[ Pobierz całość w formacie PDF ]
całkiem nieznani mi ludzie podchodzili, witając się ze mną serdecznie. Oprowadzili mnie po
całym budynku, a kiedy dowiedzieli się, że przyjechałem z Niemiec, z dumą pokazali mi starą
Biblię wydaną w tym języku. Widziałem, że robią to nie z poczucia wyższości swojej religii lecz
ze względu na mnie.
Czy masz w domu Biblię? zapytał któryś z nich.
Nie, nie mam.
W takim razie zaraz znajdziemy jeden egzemplarz dla ciebie!
Przez resztę wieczoru wyjaśniali mi, na czym polega ich wiara. Powiedzieli, że aby prowadzić
życie chrześcijańskie, człowiek musi zostać napełniony Duchem Zwiętym.
Na świecie żyje wielu ludzi, którzy nazywają siebie chrześcijanami, ale nie chodzą drogami
Pańskimi mówili. Staraj się zawsze sprawdzać, czy Boża miłość przejawia się w życiu
wierzącego. Prawdziwych uczniów Pana poznasz po owocach. Nauczanie Jezusa o miłości
blizniego od początku było jasne i zrozumiałe. W Nowym Testamencie jest ono powtarzane
wielokrotnie.
Jeden z członków grupy zacytował fragment Pierwszego Listu Jana 4: 20-21, który stawiał
sprawę jasno i otwarcie:
Jeśli kto mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje
brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. A to przykazanie mamy
od niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował i brata swego.
99
Wyrwany z piekieł
Tak oto grupka chrześcijan różnych narodowości z wielkim zaangażowaniem i prostotą
przedstawiła mi Ewangelię miłości. Dla przyjmującego ją %7łyda, będącego ofiarą nienawiści i
prześladowań, to przesłanie było jak manna z nieba. Zrozumiałem, że nie można utożsamiać
chrześcijan z poganami, co tak często czynili moi rodacy. Przekonałem się również, że ci,
którzy uważali się za chrześcijan lecz nie mieli miłości, łamali przykazania swego Pana. Ten
Człowiek nigdy nie kazał swym uczniom prześladować %7łydów. Z moich oczu spadły pierwsze
łuski.
Zauważyłem, że ci ludzie faktycznie wydają się być napełnieni owym duchem wyznawanego
przez nich Boga, a ich życie przepojone było mocą, jakiej nigdy jeszcze nie spotkałem. Nie
wiedziałem dlaczego, ale zarówno Duch jak i moc bardzo mnie pociągały. Wiara tych
chrześcijan była prawdziwa i spontaniczna, a gdy się modlili, mówili do Boga tak, jakby Go
znali osobiście. Przyłączyłem się do tych modlitw (kiedyś nawet modlili się za mnie) i
zacząłem odczuwać nieodpartą potrzebę przebywania wśród moich nowych przyjaciół.
Przyszedłem na następne spotkanie, potem na jeszcze jedno.
Senior Adolfo zwrócił się do mnie trzeciego wieczoru człowiek imieniem Silas. Czy
wierzy pan w Boga?
Tak odpowiedziałem zgodnie z prawdą, choć zdawałem sobie sprawę, że moja wiara
była powierzchowna. Modliłem się tylko w momentach zagrożenia lub innej potrzeby, kierując
swe prośby do nieznanej mi bliżej Osoby, o której wiedziałem tyle, że jest Bogiem Abrahama,
Izaaka i Jakuba . Wiedziałem jednak, że nie mam osobistej więzi z Bogiem moich ojców.
A w Jezusa Chrystusa? dociekał Silas.
Nie byłem przygotowany na to pytanie. Nie zastanawiałem się nad tym, zresztą przecież mało
który człowiek nie znający Boga myśli o takich sprawach. W tym momencie nie mogłem
również przypuszczać, jakie będą konsekwencje mojej odpowiedzi.
Kiedy otrzymałem powołanie do pracy misyjnej, wiele razy wracałem myślami do tego
momentu, który miał zadecydować o całej mojej przyszłości. Pamiętam, że po przeczytaniu
nowotestamentowej historii o wyznaniu Piotra potrafiłem zrozumieć jego położenie, gdy
wyrzucił z siebie odpowiedz na pytanie Jezusa: A wy za kogo mnie uważacie?
Ta scena zawsze będzie mi przypominać chwilę, w której musiałem podjąć decyzję odnośnie
Mesjasza. Odkąd dorosłem, nie przywiązywałem wagi do religii, lecz będąc %7łydem nie mogłem
uniknąć właściwej mojemu narodowi niechęci do chrześcijaństwa, zresztą mając ku temu
poważne powody. A jednak, zostałem obdarzony zdolnością współczucia dla każdego
człowieka znajdującego się w trudnym położeniu, czy to %7łyda, czy nie-%7łyda. Miałem zresztą
wśród tych drugich zarówno wrogów, jak przyjaciół i nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby
obarczać kogoś odpowiedzialnością za grzechy innych.
Tym, co uderzyło mnie najbardziej był fakt, że chrześcijanie stojący teraz obok mnie nie
zdawali sobie sprawy, iż jestem %7łydem. Zresztą, gdyby nawet o tym wiedzieli, nie miałoby to
dla nich żadnego znaczenia. Zależało im tylko na tym, żebym został zbawiony przez Pana
Jezusa. Uniwersalność Ewangelii opowiedzianej mi przez nich sprawiła, że zostałem już
przekonany i nie mogłem się już zasłonić wymówką: ale przecież ja jestem %7łydem! Poza tym,
na ich spotkaniach modlitewnych czułem tę Obecność, przekraczającą bariery narodowości i
kultur. Czułem się jak syn marnotrawny, który powrócił do domu i właśnie został serdecznie
powitany. Wydawało mi się, że minęła wieczność, zanim odpowiedziałem Silasowi.
100
Wyrwany z piekieł
Tak, jestem przekonany, że Jezus jest Mesjaszem.
Poczułem, jak mój umysł i serce napełnia uczucie wielkiej ulgi (a może pokoju?). Duch Zwięty
przekonał mnie o prawdzie na temat Jezusa z Nazaretu, lecz wciąż miałem gorzką świadomość
wielkiego NIE wytłoczonego na kartach historii mojego narodu. Tymczasem w zgromadzeniu
wybuchła wielka radość. Zupełnie nieświadomi walki, jaka odbyła się we mnie oraz istnienia
muru tradycji, w którym właśnie dokonałem pierwszego wyłomu, radośnie ściskali moją dłoń.
Pierwszy podszedł do mnie Silas.
Skoro wierzysz w Jezusa, to jesteś moim bratem! A jeżeli jesteś moim bratem, to zapraszam
cię na zajęcia szkoły biblijnej. Przyjdziesz?
Przyjdę odpowiedziałem, wciąż zdumiony dokonanym przed chwilą krokiem.
Zacząłem uczęszczać nie tylko na zajęcia szkoły biblijnej, ale także na niedzielne nabożeństwa
i środowe spotkania modlitewne. Byłem szczególnie zafascynowany zajęciami szkoły. Wszyscy
czytali Biblię inaczej niż w szkole hebrajskiej, gdzie czynił to wyłącznie nauczyciel. Kiedy się
modlili, każdy padał na kolana i spontanicznie mówił do Boga z żarliwością, jakiej nigdy
wcześniej nie widziałem. Było to coś zupełnie innego niż recytacja z żydowskiej książeczki
modlitewnej i wkrótce sam odczułem obecność tej niewidzialnej Osoby, którą moi wierzący
przyjaciele nazywali Panem.
*
Moje wyznanie wiary w Mesjasza na pewno nie było niespodzianką dla Boga, który w swoim
Słowie zapewnia, że jest ono żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny,
przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli
serca (Hbr. 4:12). Setki lat wcześniej prorok Izajasz tak pisał o mocy Słowa Bożego:
Gdyż jak deszcz i śnieg spada z nieba i już tam nie wraca, a raczej zrasza ziemię i czyni ją
urodzajną, tak iż porasta roślinnością i daje siewcy ziarno, a jedzącym chleb, tak jest z moim
słowem, które wychodzi z moich ust: nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i
spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem. (Iz. 55:10-11)
Przez cały okres nauki w skoczowskiej szkole podstawowej byłem w jakiś sposób wystawiony
na działanie Ewangelii. Księża katoliccy, pastorzy luterańscy oraz rabini raz w tygodniu
prowadzili lekcje religii dla wyznawców swoich religii. Codziennie pierwsza lekcja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]