po-
dobieństw. Problem jednak w tym, że Pamela nie czuje się tutaj dobrze.
Tęskni za Bostonem, tęskni też za rodziną, przyjaciółmi, znajomymi z
pracy, ulubionymi knajpkami, zwyczajami. Ledwie daje po sobie poznać,
stara się ukrywać to przede mną, chce mnie oszczędzić, ponieważ wie, że
nie ma to nic wspólnego ze mną, i ponieważ zakłada, że nie mogę nic
zmienić. Kupiłem dla nas obojga bilety na samolot do Bostonu i zrobiłem
Pameli niespodziankę. Z radości wylała roczny zapas łez. Od tamtej pory
jest jak odmieniona, jakby znajdowała się pod wpływem uszczęśliwiają-
cych narkotyków. Myśli, że chodzi tylko o dwa tygodnie urlopu, ale ja nie
wykluczam, że może ich być w rezultacie więcej. Niczego jej nie mówiąc,
umówiłem się na kilka rozmów kwalifikacyjnych w instytutach germa-
nistyki, może akurat nadarzy się możliwość podjęcia pracy długotermi-
nowej. Emmi, nie ciągnie mnie do Bostonu, ani trochę. Tak chętnie zo-
stałbym tutaj z różnych powodów, nie, nie z różnych, z jednego, bardzo
konkretnego. Ale ten powód jest tak (...), jak byś to powiedziała? Ten
powód jest tak, tak, tak bezpodstawny . Nie ma żadnej podstawy. Jest
urojeniem. Nie. Jeszcze gorzej: jest urojeniem, które zamiast w głowie
rodzi się w brzuchu.
Przypuszczalnie moja przyszłość z Pamelą, jeśli taka nas czeka, będzie
oddalona stąd o tysiące kilometrów. Myślę, że będę umiał łatwiej się
przestawić i dostosować do nowego otoczenia niż ona.
Jej stan szczęśliwości motywuje mnie. Chciałbym nadal widzieć ją taką
jak w ostatnich dniach. I chcę, aby nadal patrzyła na mnie tak, jak od
kilku dni patrzy. Patrzy na mnie jak na mężczyznę, który posiada zdol-
ność dania jej wszystkiego . Nie, to nie jest zdolność, tylko gotowość.
162
TL R
Pomiędzy nimi znajduje się iluzja. Chcę ją zachować jeszcze przez chwilę.
Dla czego jeszcze opłaca się żyć, jeżeli nie dla tych iluzji wszystkiego ?
2 godziny pózniej
Emmi:
Kocha mnie. Kocha mnie naprawdę . Chcę dać jej wszystko . Umiem
się łatwiej dostosować . Jej stan szczęśliwości motywuje mnie . Oby
nadal patrzyła na mnie tak, jak od kilku dni patrzy! (...) Leo, Leo, Leo!
Miłość oznacza dla Ciebie stanie przy sterze szczęścia drugiego czło-
wieka. ALE GDZIE TY JESTEZ? Co z Twoim szczęściem? Co z Twoimi
pragnieniami? Nie masz własnych? Masz tylko te od Pam ? Czy Tobie
samemu pozostają już tylko urojenia w brzuchu? %7łal mi Ciebie. Nie, żal
mi siebie. Nie, żal mi nas obojga. Dzisiejsza noc jest smutna. Ciemna
pózna wiosna. Bezwietrznie. Flauta. Piję szklaneczkę whisky. Pózniej
zadecyduję, czy wypiję kolejną. Działam bowiem pod wpływem własnych
pragnień. I szukam SWOJEGO szczęścia. Na szczęście. Albo na nie-
szczęście. Nie mam pojęcia. Jesteś kochany, Leo! Jesteś naprawdę ko-
chanym człowiekiem! Ale czy potrafisz być tylko kochany, czy sam po-
trafisz też kochać? Dobranoc. Emmi.
2 dni pózniej
Temat: Cztery pytania
1. Jak się czujesz?
2. Kiedy wylatujecie?
3. Napiszesz do mnie jeszcze kilka słów?
3 minuty pózniej
Leo:
To były tylko trzy pytania!
30 sekund pózniej
163
TL R
Emmi:
Wiem. Chciałam tylko sprawdzić, czy jeszcze jesteś na tyle obecny, żeby
je policzyć.
8 minut pózniej
Leo:
Ad 1. Nie czuję się najlepiej. Złapałem nieco inną formę urojenia w
brzuchu : infekcję jelit. Choruję zawsze, kiedy czeka mnie podróż we
dwoje. Z Marlene też tak było. Ad 2. Lecimy jutro przed południem (o ile
muszla klozetowa zmieści się do mojego bagażu podręcznego). Ad 3.
Jeszcze kilka słów? Emmi, twój mail z ciemną pózną wiosną wywarł na
mnie wrażenie. Nie wiedziałem, jak na niego odpowiedzieć. Nie ma in-
strukcji obsługi z planem sytuacyjnym lokalizacji i zabezpieczenia
szczęścia. Każdy szuka na swój sposób i w tych miejscach, co do których
wierzy, że najprędzej je tam znajdzie. Może jednak zbyt wiele żądałem,
pragnąc usłyszeć od Ciebie słowa otuchy odnośnie do przedsięwzięcia
Boston .
Pół godziny pózniej
Emmi:
Masz rację, Leo. Przepraszam, ale z Bostonem mam wyłącznie negatywne
skojarzenia, niczego więcej nie miałam na myśli. Wierz mi: podziwiam
Twoją gotowość dania kobiecie wszystkiego , jest odważna, fascynująca.
( Szlachetna i światowa skasowałam.) %7łyczę Ci przy tym jak najlepiej,
obyś znalazł możliwie największe szczęście. Abstrahując od instrukcji
obsługi i lokalizacji: każdy definiuje swoje szczęście w indywidualny
sposób, ja bardziej według siebie, Ty widocznie bardziej według Pam .
Mam nadzieję, że trafisz przy tym na swoją drogę. Aha, moja terapeutka
stwierdziła, że mogłabym poinformować Cię przed wyjazdem, iż bardzo
się będę cieszyła, kiedy wrócisz, to znaczy po tych dwóch tygodniach.
Ona uważa, że spokojnie mogę Ci się przyznać, iż w pewnym sensie
164
TL R
czekam na Twój powrót, ponieważ jakoś tak, tak, tak-jakoś naprawdę
lubię, kiedy tu jesteś, kiedy wracasz, bardzo lubię. Rozumiesz? Spróbuj
wafli ryżowych, nie bananów. Banany wcale nie pomagają. Banany są
[ Pobierz całość w formacie PDF ]